
Pizza to nasza narodowa potrawa. Tak przynajmniej mógłby stwierdzić przypadkowy obcokrajowiec zwiedzający Polskę. A to, że niewiele ma ona wspólnego ze swoim włoskim kuzynem to już inna sprawa. Tym z mikrofalówki, na cieście „kebab” i z oscypkiem głośno mówimy „nie!”. Zobacz nasz MINI przewodnik po prawdziwej włoskiej robocie!
REKLAMA
Włoskie jedzenie, francuskie wina i angielskie samochody. Tak wyglądałby idealny świat. Do tego niemiecki porządek i polska ułańska fantazja – żeby nie było nudno. Ta ostatnia często z resztą pojawia się tam, gdzie akurat nie jest potrzebna. Przeciętny Polak je pewnie jedną pizze w miesiącu. I tak jak jeszcze 20 lat temu zupełnie zadowalała go amerykańska wersja na smażonym cieście i z serowymi boczkami, tak ostatnio zrobił się bardziej wymagający. Wiemy już co to mozzarella di bufala, prosciutto crudo i dobry sos pomidorowy. Z ketchupem pizza raczej już nie przejdzie, podobnie jak z żółtym serem, czy z bitą śmietaną i bananami (uwierzcie mi, lato w Wejherowie ’95). To, że wiemy jednak jak powinna pizza i w ogóle włoska kuchnia smakować, nie znaczy wcale, że łatwo ją dostać. Zaryzykowałabym nawet zdanie, że czasem po dobry placek czy pastę warto pojechać samochodem. Mój MINI przewodnik jest absolutnie subiektywny. Znacie lepsze miejsca w swoim mieście? Piszcie w komentarzach. Ja napisałam o tych, dla których jestem w stanie przejechać MINI nawet kilkadziesiąt kilometrów. Bliżej niż do Włoch, więc nadal się opłaca.
Kraków:
Pizza Garden
Jest jakaś niepisana zasada, że najlepszą pizze robi się w najmniejszych lokalach. Garden jest naprawdę mały i na pizze trzeba tam czasem trochę poczekać. Może i dobrze, bo dzięki temu można się przyjrzeć obsłudze, która bardzo sprawnie i z dużym entuzjazmem pakuje placki do opalanego drewnem pieca. Szczególną popularnością cieszy się w lokalu pizza Garden, czyli 45 cm placek z czterema dowolnie wybranymi składnikami. Cena bardzo przystępna, bo jedyne 35 złotych. Jak za naprawdę włoskie składniki, kruchutkie, podpieczone ciasto i odpowiednią ilość sera to naprawdę niewiele. Niestety Garden ma od pewnego czasu problemy lokalowe i można zamawiać tylko na wynos. Szkoda, bo pizza stygnie, ale i tak wybrać się warto. Właściciel Stanisław Jaworski pizze uczył się robić na Brooklynie. Przywiózł stamtąd nie tylko smak, ale też amerykański luz. Chapeau-bas!
Pizza Garden
Jest jakaś niepisana zasada, że najlepszą pizze robi się w najmniejszych lokalach. Garden jest naprawdę mały i na pizze trzeba tam czasem trochę poczekać. Może i dobrze, bo dzięki temu można się przyjrzeć obsłudze, która bardzo sprawnie i z dużym entuzjazmem pakuje placki do opalanego drewnem pieca. Szczególną popularnością cieszy się w lokalu pizza Garden, czyli 45 cm placek z czterema dowolnie wybranymi składnikami. Cena bardzo przystępna, bo jedyne 35 złotych. Jak za naprawdę włoskie składniki, kruchutkie, podpieczone ciasto i odpowiednią ilość sera to naprawdę niewiele. Niestety Garden ma od pewnego czasu problemy lokalowe i można zamawiać tylko na wynos. Szkoda, bo pizza stygnie, ale i tak wybrać się warto. Właściciel Stanisław Jaworski pizze uczył się robić na Brooklynie. Przywiózł stamtąd nie tylko smak, ale też amerykański luz. Chapeau-bas!
