Wczoraj opublikowaliśmy pierwszą część rozmowy ze słynnym brytyjskim dziennikarzem Patrickiem Barclayem. Porozmawialiśmy z nim o Jose Mourinho, najlepszym trenerze świata, któremu poświęcił swą książkę. Teraz, w części drugiej wywiadu, Barclay mówi nam o polskiej reprezentacji z dawnych lat, o problemach reprezentacji Anglii i o stanie angielskiej prasy i społeczeństwa.
- Z czym się panu kojarzy piłkarska reprezentacja Polski?
- Pewnie was trochę zaskoczę ale głównie z przeszłością. Wiem, że w latach 70. i 80. mieliście znakomity zespół. Wiem też, że Jan Tomaszewski nie był żadnym wybitnym bramkarzem dopóki nie przyjechał na Wembley. Wtedy właśnie, tamtego wieczora, został bohaterem narodowym Szkocji (śmiech). Podobnie jak Maradona czczony był w Edynburgu i okolicach po tym jak ręką pokonał angielskiego bramkarza. Tamten mecz Anglia - Polska w 1973 roku oglądałem w telewizji i obrony Tomaszewskiego pamiętam do dziś. Ale wy mieliście tam całą świetną generację piłkarzy, którzy potem jeszcze drugi raz zdobyli trzecie miejsce na świecie. Był ten łysy napastnik, Lato.
- Dziś jest prezesem PZPN i już go tak nie kochamy.
- Wiem, słyszałem coś o tym (śmiech). Obok niego grał jeszcze na skrzydle Gadocha. Pamiętam jeszcze Gorgonia, wielkiego świetnego obrońcę. I Lubańskiego, który w pierwszym meczu z Anglią ośmieszył jednego z naszych najlepszych piłkarzy w historii, czyli Bobby'ego Moore'a. Ale moim ulubionym polskim piłkarzem, takim artystą na boisku, był Kazik Deyna. Ten gość był genialny, kochałem na niego patrzeć.
Oto skrót słynnego meczu na Wembley:
- Potrafi pan wymówić nazwisko Polaka, który teraz broni w Arsenalu Londyn?
- Ale wy jesteście złośliwi (śmiech) Ale dobra, mówią na niego "Czesny"
- Szczęsny
- (Barclay próbuje powtórzyć, idzie mu coraz lepiej, w końcu na pierwszej stronie "The Independent" zapisuje sobie prawidłową wymowę). Cóż, dla Anglika to wyjątkowo trudne nazwisko do wymówienia.
- Możemy ale sądzę, że zajmie nam to niewiele więcej niż 5 sekund (śmiech)
- Nie jest pan chyba entuzjastą angielskiej kadry. Czy ona może osiągnąć coś na polsko - ukraińskim turnieju?
- Może ale w tym kontekście nie możemy kierować się jakąkolwiek logiką. Raczej tym, że na mistrzostwach Europy w ostatnich latach jest masa niespodzianek. Weźmy rok 2004 i Greków, mecz otwarcia grali z gospodarzami, faworyzowaną Portugalią. Wchodzę na stadion i widzę mojego kolegę, Cristosa, pracownika greckiej telewizji. - Cóż, myślę, że macie dziś szansę - zagaduję do niego. Wiecie co odpowiedział? Że jakbym mu teraz powiedział, że Grecja przegra wszystkie trzy mecze po 0:1, to on przyjąłby ten wynik z radością. Że jedna połowa składu nienawidzi drugiej, że są problemy z trenerem. Nie dawał szans swoim rodakom. A oni tą samą Portugalię pokonali potem znowu, w finale.
- Wcześniej podobną sensację sprawili Duńczycy...
- Dokładnie, to był 1992 rok, do turnieju w Szwecji weszła Jugosławia ale musiała się wycofać ze względu na konflikt zbrojny w regionie. Zamiast nich na mistrzostwa pojechali właśnie oni, którzy jeszcze parę dni wcześniej wypoczywali z drinkami w ręku na plażach Ibizy, Majorki, w Grecji, w Marbelii. Więc widzicie, że Euro często nie ma wiele wspólnego z logiką.
- Aż taką może nie, ale pod pewnymi względami dałoby się to porównać z przykładami, które wam właśnie podałem. Owszem, w ostatnich latach mówiło się o takich dwóch drużynach, które mają wielki potencjał ale nie potrafią nic wygrać - Hiszpanii i Anglii. Widzimy, gdzie jest dzisiaj Hiszpania więc może teraz pora Anglików. Tylko, że my (tu Barclay się lekko uśmiecha) nie mamy w tej chwili trenera, nie mamy koncepcji drużyny, nie wiemy też kto może być przyszłością tej prezentacji, następcą takich piłkarzy jak Frank Lampard czy Steven Gerrard.
- Kto jest najlepszym kandydatem na trenera Anglików i dlaczego Jose Mourinho?
