Ponad 120 filmów, 9 sal kinowych i 10 dni wędrowania między Kinoteką a Multikinem. Jeśli nie mieliście jeszcze czasu wykonać tej ciężkiej – ale i przyjemnej – pracy, jaką jest wertowanie katalogu festiwalowego, oto pięć tytułów, które warto uwzględnić w swoich planach.
Crystal Fairy”, reż. Sebastián Silva
Chilijskiego reżysera możecie kojarzyć dzięki czarnej komedii „Służąca”, w której tytułowa gosposia z pełnym oddaniem utrudnia życia swojej młodszej pomocnicy. Z kolei „Crystal Fairy” to lżejsze w tonacji, kumpelskie kino drogi napędzane halucynacyjnymi używkami i zmianami nastroju głównego bohatera. Apodyktyczny Jamie podróżuje przez Chile w poszukiwaniu kaktusa, którego podczas narkotycznych rytuałów używali kiedyś szamani. Jednak zamiast na kaktusy Amerykanin wpada w kłopoty... W roli głównej Michael Cera – chłopak, którego możecie kojarzyć z apokaliptycznej komedii „To już jest koniec”. To on klepnął po pupie Rihannę, po czym bardzo źle skończył.
„Prince Avalanche”, reż. David Gordon Green
Odtrutka po wszystkich bałkańskich traumach, biedzie i krzywdach całego świata. Dwóch przeciętnych facetów, amerykańskie pustkowie i droga, na której obaj malują żółte pasy. Niby w tych okolicznościach nic ciekawego nie może się wydarzyć, a dzieje się naprawdę wiele: kłótnie i pojednania, rywalizacja na bicepsy i męskie ego, wódka i dziewczyny, te byłe i te wyimaginowane, do tego pasy – coraz trudniej równo je namalować – skunks. Prosta historia, duży film – to będzie jeden z faworytów publiczności.
„Futrzaki na wieczność”, reż. Amy Finkel
Zmumifikowany pudelek na honorowym miejscu, albumy wypełnione po brzegi zdjęciami ukochanego pupila, epitafium dla najwierniejszego psa czy też diament z pekińczyka. Dokumentalistka Amy Finkel, która sama jest właścicielką ślepego terriera bostońskiego, z empatią przygląda się rytuałom związanym ze śmiercią domowych zwierząt.
„Táu”, reż. Daniel Castro Zimbrón
Znowu pustynia, ale zamiast młodzieńczej energii – rezygnacja wieku średniego. Wnuk Alejandra Jodorowskiego, Brontis, wciela się w rolę biologa, który samotnie szuka rzadkich gatunków roślin. Byłoby mu (i widzom) nudno, gdyby nie prześladowały go niewytłumaczalne zdarzenia. Najpierw traci cały ekwipunek, później spotyka swoją zmarłą żonę, w końcu zaczyna sam do siebie mówić. W pięknym wizualnie, hipnotycznym debiucie Meksykanin Daniel Castro Zimbrón zaciera granicę między jawą a koszmarem, kreując świat, który mógłby się zrodzić w głowie Juana Rulfo bądź innego mistrza realizmu magicznego.
„Nadużycie słabości”, reż. Catherine Breillat
Catherine Breillat, obecnie chyba najbardziej znana francuska reżyserka, ma na koncie zarówno feministyczne reinterpretacje bajek dla dzieci, jak i współpracę z aktorem porno Rocco Siffredim, którego w „Anatomii piekła” rozebrała (co trudne raczej nie było), a następnie zmusiła do wyartykułowania czegoś więcej niż jęki. „Nadużycie słabości” to powrót do tego damsko-męskiego piekła – Francuzka bez taryfy ulgowej przygląda się swojemu toksycznemu związkowi z Christophe'em Rocancourtem, oszustem-gentlemanem, który podawał się za członka rodziny Rockefellerów. Na ekranie neurozy z wprawą odgrywa Isabelle Huppert.
Więcej filmów i program projekcji znajdziecie tu: www.wff.pl