ul. Marii Konopnickiej 11/1
Pon. – Pt. 16.00-22.00
Sob. – Nd. 13.00-22.00
Pon. – Pt. 16.00-22.00
Sob. – Nd. 13.00-22.00
Coca
Malutki lokal na Kazimierzu łatwo przeoczyć. Niczym specjalnie się nie wyróżnia, poza dzikim tłumem w środku. Warto jednak przez ten tłum się przebić, bo w Coca, której królem jest sycylijczyk – Antonio, można dostać najlepszy makaron w Polsce. I naprawdę nie przesadzam. Wybór jest niewielki, ale po kilku wizytach i rozmowach z właścicielem możecie liczyć na specjalne traktowanie. Po za tym nawet najprostszy makaron z sosem pomidorowym smakuje tu obłędnie. Idealnie al’dente, z perfekcyjną ilością sosu i smakiem, którego nie zapomnicie. Warto też spróbować drożdżowego calzone ze szpinakiem, które szczególnie smakuje w nocy. Ciepłe, maślane i świetnie doprawione. Antonio niedawno w swoim lokalu zaczął też serwować lody. Jeszcze nie próbowałam, ale jeśli ma do nich tak samo dużo serca, jak do pomidorów, to na pewno są genialne. Coca jest niepozorna i niezobowiązująca. Taka, jak powinno być włoskie jedzenie. Bez obrusów, ale ze smakiem.
ul. Kupa 3
Pon. – Czw. 11.00-23.00
Pt. – Sob. 11.00-03.00
Nd. 11.00-22.00
Pon. – Czw. 11.00-23.00
Pt. – Sob. 11.00-03.00
Nd. 11.00-22.00
Warszawa:
AiOLI
Otwarta kuchnia, olbrzymia przestrzeń i wszechobecny gwar. W warszawskim AiOLI można poczuć się jak w samym środku włoskiej knajpy. Mieszają się języki, zapachy ale też smaki. W karcie teoretycznie włoskiej knajpy znajdziemy oprócz tradycyjnych potraw tej kuchni również burgery, kanapki czy frytki z ich lokalną specjalnością – sosem aioli. Nie dość więc, że karta jest bardzo europejska, to jeszcze podrasowana polskimi smakami: ser bursztyn, pęczak, dorsz czy rzepa. Wszystkie chwyty dozwolone. Trudno więc AiOLI rozpatrywać w kategorii kuchni włoskiej, bo jest to raczej kuchnia autorska z południowym twistem. Twistem na tyle smacznym, że co wieczór przy jednym stole i barze z otwartą kuchnią siadają tłumy. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Jest klasyczna pizza i makarony, są krwiste nieco amerykańskie steki i bardzo brytyjskie śniadania. Europa jest zbyt smaczna, żeby ograniczać się do jednego kraju!
Otwarta kuchnia, olbrzymia przestrzeń i wszechobecny gwar. W warszawskim AiOLI można poczuć się jak w samym środku włoskiej knajpy. Mieszają się języki, zapachy ale też smaki. W karcie teoretycznie włoskiej knajpy znajdziemy oprócz tradycyjnych potraw tej kuchni również burgery, kanapki czy frytki z ich lokalną specjalnością – sosem aioli. Nie dość więc, że karta jest bardzo europejska, to jeszcze podrasowana polskimi smakami: ser bursztyn, pęczak, dorsz czy rzepa. Wszystkie chwyty dozwolone. Trudno więc AiOLI rozpatrywać w kategorii kuchni włoskiej, bo jest to raczej kuchnia autorska z południowym twistem. Twistem na tyle smacznym, że co wieczór przy jednym stole i barze z otwartą kuchnią siadają tłumy. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Jest klasyczna pizza i makarony, są krwiste nieco amerykańskie steki i bardzo brytyjskie śniadania. Europa jest zbyt smaczna, żeby ograniczać się do jednego kraju!
Ul. Świętokrzyska 18
Pon. – Wt 9.00-24.00
Śr. – Sob. 9.00-01.00
Nd. 9.00 – 24.00
Pon. – Wt 9.00-24.00
Śr. – Sob. 9.00-01.00
Nd. 9.00 – 24.00
Ave Pizza
Robiona przez Włochów, ale chyba zapatrzonych w Amerykanów. Słowo, które najlepiej oddaje smak Ave to konkret. Dość grube ciasto, dużo składników i pełen przepych. Podany jednak w taki sposób, ze wszystko idealnie się ze sobą komponuje. Dodatkowym plusem Ave jest fakt, że serwowana jest tu również pizza bianche – bez sosu pomidorowego, ale za to z dużą ilością sera albo śmietany. Pyszne urozmaicenie i świetne kompozycje. Bo jak się okazuje z pomidorami nie wszystkim składnikom jest do twarzy. Pizzeria niewątpliwie zyskuje również dzięki swojej lokalizacji. Położona na malowniczym Powiślu, przy spokojnej ulicy pozwala odpocząć od zgiełku miasta. Latem szczególnie miło wpaść do Ave ogródka. Niby nic wielkiego, ale jakoś na świeżym powietrzu wszystko lepiej smakuje.
