Ofiara nożownika jest w stanie krytycznym ale nie zgodziła się na transfuzję. "Świadkowie Jehowy grają męczenników"
Bartosz Świderski
21 marca 2014, 08:44·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 21 marca 2014, 08:44
22-letnia ofiara nożownika walczy o życie w poznańskim szpitalu. Została poważnie zraniona przez 27-letniego mężczyznę, który wtargnął na nabożeństwo Świadków Jehowy. Kobieta miała przy sobie oświadczenie woli, że nie zgadza się na przetoczenie krwi. Gdyby nawet nabrała wątpliwości, "Komitet Łączności ze Szpitalami" złożony ze Świadków Jehowy dopilnuje, aby nawet w przypadku zagrożenia życia lekarze nie podali jej krwi. – Oni siadają na korytarzu przed salą chorego, dyskutują z lekarzami i wymuszają swoją obecnością określone decyzje – mówi Stanisław Chłościński,który przez sześćdziesiąt lat był członkiem Społeczności Świadków Jehowy
Reklama.
Do tragicznego zdarzenia doszło w ubiegły czwartek w Poznaniu. 27-letni Michał K. zadał kilka ciosów nożem 22-latce, która trafiła do szpitala. Od samego początku lekarze oceniali jej stan jako ciężki. Serwis Głoswielkopolski.pl podaje, że lekarze utrzymują ją w śpiączce farmakologicznej.
Władze szpitala nie chcą komentować całej sytuacji i unikają kontaktu z mediami. To trudna sytuacja dla lekarzy, którzy tak naprawdę mają związane ręce w przypadku braku zgody na transfuzję. Jeśli bowiem złamali by wolę pacjenta, mogliby stanąć przed sądem. Świadkowie Jehowy noszą oświadczenie woli zawsze, bo w każdej spodziewają się Armagedonu.
Pilnują, by pacjent nie dostał krwi...
Bywają przypadki, że dana osoba nawet nie wie, że miała przetoczoną krew i że tylko dzięki temu żyje. Ale zawsze jest to ogromne ryzyko dla lekarzy, bo wśród pracowników szpitala bywają osoby, które są Świadkami Jehowy (ŚJ), choćby salowe czy pielęgniarki. – Świadkowie Jehowy mają tzw. "Komitety Łączności ze Szpitalami" i jeśli jakiś członek ŚJ pojawi się w szpitalu, członkowie tego komitetu zaraz się uaktywniają i proponują "alternatywne metody" dotyczące krwi – mówi Bednarski. Te metody jednak nie są wystarczające, aby w nagłych wypadkach uratować życie. – To dobre metody, ale na dłuższą metę. Nie działają, gdy obetnie komuś rękę albo gdy otrzyma cios nożem – dodaje mój rozmówca.
– To połączenie fascynacji religią, głupoty oraz fanatyzmu – mówi Stanisław Chłościński, Prezes Stowarzyszenia „Wyzwoleni”, który przez sześćdziesiąt lat był członkiem Społeczności Świadków Jehowy, a ten światopogląd został mu przekazany przez rodziców. Zawsze był dociekliwy, ale dopiero gdy pojawił się w Polsce internet, dało to możliwość weryfikacji pewnych faktów. Od ponad dziesięciu lat nie utrzymywał kontaktów z tą wspólnotą wyznaniową, jednak dopiero w grudniu ubiegłego roku postawiono mu zarzut „odstępstwa” i został z niej wykluczony.
Jak mówi, członkowie "Komitetów Łączności ze Szpitalami" działają w sposób nieuprawniony, podając się za osoby duchowne i duszpasterzy pacjenta. Z prawnego punktu widzenia nimi nie są, gdyż w tym wyznaniu nie przewiduje się powoływania osób duchownych ani instytucji spowiedzi. Trzej panowie w garniturach i w krawatach siadają na korytarzu przed salą chorego, dyskutują z lekarzami, czasami proszą o wgląd do dokumentacji pacjenta, swoją obecnością wymuszają określone decyzje. To powoduje, że chorzy czują się zagubieni i znajdują się pod presją, podejmując często decyzje zgodne z oczekiwaniami tych osób a nie z korzyścią dla swojego zdrowia i życia.
Lekarze błagają na kolanach
Nie ma roku, aby nie było podobnego zdarzenia, jak ten w Poznaniu. W 2012 roku w Białymstoku do szpitala trafił dwudziestoparoletni chłopak, który uderzył motocyklem w słup. Pękła mu aorta, więc od razu trafił na OIOM. Niestety, lekarze nie mogli wiele zrobić. – Nieszczęście tego chłopaka polegało na tym, że był przytomny. Gdyby był nieprzytomny, nikt by go nie pytał o zgodę na transfuzję. Ale on oświadczył, że jest ŚJ. Chłopak umarł po kilku godzinach z wykrwawienia. Na korytarzu oczywiście siedziała cały czas rodzina i "Komitet Łączności ze Szpitalem", czekali na jego śmierć, a w ich mniemaniu na "duchowe zwycięstwo" – wspomina Chłościński. Pacjent pozostawił żonę i dziecko.
