Chory, wybity, wyrwany. Brak zębów niezależnie od przyczyny ich utraty boli zawsze tak samo. Dzisiejsza technologia na szczęście potrafi temu zaradzić. Niestety NFZ implantów nie refunduje, a za naszą protezę zapłaci dopiero, gdy nasz uśmiech będzie uboższy o pięć zębów. Nie o jeden, nie o cztery, ale o co najmniej pięć. Co jeżeli nie spełniamy tych warunków? - Pozostaje czekać aż stracimy resztę, albo zapłacić za prywatne leczenie - mówi Agnieszka Wiślińska, lekarz stomatolog.
Nikt nie chciałby stracić jednego zęba, a co tu dopiero mówić o kilku następnych. Tym bardziej, że ich odzyskanie do najtańszych nie należy. Państwo rozumie to doskonale, dlatego publiczne ubezpieczenie gwarantuje serię świadczeń ogólno stomatologicznych. Raz w roku przysługuje nam "bezpłatne" badanie lekarskie. Trzy razy w ciągu dwunastu miesięcy możemy umówić się na wizytę kontrolną.
Problemy zaczynają się jeżeli stan naszego uzębienia nie jest najlepszy. A ten, choć lepszy niż kilkanaście lat temu, jest i tak fatalny. Przeciętny dorosły Polak ma prawie 13 zębów objętych próchnicą. Ponad 40 procent społeczeństwa w wieku 65-74 lat nie ma już żadnych zębów. Wśród młodszych liczba ta nie jest już tak zatrważająca. "Tylko" 1,5 procent Polaków pomiędzy 35 a 44 rokiem życia nie świeci pełnym uśmiechem. A statystycznie co drugi Polak nie ma przynajmniej jednego zęba.
Albo pięć, albo wcale
Naturalnym wyjściem dla takich osób są implanty i protezy. Niestety NFZ za implanty nam nie zapłaci, a protezy refunduje tylko wtedy, gdy w jednym łuku zębowym brakuje nam… od pięciu do ośmiu zębów. Jeżeli ktoś miał to "szczęście", że stracił tylko jeden, dwa, albo nawet trzy to musi radzić sobie sam. - Nie da się z tym nic zrobić i pozostaje czekać aż stracimy co najmniej pięć zębów - wyjaśnia Agnieszka Wiślińska, stomatolog. Co ciekawe, wyrywanie chorych zębów jest refundowane praktycznie bez ograniczeń.
Co refunduje nam NFZ?
kilka wybranych przykładów
- Badanie lekarskie stomatologiczne raz w okresie 12 miesięcy
- Badanie lekarskie kontrolne 3 razy w okresie 12 miesięcy
- Zdjęcie zębowe wewnątrzustne
- Znieczulenie miejscowe powierzchniowe
- Leczenie próchnicy powierzchownej
- Opatrunek leczniczy w zębie stałym
- Usunięcie zęba jednokorzeniowego / wielokorzeniowego CZYTAJ WIĘCEJ
Dla tych, którzy nie chcą czekać na stratę "złotej piątki". Jest jeszcze wyjście awaryjne. Wyjście, z którego w naszym kraju jesteśmy zmuszeni korzystać dość często. Otóż możemy zapłacić! A raczej musimy zapłacić, żeby "odzyskać" zęby. Wtedy prywatnie i praktycznie od ręki możemy załatwić wszystko. I nie ma znaczenia o ile zębów chodzi.
Zapłacisz to się wyleczysz
Niestety taka przyjemność sporo kosztuje. - Oczywiście zależy to od rodzaju protezy, ale u nas protezę można dostać już od około 1200 złotych - mówi dentystka. Dużo droższe są implanty, stąd pewnie ich brak na liści refundacyjnej. - Całkowity koszt jednego implantu to 5 do 6 tysięcy złotych - dodaje. Naturalnie nie brakuje jeszcze droższych. NFZ może pokryć ich koszt tylko w przypadku np. wady genetycznej, ale i tak bardzo ciężko ją uzyskać.
