Chłopcy z umalowanymi ustami będą biegać w spódniczkach i bawić się lalkami, a dziewczynki wcielą się w "twardych facetów" w kraciastych koszulach - taki obraz zajęć w 86 polskich przedszkolach snuje autorka artykułu, który wywołał burzę wśród rodziców. – To bardzo mocne przekłamanie – mówi naTemat Tadeusz Szmigiel, prezes Zarządu Fundacji Edukacji Przedszkolnej.
– Uczmy dzieci tolerancji a nie dewiacji – nawołuje Katarzyna Kawlewska, autorka artykułu "Ala jest chłopcem, a Jaś dziewczynką". Dziennikarka alarmuje, że w 86 przedszkolach został wprowadzony nowy program w ramach projektu "Równościowe Przedszkole". Całość programu można pobrać tu.
Takie przedstawienie tematu sprawiło, że wielu rodziców poczuło się zaniepokojonych, a artykuł był bardzo często udostępniany na Facebooku i w serwisie Wykop.pl. – Wiele osób mnie o niego pytało – mówi Dorota Zawadzka, która zdecydowała się przeczytać popularną publikację. – No tak, będziemy teraz wychowywać samych homoseksualistów, małych gejów i lesbijki – śmieje się blogerka naTemat. Tak naprawdę jednak nie jest jej do śmiechu, bo zna program "Równościowe Przedszkole", który został ukazany w krzywym zwierciadle.
– Jest to bardzo mocne przekłamanie – mówi o artykule Tadeusz Szmigiel, prezes Zarządu Fundacji Edukacji Przedszkolnej, która zleciła przygotowanie poradnika. – 86 to liczba wszystkich przedszkoli, które nasza fundacja otworzyła w małych miejscowościach od 2007 roku w ramach projektu "Małe przedszkola" – wyjaśnia. Nie jest prawdą, że w tych placówkach wprowadzony został nowy program w ramach projektu "Równościowe Przedszkole", jak przekonuje autorka artykułu.
Prezes Fundacji wyjaśnia, że program, a właściwie poradnik dla nauczycieli, nie jest wprowadzany na siłę. – Podejrzewam, że mogło z niego skorzystać nie więcej niż 20 - 25 placówek – mówi. Jest to jeden z wielu materiałów, z których dowolnie mogą korzystać rodzice, gdyż to oni odpowiadają za większość przedszkoli w ramach projektu. – 70 proc. naszych placówek, które udało się uruchomić w małych miejscowościach dzięki środkom unijnym, jest prowadzone przez stowarzyszenia rodziców. To oni decydują o wszystkim – mówi Szmigiel.
Sama Fundacja sprawuje jedynie rodzaj kurateli nad placówkami, którymi zarządzają rodzice. – Program jest jedną tysięczną projektów, które realizujemy – zaznacza Szmigiel.
"Edukacyjne" eksperymenty w stylu gender
Prawicowe media bardzo szybko "podchwyciły" rewelacje opublikowane w kontrowersyjnym artykule. Autorki programu opisywane są jako "wojujące feministki", które przy wsparciu polskiego rządu, prowadzą "ofensywę homoseksualną" w systemie edukacji. – Główną autorkę, czyli Joannę Piotrowską znamy z zupełnie innej strony i nie traktujemy jej jako wojującej feministki. To osoba, która prowadzi warsztaty dla kobiet, które mają uchronić je przed agresją. Jesteśmy zupełnie obojętni na sprawy ideologiczne i polityczne – zaznacza prezes Zarządu Fundacji Edukacji.
– Nie jestem wojującą feministką – mówi zaś Dorota Zawadzka. – Ale to co przygotowały panie z Feminoteki, jest po prostu fajnym programem edukacyjnym dla dzieci, w którym nie ma nic na temat zrównywania, czy też zmieniania płci – mówi psycholog.
