Grunt to dystans
Czyżby Polacy nie mieli do siebie dystansu? Być może. Różnimy się tym z całą pewnością od Czechów, których poczucie humoru jest pogodne, ale nie prymitywne, czy od Włochów, którzy cieszą się życiem i codziennie budzą się rano z uśmiechem na ustach. Niestety naszą narodową przywarą jest ciągłe narzekanie i gdy nawet mamy ów uśmiech na ustach po żarcie na nasz temat, wypowiedzianym przez obcokrajowca, to w głębi duszy czujemy się pokrzywdzeni. Można by nam zarzucić brak samokrytyki, ale czy tak jest? Czy nie śmieszy nas kawał o tym, że polskim samochodem dostawczym jest taczka, czy o tym, że gasimy playstation, gdy wygrywamy mistrzostwa świata w piłę nożną? Chyba jednak śmieszą, więc może chodzi o coś zupełnie innego…
Poddaj się, Majewski! Odbiorcy nie chcą programów Szymona Majewskiego
…a chodzi o "smaczność"
To nie jest chyba tak, że nie umiemy się śmiać z samych siebie. Trzeba rozróżnić to, co jest śmieszne, od tego, co jest obraźliwe i wręcz niesmaczne. Śmieszą nas kawały o nas, śmieszą nas też kawały o innych. Ale trudno nam identyfikować się z żartami o Polakach, które są przesiąknie stereotypowością. Nikt z nas nie chce przecież być postrzegany przez cudzoziemców jako złodziej, czy pan z długim krętym wąsem. Nie każdy Polak jest też hydraulikiem. Eksperci zwracają uwagę na inny fakt - w Polsce słabnie wyrafinowane, subtelne i intelektualne poczucie humoru. I to jest niestety problem.