
Biznesplan koncertu Madonny interesuje dziennikarzy szczególnie mocno. Nie tylko dlatego, że dopłaciliśmy do niego z własnej kieszeni. Sama minister Joanna Mucha lubi podkreślać, że jako wykładowca akademicki była specjalistką od nauczania zasad i sposobach prowadzenia biznesplanu. Według Ministerstwa Sportu i Narodowego Centrum Sportu te dokumenty są obłożone klauzulami poufności, więc nie mogą być przedmiotem publicznej debaty. Niestety, to właśnie one są ważne dla wyjaśnienia wielomilionowych strat przy organizacji koncertu popularnej artystki
1. Obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne. Prawo to obejmuje również uzyskiwanie informacji o działalności organów samorządu gospodarczego i zawodowego a także innych osób oraz jednostek organizacyjnych w zakresie, w jakim wykonują one zadania władzy publicznej i gospodarują mieniem komunalnym lub majątkiem Skarbu Państwa.
2. Prawo do uzyskiwania informacji obejmuje dostęp do dokumentów oraz wstęp na posiedzenia kolegialnych organów władzy publicznej pochodzących z powszechnych wyborów, z możliwością rejestracji dźwięku lub obrazu.
3. Ograniczenie prawa, o którym mowa w ust. 1 i 2, może nastąpić wyłącznie ze względu na określone w ustawach ochronę wolności i praw innych osób i podmiotów gospodarczych oraz ochronę porządku publicznego, bezpieczeństwa lub ważnego interesu gospodarczego państwa.
Cały problem w tym, że na temat klauzul poufności w przypadku dokumentów stanowiących informację publiczną zupełnie inną opinię mają prawnicy. W tym ci z Sądu Najwyższego, o czym w rozmowie z naTemat przypomina poseł Patryk Jaki. – Jeżeli naprawdę klauzule poufności się w tych umowach i dokumentach znalazły to mamy do czynienia z kolejnym dowodem na niekompetencję Ministerstwa Sportu. Wykładnia prawa w tej kwestii jest jasna i mówi, że za każdym razem, gdy jest mowa o finansach publicznych, tego typu klauzule nie mogą być stosowane – tłumaczy.
W ocenie posła, minister sportu odmawiając dziennikarzom dostępu do biznesplanu i innych interesujących ich dokumentów łamie ustawę o dostępie do informacji publicznej. Jej treść jasno mówi bowiem, że dostęp do informacji publicznej może zostać ograniczony tylko ze względu na ochronę praw i wolności oraz porządku publicznego, bezpieczeństwa lub ważnego interesu gospodarczego państwa. Trudno przypuszczać, by koncert królowej popu spełniał to ostatnie kryterium. Interesu niegospodarnych urzędników, ani ich prywatnych kontrahentów ustawa tymczasem nigdy nie chroni.
Oburzenia działaniem Ministerstwa Sportu nie kryje także europoseł Marek Siwiec. Polityk nie ma wątpliwości, że Joanna Mucha i jej urzędnicy po prostu próbują ukryć swoje błędy. – To zachowanie bez wątpienia kwalifikuje się do sądu. Nie mam w tej kwestii najmniejszych wątpliwości. Minister Mucha tymczasem kolejny raz naraża się na ośmieszenie. Jej zachowanie w tej sprawie jest żenujące – ocenia.
Mucha polegnie na Madonnie
Nie wiem po co Joanna Mucha dała się przez Donalda Tuska namówić i poszła się sprawdzić – jak to kiedyś mówiono – „na odcinku sportu”. Afera z Madonną w tle wymusi teraz jej odejście, a nie jest wykluczone, że zapłaci ona cenę wyższą niż inni dymisjonowani przez premiera ministrowie. CZYTAJ WIĘCEJ
Marek Siwiec podkreśla też, że w tej chwili opinia publiczna nie może odpuścić i o dostęp do skrywanych dokumentów trzeba upomnieć się przed sądem. – Ministerstwo nie może podejmować arbitralnych decyzji o odmowie dostępu do informacji publicznej. W tej kwestii obowiązuje prawo, nakazujące ujawniać wszystkie dokumenty nie objęte klauzulą poufności. A naprawdę nie wyobrażam sobie, że umowy dotyczące dystrybucji biletów na koncert i jego biznesplan mogły mieć poufny charakter. Jeszcze raz podkreślam więc, że to się kwalifikuje do zbadania przez sąd – mówi oburzony polityk.