Na Twitterze kolejny raz cisza wyborcza była całkowitą fikcją.
Na Twitterze kolejny raz cisza wyborcza była całkowitą fikcją. Fot. Jacek Marczewski / Agencja Gazeta
Reklama.
Surowe kary grożą tym, którzy złamią ciszę wyborczą. Ta obowiązywała w całym kraju także w związku z wynikami i danymi na temat frekwencji warszawskiego referendum w sprawie odwołania prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Podobnie, jak podczas wielu innych głosowań w ostatnich latach internauci kolejny raz zadrwili jednak z przepisów. I znaleźli łatwy sposób, by przekazywać najnowsze informacje na temat kluczowej dla rezultatu niedzielnego referendum frekwencji.
Tym razem hasłem służącym do uniknięcia odpowiedzialności za złamanie ciszy wyborczej okazało się... grzybobranie. I tak na Twitterze przez całą niedzielę internauci prześcigali się najpierw w spekulacjach, a potem przekazywaniu przecieków dotyczących frekwencji.
logo
Fot. Twitter.com

Nietrudno się domyślić, iż autorzy takich wpisów donoszą po prostu, że frekwencja wynosi ok. 20 proc. Podobnie, jak ci, którzy natychmiast te dane analizowali.
logo
Fot. Twitter.com

Przez cała niedzielę na Twitterze trwa więc także gorąca dyskusja nad sensownością utrzymywania przepisów i zabezpieczających je surowych sankcji dotyczących ciszy wyborczej, która okazuje się po prostu fikcją.
logo
Fot. Twitter.com

Cisza wyborcza – oby ostatnia

W czasach internetu i mediów społecznościowych cisza wyborcza stała się czymś anachronicznym. Jedyny jej pozytywy skutek jest taki, że wzmaga literacką kreatywność w społeczeństwie. Jak napisać, ażeby nie podpaść PKW, ale żeby komunikat był jasny i czytelny dla odbiorców. CZYTAJ WIĘCEJ