Tadeusz Szmigiel mówi wprost, że problem leży przede wszystkim w stereotypowym myśleniu nauczycieli i to do nich głównie skierowany jest program. – Niektórzy myślą, że chcemy aby każdy chłopiec był gejem, a nam chodzi jedynie o równe traktowanie chłopców i dziewczynek. Najważniejszym "medium", które przekazują stereotypy są same nauczycielki i to najczęściej kobiety, które zostały wychowane w zupełnie innym duchu, niż dziś – mówi Tadeusz Szmigiel.
Poradnik miałby pomóc w uniknięciu sytuacji, jakich każdego dnia wiele w Polskich przedszkolach. – Jeśli mały Jasio biega, to nie zwraca mu się uwagi dopóki nie przekroczy pewnych granic. Nauczycielka pogłaszcze go po głowie i powie: Będzie z ciebie dobry, żwawy piłkarz. Jeśli to samo robiłaby dziewczynka, szybko zostałaby przewołana do porządku tekstem typu: Nie szalej, przestań zachowywać się jak chłopak – tłumaczy Szmigiel. Jego zdaniem, równie dobrze nauczycielka mogłaby powiedzieć: Aniu, jak ty pięknie biegniesz.
Rodzice nie powinni decydować?
Jednym z najczęściej krytykowanych zapisów programu jest ten, dotyczący potencjalnego oporu rodziców wobec jego przesłania. Tadeusz Szmigiel przyznaje, że w raporcie znalazło się kilka "niefortunnych" jego zdaniem sformułowań.
"Szczególnie ważne jest więc, by pamiętać, że rodzice nie są do końca tymi, którzy powinni ostatecznie decydować o tym, czy w przedszkolach powinno się pracować na rzecz równouprawnienia, ponieważ często nie posiadają oni fachowej wiedzy na ten temat i sami również kierują się stereotypami."
Prezes Fundacji wyjaśnia jednak, że model zakładanych przez nią przedszkoli polega na tym, aby prowadzili je sami rodzice, jak tylko staje się to możliwe. To rodzice decydują o wszystkim, co dzieje się w przedszkolu. To dla nich prowadzone są warsztaty, podczas których poznają psychologiczne aspekty rozwoju dziecka. Całe zamieszanie wokół poradnika nazywa, Szmigiel nazywa nieporozumieniem.
Szmigiel przyznaje, że początkowo rodzice reagowali śmiechem, gdy dowiadywali się o programie "Równościowe przedszkole. Jednak po wyjściu z przygotowanych dla nich warsztatów rozumieją o co chodzi i cieszą się, że ich dzieci będą miały go w swoim przedszkolu. – Śmieją się tylko ci, którzy nie mają pojęcia o tym co robimy, bo zapoznali się z artykułem, a nie naszym programem – mówi Szmigiel.
Fragment artykułu "Ala jest chłopcem, a Jaś dziewczynką"
Scenariusz zajęć zakłada, że chłopcy będą odgrywać rolę dziewczynek, a dziewczynki chłopców. Autorki zalecają nauczycielom przedszkoli, by chłopców podczas zajęć przebierać w spódniczki, pantofelki, blond peruki z różowymi wstążeczkami, namawiać do zabawy lalkami oraz do czesania sobie loków, zaplatania warkoczy. Oczywiście nie należy zapominać,że powinni malować sobie usta czy paznokcie i parzyć kawkę po uprzednim upieczeniu ciastek. CZYTAJ WIĘCEJ
Dorota Zawadzka
Psycholog rozwojowy
Ten artykuł ma się nijak do rzeczywistości. Nikt nie będzie przebierał chłopców za dziewczynki i zmuszał ich do pieczenia ciasteczek. To jest obrzydliwe szyderstwo. Chodzi o to, aby pokazać że fajnie jest być chłopcem i równie fajnie być dziewczynką.
Tadeusz Szmigiel
Prezes Fundacji Edukacji Przedszkolnej
To czerwona płachta dla prawicowych komentatorów i napis na baner dla lewicowych. Nie przyznajemy się ani do jednych, ani do drugich. Pokazujemy tylko, jakie elementy mają wpływ na rozwój dziecka. Naszym celem nie jest zmiana chłopca w dziewczynkę. Chcemy tylko pokazać, ze dzieci mają takie same prawa, niezależnie od płci.