Podnosisz rękę na policjanta? Licz się z tym, że może zacząć strzelać
Podnosisz rękę na policjanta? Licz się z tym, że może zacząć strzelać Fot. Jerzy Gumowski / Agencja Gazeta

Dwa dni, dwie strzelaniny i dwa zupełnie różne punkty widzenia na reakcję policjantów. Z tysięcy komentarzy wybija się jednak przekonanie, że polscy policjanci powinni przestać być "funkcjonariuszami do bicia". Za przykład podaje się ich amerykańskich kolegów po fachu, którzy dylematów dotyczących wyciągania broni nie mają. – Każdy, kto dokonuje zamachu na policjanta powinien wiedzieć, że może się spotkać z taką reakcją – mówi były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.

REKLAMA

Co mówią przepisy?

Obecnie zanim policjant strzeli w kierunku obywatela, ma obowiązek krzyknąć: „policja”, i wezwać go do zachowania się zgodnego z prawem. Jeżeli podejrzany nie podporządkuje się, funkcjonariusz musi krzyknąć: „Stój – bo strzelam”, później oddać strzał ostrzegawczy. Dopiero potem ma prawo strzelać. Czytaj więcej

W ciągu zaledwie dwóch dni polscy policjanci dwa razy otworzyli ogień. Najpierw w mediach pojawił się wstrząsający film z Gorzowa Wielkopolskiego, na którym policjanci strzelali do agresywnego napastnika. 48-latek dewastował samochody, a później jego uwaga skupiła się na samych funkcjonariuszach. Nie reagował na wezwania, policja oddała strzały, a mężczyzna upadł na chodnik.
Kolejne strzały padły nocą w Rudzie Śląskiej. 56-letni pacjent szpitala demolował sprzęt i kuchnie, miał przy sobie noże. Policjanci użyli początkowo pałek i gazu, ale to nie dało rezultatu. Oddali strzał w nogę, a później kolejny w okolice miednicy. Pacjent zmarł.
Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski mówi jasno. – Każdy, kto dokonuje zamachu na policjanta powinien wiedzieć, że może się spotkać z taką reakcją. Za granicą, w Niemczech czy Stanach Zjednoczonych, jeśli tylko działali zgodnie z prawem, z tego tytułu zarzutu bym nie robił – mówi prawnik. U nas zaś, każdy przypadek użycia broni powoduje wszczęcie postępowania.
Posunęli się za daleko
Wiele osób komentuje dziś, że strzały były nadużyciem. – Podjęcie właściwych kroków przez policjantów zależy od konkretnej sytuacji. W jednym przypadku mogą oddać jeden, dwa strzały ostrzegawcze, a w innych nawet ani jednego – stwierdził w rozmowie z naTemat Adam Rapacki, były zastępca Komendanta Głównego Policji.
Duża część internautów, którzy bardzo często krytycznym okiem patrzą na działania stróżów prawa, chwali zdecydowane działania w Gorzowie. – Mógł się poddać, nie zrobił tego, koniec dyskusji – napisał nasz czytelnik - Tomasz. Niektórzy zauważają jednak, że napastnik z Gorzowa był chory. Pytanie tylko, czy w momencie zagrożenia które stwarzała ta osoba, powinno to mieć znaczenie? To jedno z częściej pojawiających się dziś pytań.
Tomasz Wróbel

To, że jest chory nie jest usprawiedliwieniem, stanowi zagrożenie więc policjanci obezwładniają go. Nawet jeżeli nie rozumiał co do niego mówią, nawet jeżeli ich nie widział lub nie słyszał, nawet jeżeli nie rozumiał, że to co robi jest "złe" lub nie miał pojęcia gdzie jest i co się dzieje. Był chory i niebezpieczny więc nie powinien przebywać na wolności. Skoro już na tej wolności był należało go powstrzymać.

W końcu policjant nie wie, czy dana osoba jest chora psychicznie, jest pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Może mieć co najwyżej podejrzenia a reagować musi szybko na podstawie błyskawicznej oceny sytuacji. Obawiam się, że część nas nie ocenia tak naprawdę zachowania policjantów, a ich samych. Niezależnie od tego, czy zachowuje się pobłażliwie czy zdecydowanie, niemal zawsze znajdują się w ogniu internetowej krytyki.
Jak twierdzi Zbigniew Ćwiąkalski, policjanci często boją się używać broni. Czasem robią to w sposób przedwczesny, jak w Gorzowie, gdzie oddano 11 strzałów. – W momencie gdy napastnik był sam, policjanci strzelali, a można było go obezwładnić i zatrzymać. W końcu policjantów było wtedy dwóch, a napastnik uciekał – mówi.
Zdaniem Ćwiąkalskiego, przypadek ze szpitala w Rudzie Śląskiej był inny. – Użycie broni, nawet z postrzałem śmiertelnym, było uzasadnione – mówi. – Jestem za tym, aby policjanci mogli używać broni w takich ekstremalnych sytuacjach, ale żeby robili to profesjonalnie i byli dobrze wyszkoleni – uważa prawnik.
Gdyby to było w USA...
Dyskusja sprowadza się w w dużej mierze do tego, jak bardzo stanowcza powinna być policja. To zaś wiąże się z autorytetem, jaki stróże prawa mają w danym kraju. I to wielu obserwatorów przywołuje przykład amerykańskich policjantów, którzy prawdopodobnie zareagowaliby jeszcze szybciej i jeszcze bardziej stanowczo, niż ich koledzy z Gorzowa i Rudy Śląskiej.
To właśnie jeden z amerykańskich policjantów kilka miesięcy temu komentował w naszym serwisie jeden z filmików, na którym policjanci nie byli stanowczy, przez co stali się celem drwin internautów. Marcin Vogel, instruktor Akademii Policyjnej w Chicago mówił wówczas:
– Generalnie widzę, że funkcjonariusze nie mają pojęcia, jak się w ogóle zachować w tego typu trudnej sytuacji. Oni są tacy zagubieni! Negocjowanie z kimś, kto jest jest pod wpływem alkoholu czy narkotyków, podejście, że będziemy mu coś tłumaczyć, to przecież nie działa – stwierdził Vogel.
Ale nawet w Stanach Zjednoczonych pojawia się dyskusja na temat pochopnego używania broni przez policjantów. Szczególnie w takich momentach jak w ubiegliśmy roku, gdy zastrzelono 13-latka Andy'ego Lopeza posiadającego replikę broni. Kilkukrotnie kazali mu ją rzucić, ale ten nie reagował. Jego replika karabinu AK-47 była na tyle przekonująca, że policjanci zdecydowali się oddać śmiertelne strzały.
Równie tragiczne pomyłki mają miejsce w Polsce. Tak było przed trzema laty, gdy policjanci oddali 11 strzałów, a jedna z kul trafiła przypadkowego 28-latka w głowę.
Ćwiąkalski podkreśla, że polscy policjanci nie mogą bać się używać broni. – Gdy mamy do czynienia z zagrożeniem życia, zdrowia lub mienia w wielkich rozmiarach, policjant może użyć broni. Pamiętajmy jednak, że to nie jedyny środek obrony – słyszę od byłego ministra sprawiedliwości.