Jeżeli ktoś stracił jednego z "dalszych" zębów i uważa, że jego brak mu nie przeszkadza powinien się dwa razy zastanowić. - Zęby zawsze dążą do kontaktu niezależnie od tego jaka odległość je dzieli - wyjaśnia stomatolog. Brak pojedynczego zęba może prowadzić np. do rozchwiania się kolejnych. - Zmienia się płaszczyzna zgryzu, brak jakiegokolwiek zęba to zawsze szkoda dla zębów sąsiednich - tłumaczy Agnieszka Wiślińska.
Naiwni ci, którzy myślą, że jeżeli do refundacji brakuje im wystarczającej liczby zębów mają najgorsze przed sobą. Standardowo już pozostaje nam jeszcze czekanie w kolejce. W kilku losowych gabinetach współpracujących z NFZ sprawdziliśmy dostępność terminów. Pierwsza próba, w słuchawce słyszę, wygłoszoną niemal z dumą informację, że po protezę mogę zgłosić się w 2014.
W dwóch następnych jest nieco lepiej, ale wciąż bez rewelacji - za rok. Nie ma jednak tragedii, bo jeżeli się poszuka to można załatwić wszystko dość sprawnie. W jednym z szczecińskich gabinetów można było pojawić się już za miesiąc.
Materiały NFZ-u gorsze od prywatnych
Wiele prywatnych gabinetów dentystycznych podpisuje kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia. Powstaje paradoksalna sytuacja, kiedy to protezę dla jednego zęba może robić nam ten sam dentysta, który według przepisów Funduszu zakładałby ją nam dopiero przy utracie pięciu.
Ma to jednak swoje plusy, bo profesjonalizm usługi jest na tym samym poziomie, zarówno w przypadku leczenia prywatnego, jak i publicznego. Niestety, jak mówi nam Agnieszka Wiślińska: - Pracując na kontrakcie dentyści mają narzucone refundowane materiały, na których muszą pracować - tłumaczy.
"Przez 17 lat staraliśmy się z żoną o dziecko i żaden rząd nam nie pomógł"
Tak jest na przykład w przypadku leczenia zębów u dorosłych Polaków. Państwo zapewnia białe plomby tylko od kła do kła. Ich jakość pozostawia wiele do życzenia: - Są po prostu tańsze i gorsze. Nie da się ich wypolerować, mają ograniczoną gamę kolorów. Nie są estetyczne. Jak wszędzie, tak i tutaj jakość idzie z ceną - wyjaśnia stomatolog.
Wolimy dentystów prywatnych niż publicznych
Trudno się dziwić, że w Polsce spada liczba osób korzystających z publicznej opieki dentystycznej. W 1978 roku było to aż 92 procent rodaków. Dwadzieścia lat później już tylko 60 procent, a w 2002 roku prawie o połowię mniej. W 2010 roku publicznie leczyło się już tylko 28 procent z nas. Coraz więcej Polaków korzysta z prywatnej opieki dentystycznej.
Tegoroczny budżet Narodowego Funduszu Zdrowia to 64,5 miliarda złotych. To o 3 miliardy więcej niż rok wcześniej, a mimo to część, który idzie na leczenie stomatologiczne spada. Na zęby Polaków przeznaczono prawie 1,8 miliarda złotych. To 2,75 procent całego budżetu. W 2011, mimo że pieniędzy na zdrowie było trochę mniej to stomatologom przypadło w udziale 2,86 procent całości. Różnica niby niewielka, ale trzeba zauważyć, że proporcje idą w złą stronę.
Reklama.
Udostępnij: 83
Agnieszka Wiślińska
lekarz stomatolog
Jeżeli ktoś stracił tylko jeden, dwa, albo nawet trzy zęby to musi radzić sobie sam. Nie da się z tym nic zrobić i pozostaje czekać aż stracimy co najmniej pięć zębów, albo zapłacić za prywatne leczenie.
Agnieszka Wiślińska
lekarz stomatolog
Jakość materiałów NFZ pozostawia wiele do życzenia. Są po prostu tańsze i gorsze. Nie da się ich wypolerować, mają ograniczoną gamę kolorów. Nie są estetyczne. Jak wszędzie, tak i tutaj jakość idzie z ceną.