Sam Wojciech Szczęsny twierdzi, że woli zielone boisko niż czerwony dywan, ale... my mamy co do tego wątpliwości. Kiedy widzi, że może zrobić szum, jeszcze bardziej się podkręca. Bramkarz reprezentacji Polski kocha kamery, blichtr, media. Uwielbia, gdy jest o nim głośno. Modelowy wręcz materiał na celebrytę, który jest jednak dopiero na początku swojej kariery. Przed Wami Wojciech Szczęsny.
Sklasyfikowaliśmy go według pięciu wydarzeń, które sprawiły, że mówił o nim cały świat albo... cała Polska. Ranking subiektywny – jak zwykle.
5. Kuba Wojewódzki – w Polsce mało który piłkarz cieszy się stereotypem celebryty. A z obecnych praktycznie żaden. Niby jest Majdan, ale jemu pomógł bardziej związek z Dodą i obecność na pudelkach niż kariera piłkarska. Boniek też raczej nie pcha się na salony. Wojtek Szczęsny natomiast ma szansę na wejście ze świata piłki nożnej do świata show-biznesu od innej strony. Póki co bramkarz kapitalnie wykorzystał odpowiedni moment na pokazanie się szerszemu odbiorcy. Bo naprawdę rzadko się zdarza, że rozmówca Wojewódzkiego nie dość, że nie dał się stłamsić, to jeszcze sam jeździł po prowadzącym. Trafił swój na swego.
4. Karny z Liverpoolem – niedawno w Anglii zorganizowano głosowanie na najlepszą paradę bramkarską ostatniego dwudziestolecia Premiership. Dwukrotnie nominowany został Tomasz Kuszczak, ale nas najbardziej zaskoczyło, że nie znalazło się miejsce dla kapitalnej podwójnej interwencji Wojciecha Szczęsnego. Sami zobaczcie.
„Incredible save” w rzeczy samej. - W Van Persiem i Szczęsnym Arsenal miał najlepszych piłkarzy na boisku – napisał po tym meczu „Guardian”. A menedżer Kanonierów, Arsene Wenger, który wcześniej krytykował Wojtka za to, że rzadko broni karne, dodał: - Tak, trochę go upominałem, ale udowodnił, że nie mam racji! Ten chłopak ma niesamowity talent i zaliczył niesamowity występ.
Van Persie natomiast oddał Wojciechowi Szczęsnemu szampana dla najlepszego piłkarza meczu.
3. Barcelona – informacja o tym, że Duma Katalonii obserwuje Wojtka gruchnęła w październiku zeszłego roku, a jej źródłem był kataloński dziennik „Sport”. Zdaniem dziennikarzy z Barcelony Pep Guardiola widzi w Wojtku następcę Victora Valdesa. Co na to sam Szczęsny? - Odszedłbym ze swojego obecnego klubu tylko z bardzo ważnego powodu. Tak, Barca jest wystarczająco ważnym powodem dla którego mógłbym odejść, ale to nie znaczy, że tak się właśnie stanie. Na pewno nie w najbliższej przyszłości. W Arsenalu jestem szczęśliwy, mam tu wszystko by się dalej rozwijać – podsumował 21-letni bramkarz.
A w wywiadzie, jakiego udzielił Mateuszowi Święcickiemu na Weszło dodał, że Barcelona kojarzy mu się negatywnie, bo w rewanżowym meczu Ligi Mistrzów (w pierwszym wygrał Arsenal) zerwał ścięgno i nie mógł wyprostować palca. - Przy stanie 0:0, gdzie zaczęli się rozkręcać i jechać na naszą bramkę akcja za akcją! Wkurzyłem się, bo myślałem, że lekarz chce mnie uchronić od poważnej kontuzji. Dopiero później dowiedziałem się, że nie było sensu trzymać mnie na boisku, bo nie byłbym w stanie złapać piłki. Nie da się tego zrobić ze zgiętym środkowym palcem – opowiadał Wojciech Szczęsny.
2. Letesha Collins – tak nazywa się dziewczyna, która sprawiła, że w listopadzie z polskiego bramkarza śmiała się cała Anglia. Kim jest Letesha? Aktorką z filmów porno znaną z tego, że „współpracowała” z połową Arsenalu. Zdaniem angielskich tabloidów, Wojtek miał wysłać dziewczynie SMS o treści: „'Hello babe. A "will be" glamour model. Text me on **** if you wanna talk. Don't give this number to anyone pls x”, a ona miała zrobić screena i puścić go w eter. Sam Szczęsny twierdzi, że cała ta akcja to jeden wielki kit. - Tę dziewczynę dobrze znało pół szatni drużyny rezerw Arsenalu. Wszyscy ją tutaj kojarzą, więc po całej akcji nie miałem spokoju przez kilka dni, bo byłem obiektem numer jeden do polewek. Swoją drogą, nie wysyłałem do niej żadnej wiadomości. Nie mam pojęcia czy to był Photoshop czy ktoś założył fałszywe konto i podawał się za mnie.
1. Twitter – od którego Wojtek swego czasu się uzależnił, ale w końcu poszedł po rozum do głowy i skasował konto. Wcześniej jednak o jego „ćwierknięciach” mówił cały piłkarski świat. Pomijamy już żarty bramkarza z fryzury Fabregasa czy szyderę ze sposobu, w jaki Ashley Cole z Chelsea zmarnował karnego. Najgłośniej o twitterze użytkownika 13Szczesny13 było, kiedy napisał swojemu kumplowi z drużyny, Aaronowi Ramseyowi, że wygląda na fotce jak gwałciciel. Ot, bezmyślny komentarz, jakich w szatni padają pewnie co tydzień dziesiątki. Tyle że tutaj przeczytały to setki tysięcy fanów i wielu z nich było zbulwersowanych zachowaniem Wojtka.
- Rzecznik prasowy zadzwonił i dostałem po dupie. Powiedział, że są rzeczy, z których nie można żartować, bo ludzie mogą się poczuć urażeni. Ja mam ogromny dystans do siebie i gdyby ktoś napisał coś takiego na mój temat, to by mnie to nie ruszyło. Ale kto by się odważył? (śmiech) Wiem, że przegiąłem, bo nie mogę wszystkiego traktować po swojemu i mierzyć ludzi własną miarą – opowiadał Wojciech Szczęsny po „Fakcie” na Weszło, dodając, że jego Twitter z założenia miał być inny – barwny, wesoły i swobodny.
Czyli taki jak sam Wojtek. Ważne, żeby było głośno. Zachowanie bramkarza reprezentacji Polski bardzo trafnie określił swego czasu dziennikarz „Guardiana”. Szczęsny nie przejmuje się, że jego nazwisko jest trudne do wymówienia, póki znajduje się ono na ustach wszystkich.