Najbardziej Ewelinę wkurza, że jej chłopak Michał miał przed nią inne dziewczyny. - Ona się wścieka, jak Michała chcą inne kobiety - wyjaśnia Adam. Ewelina i Adam to najlepsi przyjaciele. Znają się od urodzenia i wiedzą o sobie niemal wszystko. Niemal, bo Ewelina uważa, że są takie sprawy, których facet nie zrozumie. Kobiece sekrety. Tymi dzieli się z przyjaciółką. Łączy ich o wiele więcej niż ten jeden chromosom więcej, który mają.
– Adam, Adam, ja powiem! – ucisza Adama Ewelina, kiedy ten wyrywa się, żeby opowiedzieć mi o związku Eweliny. Czuje się tu trochę ekspertem, bo wielka miłość jego przyjaciółki, Michał, to jego brat. Ale Ewelina nie pozwala odebrać sobie przyjemności z opowiadania o ukochanym. – Michał oświadczył mi się u mnie w domu, jak świętowaliśmy Nowy Rok. Cała rodzina wtedy była, a on się oświadczył na kolanach – opowiada, pokazują pierścionek, który i tak z daleka rzuca się w oczy na jej delikatnej dłoni. Adam też pęka z dumy –To mój brat, znam się z nim od urodzenia. Jak z Eweliną - mówi Adam.
Czyli jesteście najlepszymi kumplami?
– No! – odpowiadają chórem.
Ale nawet przed najlepszymi kumplami można mieć swoje małe tajemnice. – Chciałam powiedzieć, że – tu wymownie patrzy na Adma – i tego Adam nie musi wiedzieć, że jak w jego domu były dawno święta, i miałam na sobie sukienkę, to Michał nie mógł się mi oprzeć.
Czyli to była miłość od pierwszego wejrzenia?
Adam wyręcza przyjaciółkę w odpowiedzi: Tak, to już było dawno.... i to dzięki mnie! Michał jest teraz Eweliny.
Mają po 26 lat. Adam jest Koziorożcem, co podkreśla. Ewelina to Ryby. Oboje uwielbiają muzykę. Kogo lubią słuchać najbardziej? Michała Wiśniewskiego. Ewelinie muzyk podoba się jeszcze bardziej, od kiedy przefarbował włosy na czarno. – Zbieram jego zdjęcia, z gazet wycinam, a potem przyklejam na biały karton. Mam jego najnowszą płytę, ale też wiele innych – mówi Ewelina. – Ja też mam. Lubię całą muzykę, znam wszystkie melodie.
Raz słuchamy polskiej, a raz zagranicznej, w zależności od nastroju – objaśnia Adam. O tym, że faktycznie znają wszystkie piosenki, bez pudła przekonuję się trochę później, kiedy Adam włącza komputer i pędzi na kanał youtube. – Wstań, powiedz nie jestem sam… – zaczyna Ewelina, a Adam, przebierając palcami w powietrzu, akompaniuje jej na nieistniejącej gitarze. Po chwili zastanowienia Ewelina mówi: Adam, a mógłbyś mi dać trąbkę? I Adam posłusznie prostuje ręce i zaczyna grać. Po chwili połowa stowarzyszenia "Otwarte Drzwi" słyszy nasze wokalne popisy, bo śpiewamy sobie głośno.
Praca od 8 do 15
Do "Otwartych Drzwi" przychodzą codziennie na 8. Uczestnicy warsztatów do 15 spędzają czas w pracowniach – komputerowej, administracyjnej, plastycznej, ceramicznej, gospodarstwa domowego...Zajęcia, które mają ich przygotować do samodzielności i pracy, trwają do 15, i wszyscy, Uczestnicy i terapeuci, traktują je jak pracę. To dlatego, kiedy do gabinetu kierownika puka jeden z nich i na wyraźne "proszę" terapeuty Macieja Grudnia wchodzi do środka, podaje kierownikowi kartkę.
– Wniosek urlopowy, panie Maćku - wyjaśnia. W piątek wybiera się do lekarza, więc musi pójść na urlop. – Są w pracy, i pracowe zasady tu obowiązują - wyjaśnia i Maciej.- Wykonują różne praktyki i prace: bindowanie dokumentów, niszczenie niepotrzebnej dokumentacji, dostarczanie przesyłek, słowem wszystko to, co może im się przydać później w pracy - dodaje. Bardzo pilnują czasu – o 15 siedziba stowarzyszenia na Równej pustoszeje błyskawicznie. W końcu fajrant – robota się skończyła. Kontrolowanie czasu daje im poczucie obowiązku i odpowiedzialności. To dlatego, kiedy odbywali praktyki w pewnej firmie, chodzili po pokojach współpracowników i przypominali, że już 11, pora więc na planową przerwę. Było 10 po jedenastej.
