
Kim jest Pola Negri?
Pola Negri, właściwie Apolonia Chałupiec (1896-1987) – polska aktorka teatralna i filmowa, międzynarodowa gwiazda kina niemego.
Była próżna, ale miała do siebie dystans. Uwodziła mężczyzn jednym spojrzeniem, ale zachowywała się przy tym jak europejska monarchini. Tylko po to, by być pożywką plotkarskich kolumn po obu stronach oceanu. Kapryśna, zdolna znieść krytykę tylko wówczas, kiedy to ona była jej autorką. Nie znosiła, kiedy ktoś określał ją mianem skromnej czy przyzwoitej – wpadała wówczas w furię.
Jej nekrolog opublikowany w 1987 roku przez Combined News Service głosił: „Wszystkie źródła (...) zgodnie twierdzą, że Negri była jedną z pierwszych kobiet w Hollywood, które zasłużyły na miano 'gwiazdy'”. Pola Negri dobrze o tym wiedziała i przez całe życie umiejętnie podsycała własną legendę wielkiej gwiazdy i rozkapryszonej primadonny – w jej garderobie podłoga musiała być pokryta płatkami świeżych storczyków, a drzwi do limuzyn musiały mieć złote klamki.
Jej pierwszym filmem była "Niewolnica zmysłów", o której scenariuszu powiedziała po latach, że był żenujący. "Obejrzawszy gotowe dzieło, zdałam sobie sprawę z jego tragicznie niskiej jakości, kiedy więc pojawił się chętny, by zakupić film za sto rubli (…)sprzedałam go bez wahania." To od tego filmu zaczął się bardzo świadomie budowany przez nią wizerunek ekranowej femme fatale, który okrzepł na dobre, kiedy w 1917 roku wyjechała do Berlina. Tak pisała po latach o swoim pierwszym filmie w Niemczech: "Okazał się zupełną klapą. Scenariusz był okropny, reżyseria jeszcze gorsza."
Jestem dzisiaj najszczęśliwszą kobietą na świecie i mam zamiar podbić to Miasto Rzeczy Wspaniałych. Podniosłam rękawicę rzuconą mi przez Nowy Jork i Amerykę i zamierzam stworzyć dzieło godne mojej nowej ojczyzny. Wszystko, co osiągnęłam dotychczas, fakt, że tysiące osób znają już moją sztukę, to dopiero początek.
Uwielbiała pracować i był to powód, dla którego rozwiodła się z mężem. "Nasze małżeństwo trwało zaledwie półtora roku. Mąż nalegał, abym zrezygnowała z pracy i realizowała się w roli hrabiny, ja zaś nie mogłam na to przystać. (…)Niezaspokojone ambicje zawodowe spędzały mi sen z powiek. W końcu praca była moją pierwszą miłością; to dzięki niej wyrwałam się z nędzy, byłam w stanie zapewnić matce godne życie, a sobie pozycję w świecie sztuki, który tak bardzo pokochałam" – pisała.
Była obiektem zachwytu, zazdrości i licznych kontrowersji już za życia, a jej legenda, owiana tajemnicą, którą sama pielęgnowała, przetrwała do dziś. To dlatego Julia Mafalda Łobodzińska i Grant Blaisdell, autorzy projektu "HollyŁódź", którzy przygotowują film dokumentalny o Polakach w Hollywood, dużo miejsca poświęcą w nim Apolonii Chałupiec, bo tak naprawdę nazywała się gwiazda.