
Nawet jeśli mieszkańcy Krakowa wypowiedzą się w referendum przeciwko organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich, nie będzie to wiążące stanowisko. Taką informację przekazał w piątek prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. A jeszcze do niedawna przekonywał, że to krakowianie będą mieli decydujący głos.
REKLAMA
„Deklaruję, że wiążący wynik referendum będzie stanowił wyznacznik dla władz miasta czy wykonywać kolejne kroki na drodze naszej aplikacji” – to fragment oficjalnego listu prezydenta Majchrowskiego z marca tego roku. Problem w tym, że najwyraźniej już nieaktualny.
W piątek w namiocie Komitetu Kraków 2022 na Rynku Głównym Majchrowski stwierdził bowiem, że referendalne „nie” nie będzie oznaczało, iż Kraków wycofa się z ubiegania się o organizację Igrzysk Olimpijskich. W takim wypadku prezydent i tak odda sprawę w ręce rządu. „Nie robimy tej imprezy sami. To przedsięwzięcie ogólnonarodowe” – zaznaczył.
A co jeśli w referendum zagłosuje mniej niż 30 proc. uprawnionych do tego mieszkańców? „To tak jakby referendum nie było. Staramy się o igrzyska dalej” – powiedział.
Słowa Majchrowskiego mogą zaskakiwać tym bardziej, że Dyrektor Wydziału Prawnego i Nadzoru Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego uważa, iż referendum lokalne ma charakter rozstrzygający, a nie konsultacyjny. "Skutek referendum to konieczność, ponieważ decyzję za prezydenta w tym wypadku podejmują obywatele" – skomentował.
Źródło: gazetakrakowska.pl
