
Znalezienie "Johna Dżihadysty", czyli islamskiego terrorysty, który dokonał egzekucji na dziennikarzu Jamesie Foleyu pozostaje kwestią czasu. No i może trochę pieniędzy... Oprócz tego służby wywiadowcze okazują się bowiem mieć pod dostatkiem środków, dzięki którym możliwa będzie dokładna identyfikacja mordercy z Państwa Islamskiego.
REKLAMA
- Z coraz większą pewnością można powiedzieć, że był to obywatel Wielkiej Brytanii - informował kilka dni temu brytyjski premier David Cameron. Już wówczas współpracujące ze sobą MI5, Scotland Yard i amerykańskie FBI ustaliły bowiem, że tylko po akcencie zabójcy Jamesa Foleya można przypuszczać, iż ma on w kieszeni paszport Zjednoczonego Królestwa.
Niczym w "CSI"...
Po kilku dniach prowadzonego w dynamicznym tempie śledztwa agenci być może wiedzą już znacznie więcej na temat tożsamości terrorysty, którego roboczo nazwano "Johnem Dżihadystą". Wszystko dzięki zastosowaniu na szeroką skalę dorobku nowoczesnej kryminalistyki. I choć zwykle rzeczywistość przy nawet najpoważniejszych śledztwach daleka jest od obrazów znanych z popularnych seriali z "CSI" w tytule, to w tym przypadku jest inaczej.
Po kilku dniach prowadzonego w dynamicznym tempie śledztwa agenci być może wiedzą już znacznie więcej na temat tożsamości terrorysty, którego roboczo nazwano "Johnem Dżihadystą". Wszystko dzięki zastosowaniu na szeroką skalę dorobku nowoczesnej kryminalistyki. I choć zwykle rzeczywistość przy nawet najpoważniejszych śledztwach daleka jest od obrazów znanych z popularnych seriali z "CSI" w tytule, to w tym przypadku jest inaczej.
Jak donoszą amerykańskie media, agenci z Londynu i Waszyngtonu nie poprzestali tylko na analizie fonoskopijnej i ekspertyzie językoznawców, z których wynika, że "John" mówi z brytyjskim akcentem. Pogłębiona analiza wykazała już, że morderca Jamesa Foleya pochodzi z południowego Londynu i gdzieś tam skończył co najwyżej szkołę średnią. Śledczy MI5, SY i FBI nie mają też wątpliwości, że "John" nie ma jeszcze trzydziestki.
Na pewno nie jest biały, na sto procent leworęczny
Pomimo kamuflażu terrorysta i tak dał bowiem ekspertom mnóstwo informacji na swój temat. Morderca z Państwa Islamskiego nie zdołał ukryć przed śledczymi swoich oczu, wzrostu i ruchu rąk. A tylko z tego ostatniego można było się dowiedzieć, iż "John" należy do wąskiego grona osób leworęcznych.
Pomimo kamuflażu terrorysta i tak dał bowiem ekspertom mnóstwo informacji na swój temat. Morderca z Państwa Islamskiego nie zdołał ukryć przed śledczymi swoich oczu, wzrostu i ruchu rąk. A tylko z tego ostatniego można było się dowiedzieć, iż "John" należy do wąskiego grona osób leworęcznych.
Z informacji, do których dotarli dziennikarze zza oceanu wynika, że w chwili obecnej śledczy zajmują się ustaleniem, czy poszukiwany większość życia spędził w Londynie, czy też często się przeprowadzał. Będzie to trudne, ale nie niemożliwe. I znowu mówimy tylko o analizie danych zawartych w nagranym przez terrorystę filmie, na którym dokumentuje on odcięcie głowy Jamesa Foleya.
Z dużą dozą pewności eksperci wypowiadają się tymczasem na temat tego, że "John" raczej nie jest rasy białej. Wszystkie wspomniane dotąd wskazówki poddane analizie wskazują, iż to raczej członek społeczności emigrantów z Pakistanu lub krajów arabskich.
Komputery pracują pełną parą
O miejscu prawdopodobnego pobytu terrorysty sporo powiedzą natomiast geografia, astronomia i informatyka. Specjaliści dwóch pierwszych dziedzin pracują nad określeniem czasu i relatywnie dokładnego miejsca egzekucji Foleya. Później te dane zostaną zestawione przez informatyków z informacjami na temat ruchu w sieci.
O miejscu prawdopodobnego pobytu terrorysty sporo powiedzą natomiast geografia, astronomia i informatyka. Specjaliści dwóch pierwszych dziedzin pracują nad określeniem czasu i relatywnie dokładnego miejsca egzekucji Foleya. Później te dane zostaną zestawione przez informatyków z informacjami na temat ruchu w sieci.
Oprogramowanie fonoskopijne już analizuje tymczasem próbkę głosu "Johna" z nagraniami zdobytymi przez brytyjskie i amerykańskie służby. Tylko dzięki temu ostatniemu narzędziu uda się wkrótce zawęzić grono podejrzanych do maksimum 300 osób. Wraz z pozostałymi danymi i odrobiną pracy wywiadowczej powinno to pomóc w wymierzeniu "Johnowi" sprawiedliwości i ocaleniu innych zakładników, których przetrzymuje terrorysta.
Źródło: TheWire.com
