
Największe i najgłośniejsze
- Poza mówiącymi po niemiecku Gdańszczanami i częścią litewskiej szlachty, cała
Konfederacja targowicka
Konfederacja generalna koronna zawiązana wiosną 1792 roku w Targowicy przez przywódców magnackiego obozu republikanów w celu przywrócenia starego ustroju Rzeczypospolitej, pod hasłami obrony zagrożonej wolności przeciwko reformom konstytucji 3 maja, wprowadzającym monarchię konstytucyjną. Jej zawiązanie posłużyło Rosji jako pretekst do interwencji zbrojnej w Rzeczypospolitej. CZYTAJ WIĘCEJ
O ile historia obroniła Jana III Sobieskiego, bo mało kto pamięta przecież, że podczas potopu szwedzkiego przeszedł na stronę Szwedów. Pamiętamy natomiast jego wielkie zwycięstwa pod Chocimiem i Wiedniem.
O tyle nie obroniła Targowiczan. Z prostego powodu. - Nigdy tak skutecznie, jak podczas Targowicy, nie zdradzono Rzeczpospolitej. RP po prostu zniknęła - podkreśla w rozmowie naTemat .
Co więcej, echo tej zdrady powraca do nas regularnie. - Politycy wielokrotnie przywoływali Targowicę, opisując działania konkurentów. Kilka godzin temu Donald Tusk przyrównał postępowanie polityków Prawa i Sprawiedliwości do haniebnych występków, które doprowadziły do upadku I RP - dodaje historyk.
Zmiana znaczenia tego słowa nastąpiła w XIX wieku, kiedy oderwano pojęcie legalnej władzy od narodu. Wtedy zaczęły też powstawać państwa narodowe. - Wówczas zdrada zaczęła oznaczać zdradę interesu państwa. A tego mogła dopuścić się również władza. To tę definicję stosują najczęściej politycy - dodaje Kucharski.
Zdewaluowane pojęcie
- W XIX wieku wieku za zdrajcę uznano np. gen. Józefa Zajączka, namiestnika carskiego. Za zdrajcę uchodził również Aleksander Wielopolski, który podczas powstania styczniowego przeszedł na drugą stronę. W XIX wieku byli oni nazywani renegatami i odszczepieńcami - wyjaśnia historyk prof. Andrzej Paczkowski.
- Z tego też powodu, część polityków uznawała za zdrajcę Józefa Piłsudskiego, zarzucając mu brak dbałości o interes narodowy. Powszechnie za zdradziecką uważano partię komunistyczną. Zdrajcą był wobec tego każdy komunista. W czasie II wojny światowej, zdrajcą nazwano również Berlinga, który kiedy wycofywała się Armia Andersa, nie tylko został, ale i zajął się tworzeniem m.in. dywizji kościuszkowskiej - dodaje prof. Paczkowski.
- Chodziło o podpisanie umowy z Sowietami, w której nie było ani słowa o wschodniej granicy Polski. Uznano w związku z tym, że oddał kresy. Stąd też jedna z hipotez o zamachu na Sikorskiego, którego mieli dokonać Polacy - przypomina prof. Paczkowski.
Ogromne dyskusje wywołują szczególnie dwie postaci: pułkownik Ryszard Kukliński i gen. Wojciech Jaruzelski. Dla jednych bohaterowie, dla innych zdrajcy.
Mętna lustracja
- Słowo "zdrada" jest dziś bez wątpienia nadużywane przez pewne środowiska. Szczególnie jest to widoczne podczas różnych manifestacji, gdzie hasła o zdradzie polityków pojawiają się bez przerwy - zauważa prof. Andrzej Friszke, historyk z Instytutu Studiów Politycznych PAN.