Kolejna sytuacja miała miejsce kilka lat temu w Kluczborku. Samochód, którym jechały dwie siostry, rozbił się. Jedna dziewczyna zginęła na miejscu, druga zaś walczyła w szpitalu o życie. – Komitet siedział na korytarzu i pilnował. Lekarze prosili, błagali na kolanach. Cały szpital zresztą błagał tę kobietę... Mówili: Dziewczyno, jesteś młoda, umrzesz! Po prostu umrzesz! Twoich krwinek już nie ma... Jednak pacjentka nie zgodziła się na transfuzję i umarła w pełnej świadomości... Gdyby nie wywierano na nią presji, takich przypadków by nie było – mówi Stanisław Chłościnski, który jest między innymi założycielem, a obecnie Prezesem Stowarzyszenia „Wyzwoleni” z siedzibą w Poznaniu, które zajmuje się osobami społecznie wykluczonymi, opuszczającymi sekty i nowe ruchy religijne.
Zgodzisz się transfuzję? Będziesz napiętnowany
Dla reszty społeczeństwa, brak zgody na transfuzję krwi w momencie zagrożenia życia jest absolutnie niezrozumiały. Tymczasem Świadkowie Jehowy piętnują tych, którzy mimo zakazu zgodzili się na przetaczanie. – Żaden inny ŚJ nie może się z nim nawet przywitać na ulicy. Nie może mu powiedzieć "cześć", podać ręki na ulicy, wysyłać sms-ów czy maili. jedynie najbliższa rodzina, która mieszka z nim w jednym domu, może utrzymywać jakiekolwiek kontakty, ale nie religijne. Dalsza rodzina ma obowiązek zerwania kontaktu – mówi Włodzimierz Bednarski, katolicki krytyk Świadków Jehowy.
Nie zawsze tak było. W starszych publikacjach ŚJ nawet chwalili samą transfuzję. Pisali o nowatorskim przypadku, kiedy przetoczono od umarłego krew osobie, której uratowało to życie. W 1945 roku wprowadzono zakaz transfuzji, choć na początku nie obowiązywały żadne sankcje. Dopiero w 1961 roku wprowadzono całkowity zakaz, pod groźbą wykluczenia z organizacji. – U nich wykluczenie z organizacji Świadków Jehowy oznacza automatyczną utratę zbawienia. Kto jest poza organizacją, jest poza "Arką", czyli nie uratuje się przed zagładą – mówi Bednarski.
Jak mówi Stanisław Chłościński, "wymysł" o zakazie transfuzji nigdy nie był podparty żadną solidną argumentacją Biblijną ani naukową, a jego autorem był trzeci prezes „Towarzystwa Strażnica” Nathan Knorr, który wprowadzając w 1961 roku zakaz transfuzji krwi, chciał w sposób szczególny odróżnić wyznanie Świadków Jehowy od pozostałych religii.
– Jaki to Bóg, który w imię zbawienia wymaga od swojego wyznawcy popełnienia samobójstwa? Organizacja wywiera na swoich członków presję i poddaje ich psychomanipulacji. Efekt jest taki, że bezkrytycznie przyjmują słowa przekazywane im przez Organizację, poświęcając swoje życie dla iluzorycznego raju. „Zachęca się” ich do podpisywania oświadczeń woli o odmowie przyjmowania krwi, gdyż wyrażenie zgody na transfuzję grozi wykluczeniem ze wspólnoty, a to oznacza dla nich koniec dotychczasowego życia i skazanie na ostracyzm ze strony współwyznawców. Dlatego każdy z członków wspólnoty wyznaniowej Świadków Jehowy sam musi określić, gdzie kończy się odpowiedzialność a zaczyna się głupota – mówi Stanisław Chłościński.
Włodzimierz Bednarski zarzuca ŚJ, że potrafią jedynie sądzić i krytykować lekarzy, a nie tworzą specjalistycznych szpitali z alternatywnymi metodami leczenia. – Adwentyści Dnia Siódmego mają szpitale i senatora, gdzie leczą z akceptowanymi przez siebie metodami. ŚJ nie robią nic, aby coś takiego stworzyć. Oni grają męczenników, chcą pokazać światu, że oddają się w ofierze – mówi krytyk Świadków Jehowy.
Można by to jeszcze zrozumieć, gdyby chodziło jedynie o osoby dorosłe. Ale jeśli rodzice podejmują taką decyzję za dziecko, to jest to już całkowicie niezrozumiałe. Nie wiadomo, czy w dorosłym życiu również byłoby ono Świadkiem Jehowy.
Zasada świętości życia i krwi
Źródło: Wikipedia
Życie uważają jako cenny dar od Boga i dlatego należy dbać o własne i cudze życie i zdrowie, niedopuszczalne ich zdaniem jest pozbawianie życia nienarodzonego dziecka (aborcja) (Ps 36:9; Wj 21:22, 23). Za świętą uznają krew jako podtrzymującą i symbolizującą życie danej istoty, co do obchodzenia się z którą wyraźne wskazówki zawiera Pismo Święte. Uznają nakaz z Dz 15:28, 29 co do powstrzymywania się od krwi. Z tego powodu nie przyjmują transfuzji krwi. CZYTAJ WIĘCEJ
Jacek Zahorski - były Świadek Jehowy
Wiceprezes Stowarzyszenia "Wyzwoleni"
Nawoływanie do odmowy transfuzji krwi przez Towarzystwo Strażnica stoi w rażącej sprzeczności z nadrzędnym przykazaniem miłości. Tego nie może uczyć prawdziwy naśladowca Jezusa. Każdy człowiek myślący zdroworozsądkowo powinien dostrzegać prawdę o nietykalności ludzkiego życia. Odmowa transfuzji nie znajduje oparcia ani w Biblii, ani w etyce, ani w nauce.