![Skończmy z pracą domową](https://m.natemat.pl/233ed4aac514303a9cb96a3c023783ef,1680,0,0,0.jpg)
Skontaktowała się z nami pani Joanna, mama Zosi, która we wrześniu poszła do piątej klasy szkoły podstawowej. Przyznała, że kwestia prac domowych, które nauczyciele zadają uczniom w szkole jej córki to temat-rzeka. Temat, o którym między rodzicami mówi się bez przerwy.
Największy problem polega na tym, że szkoły są nieefektywne. 5-7 godzin lekcji plus te kilka dodatkowych w świetlicy to mnóstwo czasu na zdobycie dużej ilości wiedzy. Niestety, bardzo często jest tak, że te pół dnia spędzone w szkole jest stratą czasu, a popołudnie i wieczór nad książkami w domu mają to zrekompensować CZYTAJ WIĘCEJ
Jestem ojcem 10 latka, który rozpoczął naukę w klasie IV, i mam dosyć. Oboje z żoną pracujemy do późna i naprawdę ciężko nam wygospodarować czas żeby młodemu pomóc w lekcjach. Nauka w szkole została scedowana na rodziców - jeśli rodzice "nie odrobią" pracy domowej uczeń dostaje słabe oceny. Przykład? Praca domowa dlaczego gnomon razem z zegarkiem nie pokazuje kierunku tak jak kompas. Takim pytaniem zaskoczył mnie młody o 21.30 po przyjściu z pracy. więc google i nic. Niestety nie odkryłem tajemnicy a młody dostał jedynkę. CZYTAJ WIĘCEJ
Jaki sens ma ślęczenie nad podręcznikami tylko po to, by nauczyciel wyrobił się z programem, a z głowy dziecka "wiedza" wyparowała na drugi dzień po kartkówce lub sprawdzianie? Chora sytuacja prowadzi do wielu absurdów.
– To zwykłe szaleństwo – mówi krótko Marcin Zaród, nauczyciel języka angielskiego w V LO w Tarnowie. Zaród przed kilkoma dniami, w konkursie zorganizowanym przez MEN i "Głos Nauczyciela", został wybrany Nauczycielem Roku. W rozmowie z naTemat przyznaje, że jest przeciwnikiem zadawania prac domowych, które dla uczniów są często pracą ponad miarę.
Skończmy z zadawaniem do domu. To jest dla dzieci mordercze. Uczmy w szkole. Szkoła, jak sama nazwa wskazuje ma szkolić, a nie zadawać, przepytywać i oceniać ucznia. A uczyć tylko na korkach CZYTAJ WIĘCEJ
Mam dwie córki w wieku szkolnym - 3 i 6 klasa SP. Są dni, kiedy nie wyrabiają się z pracą domową, siedzą do 21, młodszej zdarzyło się płakać ze zmęczenia - bo kończyła lekcje o 17.10 (!) a nauczycielka zadała do przerobienia 3 rozdziały z książki. Bo "opóźnienie" Zwalanie rodzicom na głowę ponad połowy szkolnego materiału jest skandaliczne. CZYTAJ WIĘCEJ
"System do wymiany"
– Jeśli edukacja dziecka trwa przez dwanaście godzin każdego dnia, to ja się nie dziwię, że to dziecko jest zniechęcone. Jest problem – zauważa w rozmowie z naTemat były minister edukacji Krystyna Łybacka. – Co jest bardziej istotne? Czy to, by nauczyciel wyrobił się z programem, czy to, by uczeń choć trochę zrozumiał materiał? Później dochodzi do efektu "śnieżnej kuli". Dziecko ma już takie zaległości, że traci w ogóle motywację i chęć do nauki – tłumaczy.
Zadania domowe od małego uczą, że nadgodziny są czymś dobrym i wskazanym i inaczej się nie da. Czas wolny? Po co to komu? CZYTAJ WIĘCEJ
Jej zdaniem powinniśmy pomyśleć nad systemem niemieckim, gdzie dzieci nie zmusza się do nauki, a pobudza ich emocje, wyobraźnię. – I one się do tej nauki garną – tłumaczy. Jakie warunki musiałyby zostać spełnione byśmy mogli myśleć o zmianie systemu? – Musielibyśmy zmniejszyć klasy. O połowę. Przy grupie 30 dzieci trudno zapanować nad czymkolwiek. Do zmiany też są do przebywania w szkole po lekcjach, świetlica to zwykle "przechowalnia" dzieci, w szkołach nie ma miejsca, w których można byłoby w ciszy popracować nad lekcjami – dodaje Krystyna Łybacka.