Za sprawą Polskiej Ligi Obrony wśród polskich internautów znów rozchodzi się informacja o ostrzelaniu budowy meczetu na warszawskiej Ochocie. I choć sprawa nie jest nowa, bo sprzed kilkunastu miesięcy, dla muzułmanów wcale nie jest zakończona. – Na szczęście to nie była ostra amunicja. Ale gdyby to była inna placówka, albo ważni ludzie, cała Polska by o tym mówiła. A tak... cisza – mówi naTemat Husam Freikh, koordynator Ligi Muzułmańskiej w RP.
O ataku na warszawski meczet jako pierwsza poinformowała Polska Liga Obrony (Polish Defence League), organizacja, której celem jest walka z islamem i muzułmanami w Polsce.
Nie wskazała, kto mógł strzelać, ale napisała, że "urzędnicy powinni ze wstydu zapaść się pod ziemię za to, że pozwolili zbudować meczet w miejscu, które spłynęło krwią w naszych przodków". "Budowa znajduje się na zgliszczach Reduty nr 54 zwanej Redutą Ordona, która wchodziła w skład pasu fortyfikacji podczas powstania listopadowego w 1831 roku" – zwracają uwagę działacze PDL.
Twierdzą, że do ostrzelania budynku doszło w czerwcu tego roku, a władze starały się "zatuszować" to wydarzenie, "nakładając na media zakaz węszenia, a tym bardziej poruszania tego niewygodnego tematu". Na filmie, który Liga Obrony wrzuciła na YouTube, wypowiada się też człowiek, który rzekomo był świadkiem zdarzenia. Mówi, że strzały oddano z działa pneumatycznego – "18 sztuk". Miejsca po szybach zostały zasłonięte w trakcie prac budowlanych.
"Świadek" przekonuje też, że po tym wydarzeniu przedstawiciele Ligi Muzułmańskiej w RP, która buduje meczet przy wsparciu sponsorów z Arabii Saudyjskiej, zaproponowali, by wokół budynku wznieść wysoki mur, który będzie chronił świątynie przed atakami.
"To nie była ostra amunicja"
Czy tak rzeczywiście było? – Potwierdzam, że doszło do ostrzelania meczetu. Nie mówiliśmy o tym, bo przez dziennikarzy jesteśmy przedstawiani jednoznacznie negatywnie. Nie potrzeba nam awantury. Ponieśliśmy straty, a budowa się opóźnia. Mieliśmy otworzyć meczet w lipcu, a to potrwa jeszcze kilka miesięcy, jeśli nie rok – odpowiada w rozmowie z naTemat Abdulhakim Moqbil z Ligi Muzułmańskiej.
– Policja prowadziła dochodzenie w tej sprawie. Umorzono je z powodu niewykrycia sprawców – dodaje. Już po publikacji materiału skontaktował się z nami rzecznik Komendy Stołecznej Policji. – To wydarzenie miało miejsce półtora roku temu. Nie ma mowy o ostrzelaniu meczetu z broni. Na miejscu znaleziono metalową kulkę, więc prawdopodobnie sprawca użył procy – prostuje Mariusz Mrozek.
Inni muzułmanie, z którymi rozmawiałem, też niechętnie komentują atak na meczet. Przypominają jednak, że w ostatnich miesiącach dochodziło do podobnych incydentów: podpalono meczet w Gdańsku i zdewastowano świątynię w Kruszynianach. – Strzały były naprawdę mocne, ale na szczęście to nie była ostra amunicja i nikomu nic się nie stało. W budynku byli wtedy tylko ochroniarze, bo wszystko działo się w nocy – opowiada Husam Freikh, dyrektor Centrum Kultury Muzułmańskiej.
Żaden z moich rozmówców nie chce mówić o podejrzanych. Za to swoje typy chętnie podają komentujący na facebookowym profilu Polskiej Ligi Obrony internauci. "Brawo", "Dobrą robotę robicie" – piszą do aktywistów PDL. „Ostrzelanie meczetu, może wprowadzimy taką dyscyplinę sportową?" – proponuje jeden z komentatorów.
Strzały po raz pierwszy
Protesty przeciwko budowie meczetu na warszawskiej Ochocie trwają od 2010 roku. Z tego powodu prace kilkakrotnie przerywano. Sprzeciw przybierał różne formy. "Fronda" proponowała nawet, by na przekazanej muzułmanom działce zakopać martwą świnię, co miałoby skutecznie zatrzymać budowę. Najgłośniej protestował Komitet Zachowania Reduty Ordona .
– Wiele protestów widzieliśmy i się przyzwyczaliśmy. Ale użycie broni zdarzyło się pierwszy raz. To mówi wszystko – podkreśla Abdulhakim Moqbil.