– Parytety i suwak to pogarda dla demokracji – przekonywał Janusz Korwin-Mikke. Kazimiera Szczuka ripostowała, że właśnie po to walczono o parytety, by wszyscy, a szczególnie kobiety, mogli zagłosować na kogo chcą. Korwin-Mikke z kolei przekonywał, że większość kobiet jest monarchistami i woli, kiedy rządzą nimi mężczyźni.
Zdaniem Janusza Korwin-Mikkego kobiety nie głosują na inne kobiety, ale na mężczyzn. Dodał, że to dowód na ich inteligencję. Zdaniem Korwin-Mikkego parytety są ośmieszeniem demokracji. – Ale mnie to nie interesuje, bo nie jestem demokratą – zaznaczył, dyskutując w Polsat News z Kazimierą Szczuką.
Dyskusja zboczyła na chwilę na obniżenie wieku przyznania czynnego prawa wyborczego – porównywano je do przyznania praw wyborczych kobietom. – Kobieta jest jak dziecko? – spytała Szczuka. – Mężczyzna ma 1,75 m, kobieta 1,70 m, dziecko 160, więc coś pośredniego – odparł Korwin-Mikke. Szczuka przekonywała, że mężczyźni i kobiety mają równe prawa.
Kandydatka Europy Plus przekonywała, że skoro lider Nowej Prawicy kwestionuje prawa demokracji nie powinien brać udziału w wyborach. – To komunista, który chce likwidacji pieniądza nie powinien brać pieniędzy za pracę – odparł Korwin-Mikke. Zapewniał też, że członkinie jego partii to „wybitne intelektualistki”.
– Większość kobiet jest monarchistami – przekonywał Korwin-Mikke. – Mamy kobiece drużyny w piłkę, w siatkówkę, ale trenerem jest zawsze mężczyzna. Kobiety chcą, żeby rządził nimi mężczyzna – zapewniał. Zdaniem feministki to dowód na to, że polityk „żyje w swoim świecie”, bo chce monarchii i zamienienia budynku Parlamentu Europejskiego w burdel.
– Nie w PE, ale w budynku KE, on się do tego idealnie nadaje. Byłem w tym budynku – prostował Korwin-Mikke. – A pan byłby tam głównym alfonsem? – dopytywała Szczuka. Polityk odparł, że się tym nie zajmuje. – A kto by tam pracował? – drążyła Szczuka. – Znajdą się pracownice, zapewniam – uciął Korwin-Mikke.
Musiał się za to tłumaczyć ze swoich słów o piciu wina z gwinta i gwałceniu kelnerki. – Pani jest córką mojego przyjaciela, który by się zawstydził za panią. Pani nie zna aforyzmu Wilde’a? – atakował Szczukę. – Tylko banda idiotów traktuje to na poważnie. Przebywam w gronie ludzi inteligentnych i jestem przyzwyczajony do tego, że rozumie się żart – mówił.
Jako dowód na to, że kobiety nie chcą głosować na kobiety podawał start w wyborach Henryki Bochniarz. – Wydała na kampanię 3 mln, ja 120 tys., ona była jedyną kobietą, a ja dostałem dwukrotnie więcej głosów. To znaczy, że kobiety nie głosują na kobiety, co zresztą dowodzi ich mądrości – mówił Korwin-Mikke.
Jak zwykle w debacie z udziałem lidera Nowej Prawicy nie mogło zabraknąć argumentu „ad hitlerum”, jak nazywają je niektórzy miłośnicy Korwin-Mikkego. – Adolf Hitler doszedł do władzy tylko dzięki demokracji. Gdyby w Niemczech była monarchia Hitler byłby w pałacu cesarskim raz w roku, na wystawie akwareli, bo malował naprawdę dobre akwarele – wyjaśniał w "Tak czy Nie"
– Dzięki demokracji do władzy dochodzą takie typy jak Kwaśniewski, Obama, Hitler. W normalnym kraju p. Kwaśniewski byłby trenerem koszykówki, Obama byłby nadzorcą na plantacji bawełny. Nadzorcą, nie niewolnikiem, bo to zdolny człowiek – mówił Korwin-Mikke.
Pomimo ostrego momentami sporu spotkanie skończyło się w dobrej atmosferze, co potwierdziła prowadząca program.