PO zgodnie ze słowami Radosława Sikorskiego zamierza zrobić „cyrk”, który „zaj**ie PiS” i dlatego zagłosuje za powołaniem komisji śledczej ws. likwidacji WSI. Ale może się przeliczyć. Antoni Macierewicz to nie tylko likwidator, ale i „masakrator”. Już zaciera ręce na myśl o nawalance przed kamerami. W tym cyrku to on będzie gwiazdą.
Jeszcze kilka tygodni temu premier Tusk mówił, że nie będzie rekomendował swoim posłom głosowania za powołaniem komisji, która wyjaśni okoliczności likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych i rozliczy Macierewicza. Zaskakujący był więc wtorkowy komunikat, że klub PO w piątkowym głosowaniu jednak poprze tę inicjatywę Twojego Ruchu.
Cel Platformy? Jasno zdefiniował go szef dyplomacji Radosław Sikorski. "Ja uważam, że można zaj**ać PiS komisją specjalną w sprawie Macierewicza. Kaczyński się przyspawał do Macierewicza i teraz trzeba Macierewiczem ich obu na dno pociągnąć. To, co jest w materiałach prokuratorskich jest miażdżące. Można zrobić dwuletni cyrk. I niech oni się tłumaczą" – mówił podczas podsłuchanej rozmowy z Jackiem Rostowskim.
Na pozór to proste: PO traktuje Macierewicza jak małpę - wystarczy przejechać kijem po klatce, by go rozwścieczyć i skompromitować. Z takim tokiem rozumowania jest jednak kilka problemów. Pytanie, czy ścigany nie zamieni się przypadkiem w myśliwego?
Sikorski przekonuje, że likwidator WSI zostanie zmiażdżony dokumentami, które pokażą, w jak skandaliczny sposób likwidował wojskowe służby. Tyle że sami politycy Platformy mają wątpliwości, czy opinia publiczna powinna je poznać. Szef MON Tomasz Siemoniak jest niechętny komisji, bo uważa, że ujawnienie pewnych materiałów może narazić na szwank bezpieczeństwo państwa. Z tego samego powodu przeciwny był premier Tusk.
Na taki argument pada kolejna propozycja: utajnienie części posiedzeń komisji. To dopiero pole do popisu dla Macierewicza. Wyobraźmy sobie, że członkowie komisji śledczej nie mogą zdradzać kompromitujących dla niego szczegółów z prac. Co robi likwidator? Już wczoraj ogłosił w Radiu Maryja: "Znajdę formę, która umożliwi przekazywanie opinii publicznej tego, co się w tej komisji będzie działo, jakie informacje są przekazywane".
To on będzie sterował medialnym przekazem wokół komisji, np. wykorzystując swoje wrzutki. "Jeżeli chce się wekslować uwagę opinii publicznej na taki boczny tor, to oczywiście można to zrobić. A być może trzeba uznać, że jeszcze nie wszystko powiedziano o Wojskowych Służbach Informacyjnych, że jeszcze opinia publiczna nie ma wszystkich informacji. Także o działaniach z tym związanych pana prezydenta czy wyższych urzędników państwowych obecnie sprawujących władzę. Być może należy to przypomnieć" – stwierdził.
To brzmi jak: "Chcecie się bawić? Przyniosę swoje zabawki". Mogą być nic niewarte, jak np. haki, które likwidatorzy WSI mieli zbierać na Komorowskiego, ale puszczone w obieg będą niewygodne. Macierewicz rzuci błotem i będzie liczył, że w kampanii wyborczej coś się do prezydenta przyklei.
Założmy, że większość posiedzeń komisji jednak będzie jawna i poznamy dostępne jej materiały. Każda komisja śledcza służyła walce politycznej, a spektakl z pyskówkami i wyzwiskami przysłaniał prace. Mam wątpliwości, czy w kolejnym spektatklu, jaki planuje Platforma, niuanse dotyczące likwidacji WSI uda się atrakcyjnie "sprzedać".
Macierewiczowi nieuansów nie potrzeba. Będą za to banały, że Komorowski to "obrońca WSI i ruskiej agentury". To może być główny przekaz, jaki popłynie z tej komisji. I kto kogo będzie rozliczał?