A ostrzegali, że tak będzie... Jednolite opakowania już nie tylko na papierosach. Chcą ich także na alkoholu
Bartosz Świderski
21 sierpnia 2014, 08:25·6 minut czytania
Publikacja artykułu: 21 sierpnia 2014, 08:25
Dzieje się to, co już dawno temu przewidywali przeciwnicy jednolitych opakowań papierosów. Zwolennicy tzw. "plain packagingu" próbują rozszerzać restrykcyjne przepisy na kolejne – nie tylko tytoniowe – branże. Jak można było się spodziewać, na celowniku jest alkohol. I choć walka z nałogiem jest jak najbardziej słuszna, niektóre sposoby nie są tak skuteczne, jak mają być w założeniu.
Reklama.
Teoria...
Teoretycznie "plain packaging" ma pomóc w walce z nałogiem, zwłaszcza wśród młodych, poprzez wywoływanie negatywnych odczuć oraz osłabianie przywiązania do marki. Nie bez znaczenia jest też często nadal pozytywny wizerunek palacza, który próbuje się obalić.
Coraz popularniejszą, ale mocno kontrowersyjną metodą są właśnie opakowania w jednolitym kolorze z ostrzeżeniami (zarówno tekstowymi, jak i fotograficznymi) o konsekwencjach palenia. Marka jest wymieniana jedynie małym drukiem. Pomysł ten zyskuje w Europie coraz szersze grono zwolenników, mimo że Australia, która zdecydowała się na ten krok jako pierwsza, nie może być w pełni zadowolona.
... i praktyka
Pierwsze podsumowania (po roku od wprowadzenia przepisu) pokazały, że po raz pierwszy od 10 lat wzrosła tam konsumpcja papierosów, a szara strefa wcale nie odczuła tego tak dotkliwie, jak mogłoby się wydawać. Producenci przyznali także, że ich zyski w związku z "plain packagingiem" wcale nie zmalały.
Oprócz tego głównymi argumentami przeciwko wprowadzeniu tego przepisu są wymierne straty dla rodzimych biznesów, wzrost szarej strefy, do której przenoszą się konsumenci, a także fakt, że "apetyt" zwolenników wprowadzenia jednolitych opakowań może szybko wzrosnąć. Pierwszy na liście wydaje się alkohol, ale łatwo się domyślić, że można tu dorzucić także niezdrową żywność z fast foodów czy napoje gazowane itd, na co zwracano już uwagę w zagranicznych mediach przed kilkoma miesiącami. I zwraca się nadal.
Mamy już pierwszy (a właściwie drugi po papierosach) klocek w tym efekcie domina. Choć jednolite opakowania na Wyspach, które przodują w dyskusji na temat tego przepisu, nie zostały jeszcze wprowadzone, dyskusja już przenosi się na kwestie opakowań alkoholu. Z najnowszych doniesień wynika, że decyzja w sprawie nowych paczek papierosów ma zostać podjęta jeszcze w tym roku.
Teraz kolej na alkohol
Brytyjski minister zdrowia Jeremy Hunt, który jest jest oceniany wyjątkowo pozytywnie, nie radzi sobie z jedną budzącą kontrowersje kwestią. Jak pisze Peter Oborne na łamach "The Telegraph", jego resort nadal sądzi, że wie lepiej, co obywatele powinni jeść, pić, jak się zachowywać nie tylko publicznie, ale i prywatnie. Pokusił się nawet o stwierdzenie, że odgórne decydowanie o takich kwestiach łamie podstawowe zasady wolności.
Jeszcze w sierpniu Komitet ds. Nadużywania Alkoholu zażądał, by napoje alkoholowe były oznaczane w ten sam sposób, co wyroby tytoniowe: na butelkach duże informacje (30 proc. powierzchni) o skutkach picia, a docelowo pewnie też fotografie pokazujące jej efekty. To, że nie jest to jedynie czcze gadanie udowadnia chociażby fakt, że przedstawiono już nawet ewentualne projekty takowej naklejki.
Pojawiają się nawet komentarze, które mówią, że takowe informacje/zdjęcia tak naprawdę nie mają informować konsumentów o negatywnych konsekwencjach palenia/picia, a zniechęcać do zakupu i ich stygmatyzować.
