
Najpierw Lewandowski podbił serca Niemców, a teraz robi to Aneta Sablik. Ba, ona im te serca skradła. Polka, która wygrała niemieckiego Idola idzie jak burza. Właśnie podbija Austrię i Szwajcarię.
REKLAMA
Dziewczyna z Bielsko-Białej
Zacznijmy od początku. Aneta urodziła w Bielsko-Białej dokładnie 25 lat temu. W mieście słynącym przede wszystkim z przemysłu (nazywane jest nawet “śląskim Manchesterem”), jest miejsce dla przyszłych artystów. Dokładnie gimnazjum i liceum artystycznym im. Stanisława Wyspiańskiego, do którego Sablik chodziła. To właśnie tu zdobywała pierwsze szlify jako piosenkarka.
Przyszła idolka Niemców, w między czasie uczęszczała na zajęcia ze śpiewu i aktorstwa w rodzinnym mieście. W Bielsko-Białej wspominają ją jako skromną i piekielnie zdolną dziewczynę. I lubianą, bo Aneta nigdy nie unosiła się pychą. Wychowywała się, podobnie jak jej rówieśnicy, w zwykłej rodzinie, w zwyczajnym bloku. I dzięki Bogu, bo ta normalność, obok wokalu, jest dziś jej największym atutem. Polska młodymi artystami stoi. Słyszeliście o Les Ki?
Potem miały być studia aktorskie w Krakowie, ale ostatecznie, za namową rodziców, Aneta wybrała… kulturoznawstwo i dziennikarstwo.
Wyjazd i udział w Idolu
W 2012 roku Aneta wyjeżdża do Niemiec. Rok później zgłasza się na casting do Deutschland sucht den Superstar, który w Polsce znany jest pod nazwą Idol. Podczas rundy castingowej Aneta wypada bardzo dobrze, ale pojawia się problem. Polka nie zna języka niemieckiego, a regulamin jasno mówi, że taka osoba nie może być uczestnikiem programu. Producenci jednak podejmują decyzję o przepuszczeniu Anety do kolejnej rundy.
Sablik dochodzi do finału, miażdżąc tak naprawdę konkurencję podczas niemal każdego głosowania. Z tygodnia na tydzień Polka staje się ulubienicą Niemców. Ba, staje się nową idolką naszych sąsiadów. 3 maja odbywa się wielki finał, podczas którego Aneta śpiewa swój pierwszy, debiutancki singiel “The One”. Ostatecznie wygrywa wokalny pojedynek z Turczynką Meltem, zdobywając 58 procent głosów wszystkich widzów. Anetę od samego początku wspiera narzeczony Kevin Zuber, który jest też muzycznym producentem. Para wspólnie pracuje nad materiałem Anety. Polscy widzowie natomiast pokochali Karolinę Czarnecką.
- Programy typu talent show to wymarzone narzędzie dla menadżera, o ile ma przygotowaną strategię i pomysł, jak wykorzystać obecność artysty w mediach. Istotny w takim przypadku jest również czas - mówi Michał Toczyski z IQ ART Music, który od lat współpracuje z artystami.
2 miliony złotych!
To, co różni niemieckie talent-show od polskich to fakt, że u naszych sąsiadów przygoda zaczyna się dopiero po zakończeniu programu. Nie inaczej jest w przypadku Anety Sablik. Można śmiało powiedzieć, że dziewczynę dosłownie ściągnięto ze sceny po finale i zamknięto w studiu nagraniowym. Jej debiutancka płyta powstała w 8 dni, a premierę będzie miała już 27 maja. Do tego teledysk na Majorce, wywiady prasowe i telewizyjne. Branża rozrywkowa w Niemczech nie śpi. Producenci kują żelazo, póki gorące. A jak jest w Polsce?
- Jedno jest pewne. Cieszę się, że komuś z Polski się udało - mówi Dj Adamus, producent muzyczny. - Mam okazję pracować wielokrotnie z laureatami polskich talent-show. I pewne jest, że nie ma tu takiej machiny jak w Europie Zachodniej. Artyści sami sobie muszą w większości układać życie. Tak już jest w kraju nad Wisłą.
Niemcy to zupełnie inna bajka. Może dlatego Aneta ze swoim singlem “The One” podbiła nie tylko rynek niemiecki, ale także austriacki i szwajcarski. Singiel, na którym zarobi oczywiście krocie. Wrażenie robi także wygrana w programie. Na koncie Polki, tuż po zakończeniu programu, pojawiło się pół miliona Euro.
- Pół miliona Euro to jest genialny start. Jest jeszcze kwestia repertuaru i promocji. Niestety słyszałem ten singiel i jest on oczywiście modny, wpisuje się w nurt współczesnej muzyki, ale czy to jest dokładnie to, o co chodzi? Trudno mi powiedzieć - dodaje Dj Adamus.
Do tego dwa samochody, które wygrała podczas programu, oraz sławę i splendor, które z czasem także przekują się na pieniądze.
Banalnie brzmiąca historia, której finał jest już poza granicami banalności. Anecie gratulujemy.