Adam i Ewelina wzięli też udział w innych warsztatach, podczas których opiekowali się udającą dziecko lalką. – To taka prawie lalka, bo w środku jest głośnik, dziecko coś mówi, płacze, są różne głosy – objaśnia Ewelina. Opieka nad dzieckiem-lalką jest wyczerpująca. – To wielka odpowiedzialność, bo jest ten głos i trzeba wykonywać różne polecenia, ubrać dziecko, nakarmić. To wielka odpowiedzialność. I długo trwa – mówi Adam.
Skoro zajmujecie się nią razem, to jesteście w tym projekcie jakby parą?
– Nie! Ewelina ma przecież mojego brata – oburza się Adam. Dla Adama, gentlemana, który uprzejmie przepuszcza Ewelinę i mnie w drzwiach, męski kodeks honorowy jest równie ważny, jak dobre maniery. To dlatego odbył rozmowę z kolegą Kubą, czyją dziewczyną jest Magda. Adama, co wyjaśnił Kubie. – Ale pouczać go nie mogę, jest kolegą – mówi.
Babskie sekrety przyjaciółek i nauka tanga
Muzykę lubią podobną – na organizowanych w domu Eweliny imprezach można usłyszeć i Ich Troje, i Feel, i rap – ale mają też swoje własne pasje. Ewelina pasjami ogląda seriale. Najbardziej lubi "M jak Miłość", "Na wspólnej" i "Modę na sukces". – Lubię, jak się coś dzieje, tam pokazują, jak się kogoś kocha, czasem są różne zdrady, czasem się ludzie kłócą – mówi Ewelina, która marzy o tym, żeby zagrać w "M jak Miłość".
Ale przecież zdrada to straszna rzecz, a ty jeszcze chcesz o tym filmy oglądać? – Hm, czasem tak to jest – odpowiada filozoficznie Ewelina. Michałowi zdrady by nie przebaczyła. Do dzisiaj trzęsie się ze złości na pewne wspomnienie. – Wkurza mnie, ile on miał kobiet! Magdę, Sylwię, Julitę, ale najgorsze to było, jak kiedyś nasz opiekun Paweł przyłapał Michała z dziewczyną w łóżku. Kiedyś kochał Magdę, i tego, Adam, to ci twój brat chyba zapomniał powiedzieć – mówi Ewelina podniesionym głosem.
Adam staje w obronie brata: Właśnie, że mi powiedział. Na skajpie. Ewelina przewraca oczami. – O jeju, ja też miałam kilku chłopaków, ale o tym lepiej nie mówić – patrzy na mnie wymownie. Wiadomo, my kobiety mamy swoje sekrety. Jak ten, że Ewelina i jej przyjaciółka Magda lubią się malować. – A Magda bardzo lubi malować pazurki, i ty właśnie, Adam, o tym nie wiesz – mówi Ewelina.
Mężczyźni zresztą też mają swoje tajemnice. To dlatego Adam wspomina tylko, przy okazji opowieści o imprezach u Eweliny, o swojej ukochanej. Magdzie. Zaznacza jednak, że nic nie opowie, bo to prywatne. Chętnie opowiada za to o swoich pasjach: piłce nożnej i tańcu. -Tańczę sambę, czaczę, rumbę, tango – wylicza. Hiszpańskiego tanga uczy własnie swoje brata, żeby Michał mógł tańczyć z Eweliną.
Chyba argentyńskiego?
– Argentyńskie to argentyńskie, hiszpańskie to hiszpańskie – mówi Adam tonem eksperta.
Czym się różnią?
– Rodzajem melodii – wyjaśnia dalej. – Ja tu jestem słynny tancerz, tańczę prawie od urodzenia. A jak tańczę, to Ewelina mówi o mnie James Bond-dodaje. Ewelina energicznie potwierdza: Nooo, Adam to jest mistrz tanga. Mam nadzieję, że nauczy mojego Michała. Adam kiwa głową na znak potwierdzenie i mówi, że brat nauczył go wielu rzeczy, a teraz on uczy Michała. Jak to między braćmi.
Lista marzeń. Niedługa.
Jak już Michał nauczy się tanga, Ewelina będzie mogła odhaczyć ze swojej listy marzeń jedno z nich. Adam nie może się doczekać, żeby opowiedzieć mi o największym marzeniu swojej przyjaciółki, ale Ewelina szybko studzi jego zapał. – Adam, wcale nie wiesz, jakie jest moje marzenie – mówi. I zwracając się do mnie, dodaje: Bo Adam nie musi tego, wiedzieć, ale mój Michał musi to wiedzieć. Chcę założyć piękną sukienkę i pójść na romantyczną kolację. Ciągle o tym marzę, żeby z moim Michałem pójść na romantyczną kolację. Marzę, żeby Michał elegancko się ubrał. I żeby kupił dla mnie bukiet róż, czerwonych – uśmiecha się.
Adam zaś mówi, że jego marzenie już się spełniło, bo "od małego jest podróżnikiem". - Jak miałem dwa i pół roku byłem we Włoszech, byłem we Francji- dlatego zresztą mam mocny francuski akcent – mówi. I na dowód mówi: parrrrrrrrówki, herrrrrbata. –Rowerrrrrrr – dorzuca Ewelina. Śmiejemy się do rozpuku.
