Janusz Korwin-Mikke jest aktywny na polskiej scenie politycznej od 25 lat, ale dopiero teraz świętuje prawdziwy sukces. Słynie z kontrowersyjnych wypowiedzi. O lekcji wychowania seksualnego mówi: „Wolałbym, by moja córka trafiła w łapy pedofila, który po pupie poklepie, biuścik pomaca, może popieści i pocałuje – niż poszła na taką lekcję". Kim jest tak naprawdę lider Kongresu Nowej Prawicy i dlaczego nie chce mówić o tym, jak trafił do szpitala z nożem w brzuchu?
Korwin-Mikke to niezwykle barwna postać polskiej polityki. Traktowany przez lata po macoszemu przez konkurentów, teraz w wyborach do europarlamentu przekracza próg wyborczy i wraz z trzema partyjnymi kolegami zostaje europosłem.
Człowiek orkiestra
Obrazić potrafi każdego i po równo. Bezpardonowo atakuje kobiety, homoseksualistów, niepełnosprawnych i polityków. Bardzo często rzuca hasłami, których nie sposób wytłumaczyć. Z drugiej strony potrafi ciepło wypowiedzieć się o Jarosławie Kaczyńskim, czy o prezydencie Rosji Władimirze Putinie.
Przed ostatnimi wyborami przekonywał, że "kobietę zawsze się troszkę gwałci”, a „wśród prawników są spory, czy zgwałcenie żony jest karalne” – pisze "Newsweek". O paraolimpijczykach mówił równie kontrowersyjnie trochę wcześniej. "Równie dobrze można by organizować zawody w szachy dla debili lub turnieje brydżowe dla ludzi z zespołem Downa (...). W telewizji powinniśmy oglądać ludzi zdrowych, pięknych, silnych, uczciwych, mądrych – a nie zboczeńców, morderców, słabeuszy, nieudaczników, kiepskich, idiotów i inwalidów" - stwierdzał.
Lider KNP utrzymuje, iż nie jest antysemitą, ale jednocześnie przekonuje, że największym wrogiem Polski są... żydowscy socjaliści. Zdarzało mu się bronić... Adolfa Hitlera, twierdząc, że "nie ma dowodów na to, że wiedział on o Holokauście". Wyjaśniał również, że pedofilia nie jest zła. – Wolałbym, by moja córka trafiła w łapy pedofila, który po pupie poklepie, biuścik pomaca, może popieści i pocałuje – niż poszła na taką lekcję [wychowania seksualnego – przyp. red.] – donosi tygodnik. I dodaje: "Po po zetknięciu z pedofilem pozostanie cenne uczucie wstydu i napięcie erotyczne (...). Z tą pedofilią mocno się przesadza".
Dwie tajemnice
Choć na ogół o świeżo upieczony eurodeputowany mówi dużo i otwarcie, to są dwie sprawy, o których nie chce rozmawiać. Jedna z nich miała miejsce w 2001 roku. Korwin-Mikke trafił wówczas do jednego ze stołecznych szpitali z raną kłutą nadbrzusza . W opinii lekarzy "obrażenia realnie zagrażały życiu poszkodowanego” – podaje "Newsweek".
Sprawę z urzędu podjęła prokuratura wówczas, ale sam poszkodowany odmówił współpracy i zażądał zakończenia postępowania. Dlaczego? Tego nie zdradza i przekonuje, że sam dźgnął się nożem. Do dzisiaj krąży kilka domniemanych wersji tego zdarzenia. Mówi się, że zaatakował go ktoś z rodziny lub sprawa miała związek ze światem przestępczym.
To jednak nie jedyna tajemnica w życiorysie polityka. Inną jest finansowa pomoc kontrowersyjnego biznesmena Mariusza Świtalskiego, który w czasach PRL-u siedział w więzieniu za kradzież, a w III RP dorobił się majątku z handlu "ciuchami, spirytusem i komputerami". Według ustaleń tygodnika, miał on przekazywać pokaźne sumy nie tylko na działalność polityczną Korwina-Mikkego, ale także na jego prywatne cele.
Rozmówcy "Newsweeka" utrzymują, że Świtalski miał zafundować rodzinie Korwina okazały dom pod Warszawą. Sam polityk sprawę komentuje krótko: "Nie mam zamiaru się na ten temat rozwodzić".
Więcej na temat politycznego życiorysu Janusza Korwina-Mikkego można przeczytać w najnowszym wydaniu "Newsweeka".