Jednolite opakowania straszą palaczy? Szef firmy tytoniowej przyznaje: "Ludzie i tak kupują nasze papierosy"
Bartosz Świderski
24 marca 2014, 11:03·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 24 marca 2014, 11:03
Parlament Europejski przyjął dyrektywę tytoniową. Jednym z jej założeń jest to, aby 65 procent opakowania zajmowały ostrzeżenia zdrowotne. To już pewne. Tymczasem 16 miesięcy po wprowadzeniu kontrowersyjnych jednolitych opakowań w Australii, przedstawiciele branży tytoniowej przyznają, że tzw. „plain packaging” nie miał właściwie wpływu na zyski, wynikające z zainteresowania ich produktami. Wpływ miał mieć za to na szarą strefę.
Reklama.
W Europie – za sprawą ostatecznego głosowania Parlamentu Europejskiego – zakończyła się na razie dyskusja dotycząca dyrektywy tytoniowej. Zakłada ona, że w ciągu 6 lat z europejskiego rynku znikną mentole (do 2020 roku), a już od 2016 roku palacze będą musieli pożegnać się z papierosami smakowymi. Natomiast 65 proc. opakowań mają zajmować ostrzeżenia zdrowotne. Wszystko po to, by zniechęcić (zwłaszcza najmłodszych) do sięgania po papierosy. To jedna z najgłośniejszych batalii w europarlamencie w ostatnim czasie.
Tymczasem przepisy, które w Europie dopiero wejdą w życie, daleko za Oceanem działają już w najlepsze. Choć ciężko powiedzieć, by najlepsze były wyniki ich stosowania. Mowa o Australii, która 16 miesięcy temu wprowadziła jednolite opakowania papierosów w tym samym celu, co Unia Europejska. Od grudnia 2013 roku paczki papierosów są tam jednego koloru, brakuje loga i marek (jest jedynie mała nazwa), które zastąpiły zdjęcia, pokazujące nierzadko drastyczne skutki palenia papierosów.
Jakie zmiany?
Niestety najnowsze doniesienia z Australii pokazują, że wprowadzony „plain packaging” wcale nie uderza w koncerny tytoniowe tak mocno, jak mogłoby się wydawać i jak chcieliby jego pomysłodawcy. Sporo traci za to państwowa kasa. Już po roku przedstawiono raporty, z których wynikało, że walka z paleniem przynosi odwrotne efekty od zamierzonych. Po raz pierwszy od dziesięciu lat wzrosła tam konsumpcja tytoniu, a szara strefa ma się dobrze jak nigdy.
Tak pisaliśmy o tym cztery miesiące temu, równo rok po wprowadzeniu nowych przepisów.
Teraz – cztery miesiące później – sytuacja nie uległa wielkiej zmianie. Jednolite opakowania nie odstraszyły australijskich palaczy. Nicandro Durante, dyrektor wykonawczy British American Tobacco (drugiej co do wielkości firmy tytoniowej świata), mówił na konferencji prasowej, że wprowadzenie jednolitych opakowań w Australii wcale nie osłabiło drastycznie zapędów palaczy do sięgania po ich produkty, a co za tym idzie nie zmniejszyło to zysków jego firmy na tym rynku. W ubiegłym roku były one tam najwyższe w całym w regionie Azji i Pacyfiku. Mimo nowych przepisów to Australia jest tam ciągle kluczowym rynkiem zbytu.
Rzeczywiście, według najnowszych raportów finansowych dostarczonych przez giganta tytoniowego, Australia pod względem konsumowania produktów tytoniowych. wyprzedza Wietnam, Pakistan i Bangladesz - donosi australijski serwis Dailylife.com.au.
I tak zarabiają
Dyrektor finansowy firmy, John Stevens wyjaśniał, że Australia zapewnia im wzrost zysków, napędzany przez ceny, cięcie kosztów i wzrost udziału w segmencie premium. – Nie zauważyliśmy wpływu „plain packagingu” na naszą działalność, choć nielegalny handel wzrósł – mówił wprost.
Podobnie mówił Durante, który wyjaśniał, że jedyny wyraźny wpływ nowych przepisów to wzrost przemytu i sprzedaży nielegalnych papierosów. Jego zdaniem w takim układzie zwycięzcą są tylko przestępcy. Z szacunków jego firmy wynika, że szara strefa mogła wzrosnąć tam nawet o 30 procent. Jednym z powodów miał być fakt, że jednolite opakowania dużo łatwiej podrobić.
Poza tym same dane pokazują, że problem palenia (zwłaszcza wśród najmłodszych) wcale nie znika (wspomniany wcześniej rekordowy wzrost konsumpcji tytoniu). A powinien. Podobne doświadczenia z australijskim rynkiem ma inny producent tytoniu Philip Morris.
Przemyt przemytowi nierówny?
Te doniesienia spotkały się z reakcją strony rządowej, która zarzuciła przedstawicielom British American Tobacoo kłamstwo. Oficjele, do których dotarł Fairax Media wyjaśniali, że przechwycono zaledwie jeden ładunek podrobionych papierosów w jednolitych paczkach. Takie papierosy od początku wprowadzenia „plain packagingu” mają stanowić zaledwie 4 proc. wszystkich przechwyceń z szarej strefy.
I choć procent przeszmuglowanych papierosów w jednolitych opakowaniach faktycznie nie jest duży, nie znaczy to, że szara strefa ma się tam źle. Ta, rośnie także nie tylko ze względu na "plain packaging", ale także systematycznie podnoszoną akcyzę, ponad trzy lata temu wzrosła tam o 25 procent. A to już mocny argument w rękach przemytników.
Z raportu międzynarodowej firmy doradczej i analitycznej KMPG wynika, że rząd straci przez nich niemal 1 miliard australijskich dolarów. Warto zaznaczyć tutaj wątek Polski, bowiem i my mamy swój 1 miliard, tyle że złotych. Mniej więcej tyle wyniesie strata budżetu po wprowadzonej przez Jacka Rostowskiego podwyżce akcyzy. Dlatego nowy minister finansów… także planuje ja podnieść.
Przez ostatnie 12 miesięcy legalna sprzedaż papierosów i tytoniu co prawda nieznacznie spadła, ale odbiło się to na statystykach dotyczących czarnego rynku. Ten rośnie w siłę i ma się dobrze jak nigdy: wzrósł popyt na produkty bez akcyzy, w efekcie czego w Australii konsumpcja tytoniu nie tylko nie spadnie, ale po raz pierwszy od dekady wzrośnie. CZYTAJ WIĘCEJ
Rzut ten zawierał 10 milionów papierosów. Z ostatniego rocznego raportu australijskiej służby celnej wynika, że przejmuje ona ok. 17 milionów papierosów każdego miesiąca, co daje ok. 255 milionów od wprowadzenia jednolitych paczek.
CZYTAJ WIĘCEJ