Wykupili już 1500 wejściówek, zarezerwowali też specjalny pociąg, który miał zawieźć ich do Warszawy. Ale wszystko na nic. Kibice poznańskiego Lecha właśnie się dowiedzieli, że nie będą mogli wejść w sobotę na stadion Legii. Decyzję podjął wojewoda mazowiecki na wniosek stołecznej policji. Powód oficjalny - niemożność zapewnienia bezpieczeństwa na obiekcie. Powód być może realny - manifestacja zwolenników telewizji Trwam, która tego samego dnia jest planowana w stolicy.
Stołecznej policji sobotni mecz nie podobał się od dłuższego czasu. Najpierw zasugerowała klubom przeniesienie szlagierowego meczu kolejki, mającego duży wpływ na końcowy układ sił, na poniedziałek. Tyle tylko, że chyba nikt z proponujących to policjantów nie zna się na piłce. Panowie zapomnieli, że Legia już we wtorek gra w Kielcach finał Pucharu Polski więc odpowiedź stołecznego klubu mogła być tylko jedna. Odmowna.
Tak wszystko wyglądało w Bydgoszczy:
Agresja na Narodowym
Policja jednak nie odpuściła i na jej wniosek wojewoda mazowiecki, Jacek Kozłowski, zadecydował o niewpuszczeniu na mecz kibiców gości. Udało nam się skontaktować z rzeczniczką Urzędu Wojewódzkiego w Warszawie Ivettą Biały. - Dotarł do nas wniosek komendanta stołecznego, który apelował o wyłączenie obecności kibiców na sektorze gości. Chodziło o to, że organizatorzy meczu nie zagwarantowaliby bezpieczeństwa. Taka sytuacja, gdy organizatorzy nie są w stanie podołać i rozwiązywać pewnych problemów, jest zresztą coraz częstsza.
Biały podaje przykład wtorkowego meczu Legii z Sewillą, w czasie którego, jak twierdzi, doszło do aktu agresji wobec kibica z Hiszpanii, kibice swobodnie zmieniali swoje miejsca a ochrona uciekała, widząc ludzi w szalikach Legii.
Mój kolega był na tym meczu, pytam czy coś zaobserwował. - Jedyne co widziałem to to, że na początku drugiej połowy kibice opuścili jedną trybunę by chwilę później pojawić się w zupełnie innym miejscu. Przeszli po całym stadionie, a ja śledziłem to chyba tylko dlatego, że z boiska wiało nudą - mówi anonimowo.
Ustawki i awantury
Nie chodzi jednak tylko o brak bezpieczeństwa i niedawne przypadki. Legia i Lech. Lech i Legia. To przecież antagonizmy, nienawiść, wyzwiska - z takiego rozumowania wychodzi najwidoczniej policja i wojewoda. - Poza tym nie zapominajmy, co stało się w Bydgoszczy. Chyba wszyscy pamiętamy te rozróby kibiców obu tych drużyn w czasie i po finale Pucharu Polski. A do tego dochodzą jeszcze kolejne ustawki i pomniejsze awantury - dodaje Biały.
Fragment oświadczenia Lecha Poznań:
Zarząd KKS Lech Poznań jest zdumiony i oburzony decyzją Wojewody Mazowieckiego pana Jacka Kozłowskiego, na mocy której spotkanie Legia Warszawa - Lech Poznań ma się odbyć bez nas, czyli bez kibiców drużyny gości. Nie rozumiemy tej decyzji i nie znamy powodów, dla których została ona podjęta. Nowoczesne i bezpieczne stadiony, a za taki uważany jest stadion Legii, powinny służyć wszystkim kibicom, także tym wspierającym drużynę przyjezdną.
Mateusz Jaworski, kibic poznańskiego Lecha, wylicza w rozmowie z nami wady opisywanej decyzji: - Ta sytuacja jest kuriozalna. Po pierwsze nie od dzisiaj wiadomo, kiedy odbędzie się mecz. A tu kibice już się organizowali i nagle dostają taką wiadomość. Po drugie to niedobrze z kibicowskiego punktu widzenia. Wiadomo, na meczu zawsze jest ciekawiej, gdy są też kibice gości, jest lepsza atmosfera. Po trzecie z tego co wiem, kibice Lecha planują demonstrację w Warszawie. A chyba dużo lepiej by siedzieli na stadionie niż by łazili po mieście.
Policja nie boi się nigdy
Rzeczywiście, demonstracja najprawdopodobniej się odbędzie. Udało nam się dowiedzieć, że kibice Lecha złożyli już w urzędzie odpowiedni wniosek. Biały nie chce jednak tego komentować, odsyła do Komendy Stołecznej Policji.
- Nie boicie się, że demonstracja kibiców może być groźniejsza dla służb niż mecz z kibicami Lecha? - pytamy jej rzecznika Macieja Karczyńskiego.
- Wie pan. Policja jest instytucją, która nigdy się nie boi. Policja jest od tego, by wszyscy przestrzegali prawa - odpowiada pewnym głosem. A potem dodaje: - Wie pan, trzeba reagować stanowczo, by kibice zobaczyli, że po prostu muszą przestrzegać przepisów. A kibice Lecha podpadali nie raz nie dwa. Wiadomo, Bydgoszcz. Ale nie tylko. Oni ostatnio regularnie awanturują się na wyjazdach.
Euro to inna sprawa
Dopytujemy, czy nie powinniśmy się niepokoić przed Euro? Do startu zostały niecałe dwa miesiące, a rzekomo bezpieczne, nowoczesne stadiony okazują się jednak nie zapewniać wszystkiego. Karczyński jednak nie widzi problemu. - Euro to co innego. Niech pan nie przesadza.
Oto dowód, że hasła stadionowe lubią przenikać do polityki:
Inny, trzeci możliwy powód decyzji wojewody, podaje "Przegląd Sportowy". Gazeta sugeruje, że tak naprawdę chodzi o manifestację zwolenników telewizji Trwam, która również w sobotę ma mieć miejsce przed Kancelarią Premiera. Dziennikarze sugerują, że dwa takie zdarzenia, w tym jedno z kibicami Lecha, to byłoby dla służb nieco za dużo.
Biały wyśmiewa te spekulacje. - Słyszałem o tym, ale nie ma w tym ani krzty prawdy. To nawet trochę śmiesznie. We wniosku z policji nie było ani słowa o tamtej manifestacji.