– Byłem też w górach Austrii, na Sardynii, w Budapeszcie i Krakowie. Wszystkie wczasy lubię, byłem też z rodziną w Kenii i na Dominikanie – opowiada o podróżach Adam. – Marzę też, żeby zostać naukowcem, takim, który bada różne rzeczy. Szczególnie jestem ekspertem w dziedzinie kobiet, ale lubię też obserwować węże i rekiny. Psy i koty też lubię – mówi.
Plany na przyszłość i Adam, i Ewelina mają sprecyzowane. – Chyba widziałaś mój pierścionek? – pyta retorycznie Ewelina. Moje plany na przyszłość związane są z Michałem, planujemy wziąć ślub - dodaje nieco ciszej. Nieśmiało. Myśl o ślubie jeszcze nie jest oswojona. Ale zaraz przechodzi do rzeczy praktycznych – trzeba wszystko zaplanować, znaleźć sukienkę, zacząć przymiarki...Wiadomo już, że uroczystość odbędzie się w Kobyłce (– To Wołomin– wyjaśnia mi fachowo Adam) i że poprowadzi ją ksiądz, który wyjątkowo przypadł Ewelinie do gustu.
Adam też podkreśla, że najważniejszy plan na przyszłość to ten, żeby spędzać czas z ukochaną. No i zostać naukowcem, robić badania. Plan Eweliny jest bardziej skonkretyzowany – chciałaby zostać sprzątaczką albo robić masaż, którego nauczył ją Adam.
Bo Down jest, kurde, szczęśliwy
Pan Andrzej Suchcicki ze stowarzyszenia Bardziej Kochani , ojciec 25 letniej Natalii, marzenia ma inne. Marzy, żeby w końcu ludzie przestali myśleć o rodzinach, w których jest osoba z zespołem Downa, jako o tych biednych, patologicznych, nieszczęśliwych. Żeby uwierzyli, że niepełnosprawność może być radosna i kolorowa. Że wcale nie nie musi być smutna i posępna. I jeszcze żeby przestali robić litościwą minę, jak widzą kogoś z zespołem Downa. – Bo Down jest, kurde, szczęśliwy – mówi pan Andrzej.
I bywa zbuntowany. Natalia uważa, że jej rodzice są nadopiekuńczy. Chciałaby więcej samodzielności. – Jesteśmy nadopiekuńczy, zdaję sobie z tego sprawę, ale to w żaden sposób nie wpływa na moje postępowanie. Trudno wyczuć tę granicę, to nie jest takie proste, jak w przypadku tzw. normalnych osób – mówi tata Natalii.
Dodaje, że trzeba liczyć się z tym, że niektóre pomysły jego córki są dziwaczne, nie zawsze zgodne z oczekiwaniami i nie zawsze prowadzą do oczekiwanych efektów. Jak wtedy, kiedy włożyła nożyczki do gniazdka. Dlatego rodzice Natalii stają się dawać jej maksimum swobody, ale zawsze w bezpiecznych warunkach, w otoczeniu, które Natalia zna. Dlatego zostaje sama w domu. – Tylko wtedy narzeka, że zbyt często dzwonię – śmieje się pan Andrzej.
Tato, ty jesteś ode mnie mądrzejszy
Poważnieje, kiedy pytam o to, czy Natalia wie o swojej niepełnosprawności. – Wie, że ma zespół Downa, ale to jest taka informacja, które nie ma kompletnie żadnego znaczenia. To taka sama informacja jak ta, że ma blond włosy i niebieskie oczy– tłumaczy pan Andrzej. – Ale coraz częściej do niej dociera, że czegoś nie wie. Czasem mówi do mnie: tato, ty jesteś ode mnie mądrzejszy. Więcej wiesz. Sądzę, że to jest tak samo, jak z nami: nie zawsze sobie zdajemy sprawę z własnych ograniczeń. Ja się nie znam na astronomii i wyższej matematyce, ale nie zastanawiam się nad tym – wyjaśnia. – Nie zgadzam się z opcją uświadamiającą. Nie wydaje mi się, żeby im to było potrzebne, budowało dobre samo poczucie; za dużo i bez tego jest rzeczy, których nie rozumieją. Jaki pożytek byłby z tego, żeby tłumaczyć Adamowi, że z jego planów o karierze naukowej nic nie będzie? Przecież on za tydzień o tym zapomni i będzie miał nowe marzenie – dodaje.
A na koniec mówi tak: Uwielbiam ich. To najprawdziwsi ludzie, jakich kiedykolwiek spotkałem.
A ja, obserwując, jak Adam mówi z czułością do Eweliny "mon cherie", jak razem ustawiają się do zdjęcia udając, że stoją na dziobie Titanica, zgadzam się z nim w stu procentach.
Dziękuję państwu Ewie i Andrzejowi Suchcickim za pomoc w zorganizowaniu spotkania z bohaterami tekstu i rozmowy. Maćkowi Grudniowi z "Otwartych Drzwi" za życzliwość. A przede wszystkim – Ewelinie i Adamowi.