Ul. Topiel 10
Pon. – Nd. 12.00-22.00
Pon. – Nd. 12.00-22.00
Pook Pasta
Ravioli z kaczką i kasztanami, cytrynowe tagliatelle z okoniem morskim czy gnocchi z polędwicą wołową i wódką na śmietanie. Polska wariacja na temat włoskich smaków. I to z domowym, ręcznie robionym makaronem. Malutka (sic!) knajpka na Kabatach postawiła wszystko na jedną kartę. Makaronową. I na razie mimo narzekań klientów, że czekać trzeba długo a smak tak dobry, że chciałoby się od razu podwójną porcję, idzie im świetnie. Pook oprócz tego, że tak jak większość włoskich knajp w Polsce nie zamawia mrożonego świeżego makaronu, to jeszcze nie kultywuje tradycji udawania włoskiej knajpki. Wystrój jest minimalistyczny, nie ma karty po włosku, ani mrugania oczkiem, że jesteśmy „w słonecznej Italii”. Włoska jest inspiracja, atmosfera Polska.
Al. KEN 21
Wt. –sob. 13.00-22.00
Nd. 13.00-20.00
Wt. –sob. 13.00-22.00
Nd. 13.00-20.00
Wrocław:
Piec na szewskiej
Dieta wegańska ostatnio jest bardzo modna. Jak się okazuje pizza też za tą modą podąża. W niepozornym lokalu na Szewskiej, który znany jest chyba na cały Wrocław, dostaniemy włoski placek nie tylko w wegetariańskiej, ale właśnie też wegańskiej wersji. Wszyscy którzy nie tolerują laktozy albo po prostu wybrali taki rodzaj żywienia są mile widziani. Wegańska margherita kosztuje tu 10 złotych. Zwykła nie jest o wiele droższa, a zaryzykuje, że jest najlepszą margheritą w Polsce. Niby proste połączenie: mozarella, bazylia i pomidory, a jednak trzeba być mistrzem w swoim fachu, żeby uczynić ją niezapomnianą. W menu znajdziemy tez makarony i włoskie dania, ale to właśnie po placek robiony na modłę tego neapolitańskiego trzeba tu wpaść koniecznie. Dodatkowy plus za dużo zieleniny. Nie każdy lubi, ale mi wyjątkowo takie chrupanie ziół czy rukoli odpowiada.
Ul. Szewska 44/46
Wt. – Czw. 12.00-21.00
Pt.12.00-22.00
Sob. 13.00-22.00
Nd. 13.00-21.00
Wt. – Czw. 12.00-21.00
Pt.12.00-22.00
Sob. 13.00-22.00
Nd. 13.00-21.00
Gdańsk:
Trattoria La Cantina
Nad morzem o dziwo łatwiej o pizze, niż o rybę. Na szczęście nie wszystkie lokale serwują ją w wersji „głodny turysta”. La Cantina zwiodła mnie swoim wystrojem. Jak dla mnie trochę przekombinowanym. Z im większą atencją urządzony jest lokal, tym większa moja obawa co do umiejętności kucharza. Okazuje się jednak, że przytulne wnętrze idzie tu w parze z dobrym jedzeniem. La Cantina serwuje dania kuchni włoskiej, nie ograniczając się do pizzy czy makaronu. To słuszna koncepcja, bo pozwala poznać mniej znane zakamarki włoskiej kuchni. Szczególnie warto wpaść tu na potrawy mięsne. Lekko przyrządzone i dobrze pomyślane. Ot tak, żeby trochę zapomnieć o roztopionym serze i tonącym w sosie makaronie. Dobre miejsce na rodzinne kolacje. Urozmaicone menu i świetnie wyszkolona obsługa.
Ul. Dębniki 7D/1
Pon. – Nd. 10.00-22.00
Nad morzem o dziwo łatwiej o pizze, niż o rybę. Na szczęście nie wszystkie lokale serwują ją w wersji „głodny turysta”. La Cantina zwiodła mnie swoim wystrojem. Jak dla mnie trochę przekombinowanym. Z im większą atencją urządzony jest lokal, tym większa moja obawa co do umiejętności kucharza. Okazuje się jednak, że przytulne wnętrze idzie tu w parze z dobrym jedzeniem. La Cantina serwuje dania kuchni włoskiej, nie ograniczając się do pizzy czy makaronu. To słuszna koncepcja, bo pozwala poznać mniej znane zakamarki włoskiej kuchni. Szczególnie warto wpaść tu na potrawy mięsne. Lekko przyrządzone i dobrze pomyślane. Ot tak, żeby trochę zapomnieć o roztopionym serze i tonącym w sosie makaronie. Dobre miejsce na rodzinne kolacje. Urozmaicone menu i świetnie wyszkolona obsługa.
Ul. Dębniki 7D/1
Pon. – Nd. 10.00-22.00