- Na cyfrowych narzędziach opiera się szansa na nowe przewagi konkurencyjne Europy - mówi nam europoseł PO Michał Boni o planach UKE deregulacji internetu szerokopasmowego w Polsce, nazywanego również uwolnieniem internetu. Boni zaznacza, że dzisiaj zarówno w naszym kraju, ale i całej Unii, brakuje dobrych warunków do inwestowania w infrastrukturę. Dlatego też Komisja Europejska zapewne przychyli się do projektu UKE. - Droga, którą poszło UKE, jest najlepszą z możliwych - podkreśla minister.
O co chodzi w deregulacji
Wprowadzenie: W 2007 roku UKE nałożyło na Orange obowiązek udostępniania swojej infrastruktury szerokopasmowego internetu innym operatorom. Miało to służyć rozwinięciu konkurencji na tym rynku i upowszechnieniu internetu. W 76 gminach cel ten został już spełniony i UKE uznało, że należy zdjąć regulacyjne kajdany z Orange – by firma ta mogła inwestować w nowe łącza, co obecnie jej się nie opłaca, gdyż od razu musiałaby udostępniać je innym.
W ten sposób operatorzy korzystający z infrastruktury Orange sprzedawaliby szybszy internet, ale taniej niż samo Orange – bo nie ponoszą kosztów utrzymania infrastruktury. To powoduje, że Orange nie opłaca się inwestować, a że jest to w zasadzie jedyna firma zdolna wyłożyć gigantyczne środki niezbędne do realizacji celów Europejskiej Agendy Cyfrowej, UKE chce teraz zderegulować rynek w 76 gminach, gdzie odpowiedni poziom konkurencji został osiągnięty.
O tym wszystkim rozmawiamy z Michałem Boni, teraz europosłem, wcześniej ministrem administracji i cyfryzacji, który był jedną z osób pilotujących Polskę na drodze do powszechnego, szybkiego internetu.
Popiera Pan zmiany planowane przez UKE? Argumentacja Urzędu w tej kwestii – czyli konieczność pchnięcia do przodu inwestycji poprzez zdjęcie obowiązku z Orange – jest słuszna?
Europoseł PO Michał Boni, były minister administracji i cyfryzacji: Była taka faza rozwoju telekomunikacji i internetu, gdy trzeba było w całej Europie i w tym w Polsce dbać o równowagę konkurencyjną na tym rynku – by nie było nadmiernych przewag. Dzisiaj jednak trzeba zadać sobie pytanie o to, czy jeśli już te przewagi konkurencyjne się diametralnie zmniejszyły ( kiedyś Orange miał na wskazywałyby terenach przeszło 70% rynku! dzisiaj - poniżej 30%)i występuje na rynku względna równowaga, to czy nie należy zdjąć z "monopolisty" regulacji, by mógł być lepszym, większym inwestorem. Szerzej zaś, w całej Europie, należy sobie zdać pytanie : nie, czy mamy już odpowiednie zasady konkurencji, tylko - czy mamy dobre warunki do inwestowania. Tego ostatniego brakuje zarówno w naszym kraju, jak i Europie.
Moim zdaniem UKE wykonało ruch w dobrą stronę. Konsultacje przeprowadzone przez Urząd były bardzo przejrzyste, a protestowały w nich tylko podmioty budujące na tym prawie swoją pozycję biznesową. W długiej perspektywie, również z punktu widzenia UOKiK, czyli ochrony konsumentów, większe inwestycje oznaczają większą dostępność szybkiego internetu. Dzisiaj przecież nie chodzi o to, żeby internet po prostu był, tylko żeby był szybki i powszechny. Jeśli więc pewne obowiązki nakładano na podmioty rynku z powodu ich monopolistycznej pozycji, ale realia pokazują, że sytuacją się zmieniła, to moim zdaniem można od obowiązku zacząć odstępować. Oczywiście musi to być poparte rzetelnymi badaniami, a nie być traktowane jako ogólna zasada. Tą drogą poszło UKE i moim zdaniem to najlepsza droga. Propozycja Urzędu jest też w duchu tego, o czym dyskutuje się w Europie i co było w pakiecie telekomunikacyjnym – czyli poprawianiu warunków inwestowania.
Pana „dzieckiem” jest Program Operacyjny Polska Cyfrowa, w którym fundusze unijne 2014-2020 na budowę infrastruktury szerokopasmowej na terenach nieopłacalnych dla operatorów komercyjnych to ok. 6 mld zł. Ale już według Narodowego Planu szerokopasmowego aby osiągnąć cele Europejskiej Agendy Cyfrowej, potrzebujemy jeszcze ponad 20 miliardów złotych. NPS wskazuje, że gros tej kwoty musi wyłożyć Orange, ale czy Pana zdaniem są jakieś inne sposoby pozyskania środków na te inwestycje? Jak można pobudzić inwestycje firm komercyjnych, by Polska zbliżała się do poziomu wymaganego przez EAC?
Przede wszystkim trzeba działać szybciej, nie za bardzo możemy czekać aż tak długo na inwestycje. Od początku NPS powstawał z założeniem, że ma pokazać skalę potrzeb do realizacji EAC, a program Polska Cyfrowa ma być nastawiony na kluczowy element rozwoju szerokopasmowego internetu, czyli działanie w obszarze, na którym biznesowi trudno jest inwestować, ze względu na niską opłacalność.
