Nigdy wcześniej na Bełchatowian w finale rozgrywek o siatkarskie Mistrzostwo Polski nie czekał tak groźny rywal. Tak bardzo głodny sukcesów na krajowym podwórku. Utytułowany na arenie międzynarodowej. Z niesamowitym "bombardierem" w ataku, Niemcem Georgiem Grozerem. Czy Asseco Resovia Rzeszów to zespół na miarę mistrzowskiego tytułu?
Zapowiada się najciekawszy siatkarski finał w Polsce od niepamiętnych czasów. Skra Bełchatów zmierza po ósmy tytuł mistrzowski z rzędu. Tym wyczynem na trwałe przeszłaby do historii polskiego sportu. Paradoksalnie jednak, tym razem trafiła na najgroźniejszego przeciwnika od lat - Asseco Resovię. Siatkarze z Rzeszowa zrobią wszystko, by wybić Bełchatowianom z głowy marzenia o wiecznej sławie.
- Z tak silny zespołem w finale jeszcze nie graliśmy - powtarzają zgodnie wszyscy z ekipy aktualnego Mistrza Polski. Trener Jacek Nawrocki przestrzega swoich zawodników przez ofensywnym potencjałem Resovii. Obawia się szczególnie jednego człowieka, którego postawa może ostatecznie zadecydować o wyniku rywalizacji.
To niemiecki atakujący Rzeszowian, Georg Grozer. Niezwykle silny, skuteczny, sam potrafi rozbić w pył rywala. - To fenomenalny gracz, który w pojedynkę może rozstrzygnąć końcówkę spotkania na korzyść swojej drużyny - chwali Grozera Zbigniew Zarzycki, mistrz świata i mistrz olimpijski w siatkówce.
"Bombardier z Resovii" nie tylko potrafi zdobywać seriami punkty, ale także jednocześnie straszy przeciwników siłą i prędkością zagrań.
- "125 km, uwaga Grozer!" - taki transparent fani z Rzeszowa wywiesili podczas półfinałowych spotkań z Zaksą Kędzierzyn Koźle.
- Rzeczywiście, 125 km/h to mój rekord szybkości zagrywki - przyznaje reprezentant Niemiec. Musi jak najczęściej kąsać Skrę silnymi uderzeniami, bowiem ta w swoim składzie ma znakomitych przyjmujących: m.in Bartosza Kurka i Michała Winiarskiego.
Zdaniem Zarzyckiego, Asseco Resovia ma na tyle silny zespół, by skutecznie stawić czoła bełchatowskim gwiazdom - Rzeszowianie są godnym rywalem dla Bełchatowian. Kto, jak nie oni, mogą w końcu przerwać dominację Skry. Mamy wreszcie siatkarski finał z prawdziwego zdarzenia. Wynik pozostaje sprawą otwartą - podkreśla były mistrz olimpijski.
Gdy zawodnicy Skry zdobyli w ostatnich latach kolejne mistrzostwa, w Rzeszowie poszukiwano skutecznej recepty na zbudowanie silnej ekipy. Pieniądze od sponsora strategicznego, Asseco Poland, nie zawsze były wykorzystywane w należyty sposób. Rzeszowianie wymieniali kluczowych graczy co sezon. Zatrudniali co chwilę nowego szkoleniowca.
- Bełchatów od lat triumfuje, bo potrafi zgromadzić i zatrzymać swoje gwiazdy, nie sprzedaje ich hurtowo. Inne polskie zespoły działają inaczej. Resovia w czwartym kolejnym sezonie wymienia czwartego rozgrywającego – najważniejszego zawodnika w zespole – wskazuje Przemysław Iwańczyk z Gazety Wyborczej.
Wygląda na to, że działacze z Rzeszowa wreszcie znaleźli siatkarski klucz i zbudowali drużynę gotową do największych wyzwań. Niedawno ich zawodnicy odnieśli duży sukces na arenie międzynarodowej - dotarli do finału Pucharu CEV, w którym to dopiero ulegli Dynamie Moskwa.
- Siatkarze Resovii powinni wyjśc dziś na boisko podbudowani ostatnimi sukcesami. Świadomi swojej wartości, bez zbędnej paniki - przekonuje Zarzycki.
Pojedynek Skry i Asseco Resovii to także starcie dwóch różnych filozofii budowania ekipy - Trzon Bełchatowian tworzą polscy siatkarze, a wyjątkiem jest rozgrywający Miguel Falasca z Hiszpanii. Z kolei skład Rzeszowian to mieszanka krajowych i zagranicznych zawodników - zauważa Zarzycki.
Są to m.in przyjmujący Paul Lotman z USA, rozgrywający Lukas Tichacek z Czechy oraz wspomniany już Grozer.
Atutem Resovii mogą być także środkowi. Wśród nich są byli lub aktualni reprezentanci kraju : Grzegorz Kosok, Wojciech Grzyb i Piotr Nowakowski. Skra powinna się obawiać szczególnie tego ostatniego siatkarza. To jeden z bohaterów polskiej kadry podczas niedawnego Pucharu Świata. Nowakowski jest także najlepiej punktującym graczem PlusLigi ze wszystkich środkowych. Do tego dochodzi jeszcze świetny libero, Krzysztof Ignaczak - wielokrotny reprezentant Polski.
Na niekorzyść Rzeszowian przemawiają statystyki. Od sezonu 2004/2005 wygrali tylko trzy, spośród rozegranych 28 pojedynków ze Skrą. Ale jedno z tych zwycięskich odnieśli w tym sezonie (3:2). Oba zespoły zmierzyły się już raz w finale krajowych rozgrywek. W sezonie 2008/2009 lepsze okazały się bełchatowskie gwiazdy.
Tytuł Mistrza Polski wywalczy ta drużyna, która zwycięży w trzech spotkaniach. Rywalizacja rozpoczyna się dzisiaj w Bełchatowie. Poczętek pierwszego meczu finałowego o godz. 18. Jutro o tej samej porze i w tym samym miejscu drugie starcie. Trzeci i ewentualnie czwarty pojedynek odbędzie się w weekend w Rzeszowie.