Wśród Polaków krąży mit na temat komarów: temperatury w zimie wpływają na liczbę komarów w lecie. Niestety, mamy złe wieści: siarczyste mrozy, które chcemy jak najszybciej puścić w niepamięć, nie wpływają w żaden znaczący sposób na latających krwiopijców. Na pewno nie będzie ich mniej.
Na mrozy narzekali wszyscy. Z szaf trzeba było wyciągnąć najcieplejsze kożuchy, zakładać dwie pary rękawiczek, a na ulicach niektórych miast wystawiono koksowniki do ogrzewania.
Wszyscy pocieszali się jednym: niedługo będzie ciepło, a temperatury sięgające -20 stopni Celsjusza wytępią komary. I przynajmniej lato będzie spokojnie. Niestety - nie będzie. - Nie wiem jak zimno musiałoby być i jak długo, by chociaż trochę wpłynąć na liczbę komarów w lecie - mówi nam dr Izabela Kot z Katedry Entomologii na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie. Złość, przewrażliwienie, czarne myśli. Jak radzić sobie z wiosenną chandrą
Owady te rozmnażają się w wodzie i nie mają problemu z przetrwaniem mrozów.
- Dopóki są w wodzie, to nic im nie grozi. By w ten sposób pozbywać się larw, musiałyby zamarzać całe zbiorniki wodne. A to przecież niemożliwe - wyjaśnia dr Kot.
Faktem jest, że temperatury wpływają na rozmnażanie komarów. Ale tyczy się to głównie pogody na wiosnę, a nie w zimie. Jeszcze ważniejsza jest wilgotność, bo im mniejsza, tym komary mają mniej miejsc do wylęgania. Zaś jeśli wilgotność jest wysoka, to mogą rozmnażać się dosłownie wszędzie. Bardzo często lęgną się np. w piwnicach. Wszystkie ciemne i mokre miejsca są idealne do tego, by rozmnażali się tam uciążliwi krwiopijcy. Niestety, ostra zima na to nie pomaga. - Nie ma żadnego związku między temperaturami w zimie, a liczbą komarów. Niestety - podsumowuje dr Izabela Kot.
Każdy więc ciepły dzień zwiększa szansę na to, że komarów w lecie będzie więcej. Nie należy jednak spodziewać się ich więcej niż dotychczas. Tak naprawdę nie ma żadnej recepty zdolnej uchronić nas przed wysysaniem krwi ani uczuleniem na ślinę komara. To od niej bowiem powstają swędzące bąble.
Zmowa, paranoja, czy realne ryzyko. Wyjaśniamy zamieszanie szczepionkowe
Można tylko prewencyjnie stosować rozmaite spraye, które odstraszają komary. Niestety, ich skuteczność to też kwestia dyskusyjna. Eksperci przypominają, że środki chemiczne często pomagają na jeden rodzaj owadów, a na inny działają wręcz wabiąco. Najlepszym wyjściem jest częste mycie, komary bowiem lecą do potu. A im bardziej intensywny zapach, tym łatwiej komarowi znaleźć i ugryźć Bogu ducha winnego turystę.
Polecamy jednak spojrzeć na sprawę optymistycznie i cieszyć się, że polskie owady nie przenoszą np. malarii. W Afryce tylko 5 proc. komarów jest nosicielami tej śmiercionośnej choroby, ale to i tak wystarczy, by każdego roku zarażało się nią ok. 300 milionów osób. Z tego ponad milion co roku umiera. Malaria pod tym względem stanowi większe zagrożenie niż gruźlica, AIDS i zapalenie opon mózgowych razem wzięte.
Dlatego też wszystkim turystom wybierającym się do Afryki i Południowo-Wschodniej Azji radzimy sprawdzić jak bronić się przed zarażeniem malarią. A wszystkim pozostającym w kraju - szczelniej się ubierać i liczyć na to, że komary wybiorą ludzi o "słodszej krwi". Która to, nota bene, również jest mitem.