Od początku jednak kalkulacje pokazywały gotowość rynku do zainwestowania tych 14-15 miliardów złotych, nie tylko przez Orange. Przykładem są tu inwestycje w LTE, z którymi mamy częściej do czynienia w ostatnim czasie, choć oczywiście w wielu miejscach łącza światłowodowe będą bardziej adekwatnym rozwiązaniem. Ale inwestycje są stosowane przez prawie wszystkie podmioty rynku i takie uzupełnianie się pod tym względem jest bardzo dobre. Jedni inwestują w sieci dostępu, inni w taki "kręgosłup" szerokopasmowego internetu, inni inwestują w łącza kończące (chodzi o to, by internet nie kończył się nagle "w polu" – przyp. Red.).
Czyli swoista synergia inwestycyjna?
Tak, nastawiałbym się na to, żeby wszystkie podmioty rynku inwestowały i takie też padały z ich strony deklaracje. Przecież im się to opłaca, bo im bardziej internet rozpowszechniony, im bardziej usługi internetowe wszechstronne, tym większy jest popyt. Temu zresztą służyć ma tak Anie inaczej opisany II filar w Programie Polska Cyfowa: zakłada rozwijanie treści i usług w internecie, by budować popyt na korzystanie z internetu. Im większy popyt, tym większa używalność internetu, a to oznacza dla firm inwestujących nieco szybsze i większe stopy zwrotu z inwestycji. To też apel do nas jako klientów, by uczestniczyć w rozwijaniu treści i jakości usług w sieci.
Ja, gdy trwała dyskusja nad reformą OFE, miałem jeszcze jedną propozycję, zresztą wpisaną do Narodowego Planu Szerokopasmowego. Chodziło o to, by część środków z OFE mogła być inwestowana również w obligacje, tak by móc finansować inwestycje infrastrukturalne, teleinformatyczne. I na to była robocza zgoda rządu i Ministerstwa Finansów. Dzięki temu też OFE nie działałyby tylko na rynku giełdowym, z dużą wrażliwością na zawirowania rynku, ale byłyby bezpieczniejsze, inwestując w obligacje. Gdy przyjmowaliśmy ustawę o OFE w jej ostatecznej wersji, Rada Ministrów jednak nie wsparła tego projektu, a szkoda. Moim zdaniem warto wracać do tego pomysłu, bo lepiej byłoby "nie dobijać OFE", zostawić je i zadać pytanie, czy nie mogłyby finansować inwestycji w infrastrukturę poprzez część obligacyjną.
Spójrzmy na inną decyzję KE, w sprawie Telefoniki i E-Plusa w Niemczech. Mam wrażenie, że tamtą decyzję podejmowano ze świadomością, że wygenerowanie silnego podmiotu na skutek tej fuzji jest dobre dla rozwoju rynku. Interpretując to w taki sposób uważam, że Komisja Europejska będzie otwarta na dalsze tego typu propozycje, na konsolidację z jednej strony, z drugiej na wspieranie inwestycji - i myślenie bardziej o dobrych warunkach dla konkurencyjności całej Europy ze światem, a nie tylko wewnętrznej konkurencyjności na poszczególnych rynkach europejskich. Ta fragmentacja europejskiego rynku teleinformatycznego jest zabójcza dla rozwoju.
Rozmawiamy o Komisji, która właśnie dzisiaj (wywiad był przeprowadzany 15 lipca – przyp. red.) zmienia swojego szefa. Nowa KE, nowe władze w PE będą bardziej sprzyjały inwestycjom, a mniej regulacjom?
Głęboko w to wierzę. Jesteśmy po wysłuchaniu Junckera, zapewne zostanie szefem KE (został – przyp. Red.). Wiele miejsca w swoim przemówieniu poświęcił właśnie inwestycjom i rynkowi usług cyfrowych. Według mnie idzie lepszy czas całej Komisji. Na pewno pani komisarz Kroes zrobiła w tej dziedzinie bardzo dużo, ale i Junckerem to rozumie i będzie rozwijał inwestycje w dziedzinie telekomunikacji. Na pewno nadchodzi czas inwestycji, otwierania się na nie, przy jednoczesnym zachowaniu reguł konkurencji i ochrony obywateli. Przy czym nowa polityka KE nie będzie ukierunkowana na konkurencyjność wewnątrz Europy, a konkurencyjność Europy w porównaniu z innymi kontynentami, co już podkreślałem wcześniej.
Pana zdaniem Polska, przy tym pozytywnym wietrze zmian, ma szanse spełnić cele Europejskiej Agendy Cyfrowej?
Komisja Europejska wysoko oceniła program Polska Cyfrowa i to mówi dużo na ten temat. Pojawiały się tylko pytania o latarników ( wolontariusze uczący starszych,50+ - umiejętności cyfrowych), przy czym nie podważające sensu istnienia i promowania tego projketu, a z pytaniem - czemu nie zrobiliśmy tego w trybie dwufunduszowości – wówczas byłoby na to więcej pieniędzy. Ale Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju wolało mieć w programach operacyjnych jednofunduszowość, czyli wszystkie wątki cyfrowe zebrane w jedno.
Teraz należy się przyłożyć do bardzo dobrego wdrożenia tego, co już zostało zaprojektowane, bo pomysły są bardzo dobre. Sam będę ten proces śledził i pilotował. To dobry projekt, i ważny - i trzeba go wdrożyć, bo przyniesie mnóstwo korzyści. W końcu na cyfrowych narzędziach opiera się szansa na nowe przewagi konkurencyjne Europy.