Wszystkie ręce na pokład?
Do dyskusji sprawie alkoholu włączyła się też Agencja Zdrowia Publicznego (PHE), która jest organem wykonawczym tamtejszego Ministerstwa Zdrowia. PHE zaleciła obywatelom, by po wypiciu alkoholu wstrzymali się do jakiegokolwiek następnego drinka przynajmniej 24 godziny. System dzień z alkoholem-dzień bez alkoholu ma znacząco zmniejszyć ryzyko uzależnienia i konsekwencji zdrowotnych.
Jak to się ma do jednolitych opakowań? Otóż kilka dni temu PHE oficjalnie udzieliła wsparcia pomysłowi wprowadzenia "plain packagingu" w branży tytoniowej. To dwa państwowe (parlamentarny i rządowy) organy, które mówią niemal jednym głosem w kwestii kontrowersyjnego sposobu walki z uzależnieniem nie tylko od papierosów, ale i alkoholu.
To dopiero początek przesłanek o tym, że rzad może próbować wziąć się na poważnie za nowe regulacje dotyczące alkoholu. "The Telegraph" donosi, że pomysły kluczowych doradców rządu w tej kwestii rozciągają się dużo dalej, aniżeli na wyroby tytoniowe.
Jednym z nich jest prof. Gerard Hastings z Brytyjskiego Centrum Studiów nad Tytoniem i Alkoholem Uniwersytetu Strilinga. Naukowiec w jednym z wystąpień wykracza poza kwestie związane z wyrobami tytoniowymi. Przedstawia nową wizję zdrowia publicznego, które - jego zdaniem - powinno odbywać się bez jakiejkolwiek obecności alkoholu, papierosów czy niezdrowego jedzenia w przestrzeni publicznej.
Tak jak wśród polskich przedsiębiorców wielki sprzeciw wzbudziła dyrektywa tytoniowa (wszak jesteśmy jednym z największych producentów i konsumentów tytoniu w regionie), tak tam podobny efekt byłby zapewne w przypadku np. wprowadzenia zakazu reklamowania Whisky. Można to sobie łatwo wyobrazić.
Więcej przykładów
Podobne przesłanki daje się zobaczyć także w pionierskiej pod tym względem Australii. Władze Nowej Południowe Walii, najstarszego i najbardziej zaludnionego stanu, podjęły kroki, które mają znacznie ograniczyć reklamę alkoholu, sponsoring, konkursy i darmowe próbki z tej branży.
Zgodnie z ustawą o zakazie reklamowania napojów alkoholowych poprzez reklamę rozumie się jakiekolwiek działania w „piśmie ruchu, obrazie, znaku, symbolu czy innym przekazie, który ma na celu promowanie zakupu alkoholu lub marki i producenta danego trunku”. Niemniej, eksponowanie takich produktów wewnątrz sklepów nie jest uważane jeszcze za przestępstwo.
Serwis Lexology informuje także, że jeszcze dalej idzie się w Indonezji, gdzie tamtejszy rząd chce wprowadzić regulacje, które będą narzucały na producentów alkoholu obowiązek używania jednolitych opakowań i/lub graficznych ostrzeżeń. Mimo że spożycie alkoholu jest tam stosunkowo niskie, władze decydują się na działania, mające na celu zmniejszenie liczbę osób sięgających po napoje wyskokowe.
Na szczęście dla polskiego biznesu taka dyskusja u nas na razie się nie zapowiada. Branża tytoniowa jeszcze nie zdążyła otrząsnąć się po decyzji o wprowadzeniu dyrektywy tytoniowej, a co dopiero mówić o jednolitych opakowaniach papierosów czy napojów alkoholowych.
Patrząc na determinację w protestach (polski rząd kilka tygodni temu zaskarżył dyrektywę), w przypadku alkoholu byłaby równie spora. W końcu produkcja wódki w Polsce jest wyjątkowo duża, a producenci, którzy przez nowe przepisy dostali po kieszeni, raczej nie zgodziliby się bez walki na kolejne straty.