
Najpierw sprawa rodziny Bajkowskich, teraz tragedia w Suwałkach – po raz kolejny pojawia się pytanie, czy sądy nie decydują zbyt pochopnie o odbieraniu rodzicom ich dzieci. – Bieda nigdy nie może być powodem takiej decyzji – mówi rzeczniczka Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Poznaniu. Zaznacza jednak, że każda taka sprawa to dla sędziów trudny, a nawet dramatyczny wybór. I o brzemienną w skutki pomyłkę nie jest trudno.
Chłopak był najstarszy z czwórki rodzeństwa. Jego siostrami i rocznym niemowlęciem opiekowała się tylko matka. Kobieta nie radziła sobie z utrzymaniem dzieci, a ojcowie nie byli nimi zainteresowani. Pod koniec grudnia sąd zadecydował, że troje dzieci trafi do placówki opiekuńczo-wychowawczej, a najmłodsze zostanie oddane pod opiekę rodziny zastępczej. CZYTAJ WIĘCEJ
Po suwalskiej tragedii na lokalnych sędziów, urzędników i pracowników społecznych posypały się gromy. Sprawę bada prokuratura, a także Rzecznik Praw Obywatelskich. Po raz kolejny palące stało się też (podnoszone wielokrotnie przy okazji tzw. sprawy Bajkowskich) pytanie o to, czy sądy nie podejmują tego typu dramatycznych decyzji zbyt pochopnie: czy samobójstwo chłopca spowodowane rozstaniem z matką nie przeczy opinii sądu, który stwierdził, że jest ona “niewydolna wychowawczo”?
– To mogło przytrafić się właściwie każdej normalnej rodzinie – mówił kilka miesięcy temu o głośnej sprawie odebrania dzieci państwu Bajkowskim z Krakowa Grzegorz Mika z inicjatywy "Nie niszczcie rodziny". Wraz z wieloma innymi rodzicami protestował on przeciwko temu, jak brutalnie i pochopnie sędziowie (wsparci opiniami pracowników socjalnych) ingerują w życie kochających rodzin, tylko dlatego, że panuje w nich bieda. Czy w Suwałkach znów powtórzył się ten sam scenariusz?
Bywam na tego typu rozprawach sądowych jako psycholog i jestem przerażona niekompetencją sądów. Czasem decyzje podejmowane są pochopnie, z kolei innym razem niezwykle opieszale.
Lubianiec zwraca też uwagę, że kuratorzy, na których opiniach w dużej mierze opierają się sędziowie, mają bardzo słabe przygotowanie psychologiczne. – Nie winię ludzi, ale system, który jest niestety ubogi w specjalistów, a także mało wydajny – spraw jest po prostu zbyt dużo – ocenia psycholożka. W efekcie dużo jest też błędów: czasem dzieci odbierane są rodzicom zbyt szybko i bez powodu, innym razem powołując się na biologiczną więź zupełnie niepotrzebnie rozważa się ich powrót z rodzin zastępczych do biologicznych, gdzie czeka je tylko ciężki los.
Opinię Ewy Lubianiec podziela też poseł Stanisław Szwed z PiS, wiceprzewodniczący Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Jego zdaniem sędziowie często bazują na pojedynczej opinii lub zeznaniu świadka. – Jest wiele bulwersujących przypadków i uważam, że jest to problem systemowy, z którym należałoby się zmierzyć na poziomie ustawy. Nie wszystkie instytucje działają tak, jak powinny – ocenia Szwed. Jego zdaniem kluczową sprawą jest sprawienie, by decyzje były oparte na mocnych podstawach.

