
75 lat temu urodził się jeden z najwybitniejszych polskich reżyserów - Krzysztof Zanussi. Dziś, w cyklu “Filmy, które warto obejrzeć” jego dzieło. Wybitne. Jak sam on.
REKLAMA
Krzysztof Zanussi popełnił w swoim zawodowym życiu około 26 filmów fabularnych. Jednym z nich, tym ważnym, może najważniejszym jest właśnie “Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową”. Głównym bohaterem jest Tomasz - lekarz około sześćdziesiątki, który podejrzewa u siebie ciężką chorobę. Jak możecie się domyśleć - podejrzewa słusznie. Diagnoza okazuje się jednocześnie wyrokiem - rak. Tak zaczyna się dobry i cholernie trudny film, który warty jest obejrzenia.
Śmierć jest straszna. Ale ja chciałem z tobą porozmawiać o czymś bardziej obrzydliwszym. O pieniądzach...
Od tego momentu, tych scen, jesteśmy świadkami, jak cyniczny do tej pory, lubiący korzystać z życia mężczyzna, w obliczu śmierci staje się desperatem. Człowiekiem za wszelką cenę próbującym oszukać śmierć. Ten obraz to refleksyjna opowieść o przemijaniu, którą doceniono i nagrodzono na festiwalach w Gdyni, Moskwie i Kalifornii. I dobrze zagrany! Główne role powierzono mistrzom - Zbigniewowi Zapasiewiczowi i Krystynie Jandzie.
Wróćmy do głównego bohatera. Tomasz, nie zamierza się łatwo poddać. Prosi zatem byłą żonę Annę (Krystyna Janda) o sfinansowanie operacji w Paryżu. Anna, która zdążyła po rozwodzie ułożyć sobie życie na nowo, i to u boku młodego partnera, bez wahania postanawia jednak mu pomóc. Niestety, nie tylko Tomasz jest cyniczny. Śmierć gra mu na nosie - na leczenie jest już za późno, a operacja niczego nie zmieni. Co pozostaje głównemu bohaterowi? Czekanie? Nic z tych rzeczy. Jemu puszczają wszystkie hamulce.
Po scenie, w której dowiadujemy się, że nie ma dla Berga ratunku, gdy uświadamiamy sobie jako widzowie, że głównemu bohaterowi pozostało tylko kilka tygodni życia, przestajemy traktować przemijanie jako chorobę. Przypadłości, na którą trzeba koniecznie znaleźć lekarstwo. Oczywiście w przeciwieństwie do Tomasza, który za wszelką cenę chce spróbować wszystkiego, czego sobie przez całe życie odmawiał. Ostatecznie - Berg oczekuje znaku. Ten przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie.
Film obsypany nagrodami. Złote Lwy Gdańskie, nagroda za najlepszą rolę męską dla Zbigniewa Zapasiewicza i nagroda dziennikarzy na FPFF w Gdyni w 2000 r., Grand Prix na MFF w Moskwie oraz sześć nagród Orła - Polskiej Nagrody Filmowej w najważniejszych kategoriach.