- (Śmiech) Tu was zaskoczę. Jestem zdecydowanie przeciwny zatrudnianiu obcokrajowca na stanowisku selekcjonera kadry w państwach, które liczą się w piłce. Oczywiście wiem, że Grecja zdobyła tytuł, gdy prowadził ich Niemiec. Wy też mieliście dobre wyniki gdy prowadził was Leo Beenhakker. Ale nie podoba mi się ten zwyczaj, dla mnie jest zły, szkodliwy. W ostatnich latach gaże trenerów stają się astronomiczne i to między innymi jest tego przyczyna. Wiecie ile rocznie zarabiał Fabio Capello? (Włoch, były trener Anglików - red.)
- 5 milionów euro?
- To go nie doceniliście. Zarabiał ponad 7. To jest niewyobrażalna suma. A wszystko zaczęło się na początku XXI wieku, gdy trenerem Anglików został Szwed Sven Goran Eriksson. Jemu też płacono za duże pieniądze. A Beenhakker ile w Polsce zarabiał?
- Niecały milion.
- I to jest rozsądna pensja. A co do kandydatów na trenera, to najlepszym wydaje się być Harry Redknapp. Stuart Pearce, aktualny tymczasowy trener, mógłby co najwyżej być jego asystentem. Myślę, że federacja powinna się z Redknappem skontaktować i powiedzieć: - Harry, możemy ci płacić dwa miliony rocznie. To twoja wielka szansa, zastanów się. Jakby się nie zgodził, szukaliby dalej.
Materiał BBC o tym, kto będzie nowym trenerem Anglików:
- Angielska prasa uchodzi za wyrazistą, często sięga po grę słów. Jak pan się odnosi do nagłówków w stylu "Six in thy city"?
- Po takie tytuły sięgają najczęściej tabloidy, chociażby "The Sun". Ale wiele z nich jest naprawdę ciekawych i przemyślanych. Generalnie je lubię. My w ogóle jako naród jesteśmy zafascynowani słowem, mamy w naszym języku wyrazy posiadające nawet po 5-6 znaczeń i to nam pomaga działać w ten sposób.
- Zauważa pan tabloidyzację? Coraz częstsze wykrzykniki i podkręcanie nagłówków w pismach, które do tej pory uchodziły za poważniejsze?
- Często jest tak, że jakiś trener dość spokojnie wypowiada się na konferencji prasowej, a potem w prasie czytamy: "Wenger jest wściekły!", "Ferguson atakuje sędziego!", "Mancini nie wytrzymał!". Zaciekawiony artykuł oglądasz potem film z tej konferencji prasowej a tam siedzi stoik, który może tylko przez jedną chwilę ma groźną minę. Więc tak, taki zabieg się dzisiaj stosuje.
- Lubicie się śmiać ze sportowców?
- Tu dochodzimy do czegoś, co w społeczeństwie angielskim bardzo mnie drażni. Anglicy śmieją się nie tylko ze sportowców, ale wszędzie i ze wszystkiego. Oni śmieją się stanowczo za dużo. Wchodzisz gdzieś w Londynie do pubu, a tam przy jednym stoliku jedna salwa śmiechu, a przy drugim następna. Tego się nie da wytrzymać. Tym bardziej, że oni tym śmiechem próbują sprawić wrażenie, że wszystko jest piękne i nie ma żadnych problemów. A świat wygląda trochę inaczej.
ROZMAWIALI: JAKUB RADOMSKI I DOMINIK SENKOWSKI
Patrick Barclay jest jednym z najlepszych angielskich dziennikarzy. Pisał dla "The Guardian", "The Independent", "The Observer" i "The Sunday Telegraph". Niedawno w "The Times". Oprócz Mourinho napisał też biografię Alexa Fergusona pt: "Football - Bloody Hell!" Jest stałym komentatorem Sky Sports. Pochodzi ze Szkocji, kibicuje Dundee FC. W czasie Euro, będzie w Warszawie, telewizyjne studio ma się znajdować w okolicach Starówki.
Jestem zdecydowanie przeciwny zatrudnianiu obcokrajowca na stanowisku selekcjonera kadry w państwach, które liczą się w piłce. Oczywiście wiem, że Grecja zdobyła tytuł, gdy prowadził ich Niemiec. Wy też mieliście dobre wyniki gdy prowadził was Leo Beenhakker. Ale nie podoba mi się ten zwyczaj, dla mnie jest zły, szkodliwy.
Patrick Barclay:
Często jest tak, że jakiś trener dość spokojnie wypowiada się na konferencji prasowej, a potem w prasie czytamy: "Wenger jest wściekły!", "Ferguson atakuje sędziego!", "Mancini nie wytrzymał!". Zaciekawiony artykuł oglądasz potem film z tej konferencji prasowej a tam siedzi stoik, który może tylko przez jedną chwilę ma groźną minę