
Chłopcy z umalowanymi ustami będą biegać w spódniczkach i bawić się lalkami, a dziewczynki wcielą się w "twardych facetów" w kraciastych koszulach - taki obraz zajęć w 86 polskich przedszkolach snuje autorka artykułu, który wywołał burzę wśród rodziców. – To bardzo mocne przekłamanie – mówi naTemat Tadeusz Szmigiel, prezes Zarządu Fundacji Edukacji Przedszkolnej.
Scenariusz zajęć zakłada, że chłopcy będą odgrywać rolę dziewczynek, a dziewczynki chłopców. Autorki zalecają nauczycielom przedszkoli, by chłopców podczas zajęć przebierać w spódniczki, pantofelki, blond peruki z różowymi wstążeczkami, namawiać do zabawy lalkami oraz do czesania sobie loków, zaplatania warkoczy. Oczywiście nie należy zapominać,że powinni malować sobie usta czy paznokcie i parzyć kawkę po uprzednim upieczeniu ciastek. CZYTAJ WIĘCEJ
Takie przedstawienie tematu sprawiło, że wielu rodziców poczuło się zaniepokojonych, a artykuł był bardzo często udostępniany na Facebooku i w serwisie Wykop.pl. – Wiele osób mnie o niego pytało – mówi Dorota Zawadzka, która zdecydowała się przeczytać popularną publikację. – No tak, będziemy teraz wychowywać samych homoseksualistów, małych gejów i lesbijki – śmieje się blogerka naTemat. Tak naprawdę jednak nie jest jej do śmiechu, bo zna program "Równościowe Przedszkole", który został ukazany w krzywym zwierciadle.
Ten artykuł ma się nijak do rzeczywistości. Nikt nie będzie przebierał chłopców za dziewczynki i zmuszał ich do pieczenia ciasteczek. To jest obrzydliwe szyderstwo. Chodzi o to, aby pokazać że fajnie jest być chłopcem i równie fajnie być dziewczynką.
– Jest to bardzo mocne przekłamanie – mówi o artykule Tadeusz Szmigiel, prezes Zarządu Fundacji Edukacji Przedszkolnej, która zleciła przygotowanie poradnika. – 86 to liczba wszystkich przedszkoli, które nasza fundacja otworzyła w małych miejscowościach od 2007 roku w ramach projektu "Małe przedszkola" – wyjaśnia. Nie jest prawdą, że w tych placówkach wprowadzony został nowy program w ramach projektu "Równościowe Przedszkole", jak przekonuje autorka artykułu.
Prawicowe media bardzo szybko "podchwyciły" rewelacje opublikowane w kontrowersyjnym artykule. Autorki programu opisywane są jako "wojujące feministki", które przy wsparciu polskiego rządu, prowadzą "ofensywę homoseksualną" w systemie edukacji. – Główną autorkę, czyli Joannę Piotrowską znamy z zupełnie innej strony i nie traktujemy jej jako wojującej feministki. To osoba, która prowadzi warsztaty dla kobiet, które mają uchronić je przed agresją. Jesteśmy zupełnie obojętni na sprawy ideologiczne i polityczne – zaznacza prezes Zarządu Fundacji Edukacji.
Jednym z najczęściej krytykowanych zapisów programu jest ten, dotyczący potencjalnego oporu rodziców wobec jego przesłania. Tadeusz Szmigiel przyznaje, że w raporcie znalazło się kilka "niefortunnych" jego zdaniem sformułowań.
"Szczególnie ważne jest więc, by pamiętać, że rodzice nie są do końca tymi, którzy powinni ostatecznie decydować o tym, czy w przedszkolach powinno się pracować na rzecz równouprawnienia, ponieważ często nie posiadają oni fachowej wiedzy na ten temat i sami również kierują się stereotypami."
Prezes Fundacji wyjaśnia jednak, że model zakładanych przez nią przedszkoli polega na tym, aby prowadzili je sami rodzice, jak tylko staje się to możliwe. To rodzice decydują o wszystkim, co dzieje się w przedszkolu. To dla nich prowadzone są warsztaty, podczas których poznają psychologiczne aspekty rozwoju dziecka. Całe zamieszanie wokół poradnika nazywa, Szmigiel nazywa nieporozumieniem.
To czerwona płachta dla prawicowych komentatorów i napis na baner dla lewicowych. Nie przyznajemy się ani do jednych, ani do drugich. Pokazujemy tylko, jakie elementy mają wpływ na rozwój dziecka. Naszym celem nie jest zmiana chłopca w dziewczynkę. Chcemy tylko pokazać, ze dzieci mają takie same prawa, niezależnie od płci.
Szmigiel przyznaje, że początkowo rodzice reagowali śmiechem, gdy dowiadywali się o programie "Równościowe przedszkole. Jednak po wyjściu z przygotowanych dla nich warsztatów rozumieją o co chodzi i cieszą się, że ich dzieci będą miały go w swoim przedszkolu. – Śmieją się tylko ci, którzy nie mają pojęcia o tym co robimy, bo zapoznali się z artykułem, a nie naszym programem – mówi Szmigiel.

