Od kilku tygodni w polskim internecie krąży grafika przedstawiająca naszą mowę na szczycie piramidy obcych języków, których trudno jest się nauczyć. Choć lektorzy polskiego dla obcokrajowców twierdzą, że to gruba przesada, przyznają, że ci, którzy porwali się na naukę, nie mają wcale łatwego zadania.
– Dzisiaj, po 17 latach, jestem w stanie powiedzieć "która jest godzina?", o każdej porze dnia i nocy, ale nadal się uczę pilnie, na przykład w zeszłym tygodniu nauczyłem się słowa "wykaraskać się" – mówił w wywiadzie dla Interii Steffen Möller.
Jego słowa to dobry dowód na to, że obcokrajowcy chcący opanować nasz język nie mogą liczyć na szybki sukces. Taką tezę zdaje się też potwierdzać pewien blogowy wpis, który choć powstał 6 lat temu, od kilku tygodni robi ogromną karierę w polskim internecie. Mark Biernat pisze tam z pełnym przekonaniem, że polski to najtrudniejszy do nauczenia się obcy język na świecie. Dlaczego?
Ze względu na złożoną gramatykę, od której reguł jest wiele wyjątków, trudną wymowę, ortografię i wiele innych kwestii. Czy z opinią Biernata zgodzą nauczyciele języka polskiego pracujący z obcokrajowcami?
Nawet Polacy nie pomogą
Monika Tomala, właścicielka szkoły Lingua Polonica uważa, że zdecydowanie najtrudniejsza dla obcokrajowców jest polska gramatyka. Ostatecznie wymowę można “wytrenować”. Z gramatyką jest trudniej. Problemy sprawiają przypadki, mnogość końcówek, wielość form zaimków osobowych (np. go, jego, niego), końcówki żywotne i nieżywotne (powiemy “poproszę chleb”, a nie “chleba”, ale już do telefonu “poproszę Adama”, a nie “Adam). Łatwo nie jest też z liczebnikami, co świetnie ilustruje poniższy przykład.
Nasza rozmówczyni zwraca też uwagę, że ilość wyjątków od pozornie oczywistych reguł jest w polskim na tyle duża, że u studentów czasem wzbudza wesołość, a czasem prawdziwą frustrację. – Co gorsza, kiedy zapytają kogoś na ulicy o to, dlaczego w danym przypadku mówi się tak, a nie inaczej, często nikt nie potrafi im pomóc. Ludzie nie są świadomi złożonych reguł, którymi się na co dzień posługują – ocenia Tomala.
Różne języki, różne problemy
Dorota Gruza i Agnieszka Pabiańczyk prowadzą szkołę językową Edu & More. Choć obie przyznają, że polski z całą pewnością nie jest najtrudniejszy na świecie, nie mają wątpliwości, że do łatwych nie należy: – Słyszałam nawet o Japończykach, którzy nigdy nie mieli nic wspólnego z Polską, a uczą się naszego języka tylko po to, żeby wpisać jego znajomość do CV na dowód sumienności i wytrwałości, jakiej wymaga jego opanowanie – mówi Gruza.
Agnieszka Pabiańczyk tłumaczy zaś w rozmowie z nami, jakie najczęstsze trudności mają studenci z różnych grup językowych: – Azjaci mają problemy z wymową, na co wpływ ma m.in. inna budowa krtani. Ale nawet jeśli nauczą się wymawiać nasze “dż”, “cz” i “ż”, często jeszcze długo mają w zwyczaju niewymawianie ostatnich głosek wyrazów. Stąd np. “ja nazywa”, “ty nazywa” – tłumaczy Pabiańczyk.
Inaczej jest ze Słowianami, którzy choć szybko opanowują podstawy i osiągają pewien poziom biegłości, często przenoszą do języka polskiego podobne struktury ze swoich ojczystych języków. – Dlatego np. ktoś ze Wschodu, choć świetnie mówi po polsku, od czasu do czasu wtrąci “ja był” – mówi Pabiańczyk.
W jej opinii różne grupy etniczne czy kulturowe mają też diametralnie inne podejście do nauki polskiego.
"Zimna piwo"?
Jednym z kryteriów tego, jak trudno jest się nauczyć danego języka, jest nastawienie osób władających nim do uczących się cudzoziemców. Jak z tym jest w naszym kraju? Choć z jednej strony bardzo nam schlebia, gdy ktoś stara się mówić po polsku, to niektóre z naszych zachowań (nawet podejmowanych w dobrej wierze) mogą często utrudniać obcokrajowcom naukę.
– Cudzoziemcy czasem skarżą się, że gdy starają się mówić po polsku, np. zamawiając coś w restauracji, Polacy od razu przerzucają się na angielski – mówi Agnieszka Pabiańczyk. Dodaje też, że nie wszyscy rozumieją fakt, że Polacy chętnie i skrupulatnie poprawiają popełniane przez nich błędy językowe.
– Dotyczy to zwłaszcza osób anglojęzycznych. Ci ludzie są przyzwyczajeni do tego, że cały świat w mniejszym czy większym stopniu “kaleczy” ich ojczysty język, dlatego nie przyszłoby im do głowy poprawianie kogoś – śmieje się Pabiańczyk.
Wszystkie nasze rozmówczynie podkreślają zgodnie, że w nauce polskiego niesłychanie ważne jest, by kursantów nie “wystraszyć” już na początku. Wierzą, że stopniowe wprowadzanie w skomplikowaną gęstwinę reguł gramatycznych i licznych wyjątków od nich z biegiem czasu przynosi dobre efekty. Nieraz jednak zdarza się, że któryś ze studentów ujrzy nagle w całej okazałości ogrom wyzwania, jakiego się podjął.
– Pewien Irlandczyk zdumiony ilością reguł, którymi należy się kierować mówiąc po polsku zapytał mnie, jak to możliwe, że my, Polacy, sami się jakoś w tym wszystkim odnajdujemy. Był ciekaw, czy chociaż czasami nie zdarzy się komuś pomyłka, jak np. powiedzenie “zimna piwo”. Roześmiałam się wtedy mówiąc, że takie błędy raczej nie mają miejsca. “Ale wy jesteście mądrzy!” – usłyszałam od niego w odpowiedzi – wspomina Agnieszka Pabiańczyk.
(...) rozważmy formy gramatyczne liczebnika “dwa” (2). Angielski, hiszpański, niderlandzki – jedna forma (two, dos, twee). Portugalski – dwie formy, w zależności od płci (dois/duas) Chorwacki – siedem form (dva, dvije, dvoje, dvojica, dvojice, dvojici, dvojicu) w zależności od rodzaju. Polski – siedemnaście form gramatycznych! (dwa, dwie, dwoje, dwóch (lub dwu), dwaj, dwiema, dwom (lub dwóm), dwoma, dwojga, dwojgu, dwojgiem, dwójka, dwójki, dwójkę, dwójką, dwójce, dwójko). CZYTAJ WIĘCEJ
Agnieszka Pabiańczyk
Edu & More
Turcy, Włosi czy Amerykanie bardzo szybko i chętnie zaczynają mówić, nawet, jeśli popełniają błędy. Z kolei Niemcy czy Skandynawowie ośmielają się znacznie później, ale polskim posługują się bardziej poprawnie.