Japończycy już nie są zainteresowani seksem. Płeć przeciwna dla nich nie istnieje. Kobiety zamiast o mężczyznach i zakładaniu rodzin myślą o swoich karierach. Dziecko to wszystko tymczasem rujnuje. A mężczyźni? Nie chcą zarabiać na rodzinę. Wolą życie singla, a zaspokajają się filmami porno. Niektórzy najbardziej lubią zabawy erotyczne robotów i na randki chodzą z... postaciami anime.
Ai Aoyama jest doradcą ds. związków i seksu. Jej imię oznacza w japońskim słowo „miłość” i jest pozostałością jej przeszłości, kiedy była zawodową dominą. Jako Królowa Ai robiła różne rzeczy, jak pętanie ludzi i lanie gorącego wosku na ich sutki. Dziś mówi, że przed nią stoi jeszcze trudniejsze zadanie. Aoyama próbuje zwalczyć to, co lokalne media nazywają sekkusu shinai shokogun, czyli „syndrom celibatu”.
Z sondażu przeprowadzonego w 2011 roku wynika, że 61 proc. mężczyzn i 49 proc. kobiet w wieku 18-34 lat nie będących w stanie małżeńskim nie pozostawało ostatnio w jakimkolwiek związku. Z innego badania wynikło, że jedna trzecia osób, które nie ukończyły trzydziestu lat nigdy nie było na randce. Natomiast Japońskie Stowarzyszenie ds. Planowania Rodziny przeprowadziło sondaż, który wykazał, że 45 proc. kobiet w wieku 16-24 lat „nie było zainteresowane seksem, czy nawet nim gardziły”. Według tych samych badań wyszło na to, że podobnie myśli też ponad 25 proc. mężczyzn.
Rząd winny braku prokreacji
Aoyama twierdzi, że winnym całej tej sytuacji jest poniekąd rząd. – Nikt nie wie, czego chce. Natomiast rząd stara się utrwalać stereotyp, że mąż zarabia na utrzymanie rodziny, natomiast kobieta siedzi w domu. Tymczasem mężczyźni coraz mniej się skupiają na tym, by ciężko pracować, a kobiety zaczynają robić kariery. Dlatego też ludzie coraz mniej skupiają się na tym, by tworzyć rodziny. Nie są tym zainteresowani – twierdzi Aoyama.
Japończycy i Japonki powoli przestają się sobą interesować. Rzadko mają wspólne cele. Aoyama mówi, że istnieje jedynie coś, co ona nazywa „seksem zupki błyskawicznej”, czyli łatwy, natychmiastowy stosunek. Jednak częstszym zjawiskiem jest oglądanie filmów pornograficznych w internecie, prowadzenie wirtualnych znajomości seksualnych z postacią z kreskówki, czy bajki anime. Najgorszym przypadkiem był 30-letni klient Aoyamy, którego podniecała wyłącznie para bawiących się robotów podobnych do wojowników "Power Rangers". Nikogo nie interesowały prawdziwe związki.
Małżeństwo grobem kobiet
Zakładanie rodziny nie służy japońskim kobietom. Jest nawet stare japońskie powiedzenie, że „małżeństwo jest grobem kobiety”. To dlatego, że wymaga się od nich, by się skupiły na życiu rodzinnym, a nie na swoich ciężko wywalczonych karierach. Jedna z Japonek w rozmowie z „The Guardian” przyznała, że odrzuciła oświadczyny, gdyż uznała, że „ważniejsza jest kariera od rodziny”. Dodała, że po rozpadzie tego związku przestała się interesować randkowaniem.
Jednym z powodów dlaczego kobiety w biznesie nie chcą zakładać rodzin jest fakt, że zamykają sobie wtedy drogę do awansu. Wiele z nich przyznało, że szefowie dochodzą do wniosku, iż po ślubie zajdą one w ciążę. Potem, kiedy dojdą dzieci, przestaną radzić sobie z czasem, więc ostatecznie wybiorą rodzinę. Przez to stracą niezależne źródło dochodu. Kobietom, które poznały smak wolności, taka perspektywa nie odpowiada.
Statystyki mówią, że 70 proc. Japonek po urodzeniu pierwszego dziecka opuszcza pracę. Natomiast Światowe Forum Gospodarcze mówi, że Japonia jest jednym z najgorszych miejsc na świecie pod względem równego traktowania pracowników obojga płci. W społeczeństwie utrwala się stereotypy, które nie pomagają. Pracujące mężatki często nazywa się „diabelskimi żonami”. Dlatego nikogo nie powinno dziwić, że kobieta, która zaczęła robić karierę nie chciała z niej zrezygnować. Nawet kosztem założenia rodziny.