Michał Kamiński, europoseł PJN, w swojej książce "Koniec PiS-u" przyznał, że w Hongkongu uszył sobie u miejscowych krawców trzy garnitury. Jak się okazuje, nie jest on wyjątkiem wśród polskich polityków, którzy noszą drogie koszule i dobrze skrojone garnitury znanych marek. Czyżby posłowie coraz częściej odwiedzali domy znanych projektantów?
- Tak, uszyłem sobie trzy garnitury w Hongkongu, ale nie był to lot specjalnie po nie. W Hongkongu byłem przelotem, gdy wybierałem się na wakacje. Ponieważ wakacje się nie odbyły, a przeczytałem w przewodniku, że można uszyć tam w przeciągu 24 godzin garnitur, więc postanowiłem pójść do krawca i sobie taki zakupić - przyznał w rozmowie z naTemat Michał Kamiński, europoseł PJN. O całej sytuacji polityk wspomina w swojej książce "Koniec PiS-u", gdyż - jak sam mówi - przyjął sobie w założeniu, że jego książka ma zawierać jedynie prawdę i nie chce nic w niej koloryzować. Poseł zapewnił w dzisiejszej rozmowie w radiu TOK FM, że: - Te garnitury są tańsze, niż w Polsce. To pięknie brzmi, że szyje sobie garnitury w Hongkongu, ale równie dobrze mogłaby pani zapytać, czy to prawda, że szyje pan sobie garnitury za 100 euro, prawda?
A prawda, wynikająca z tej sytuacji, jest zupełnie inna - powoli staje się faktem, że polscy politycy zaczynają coraz bardziej o siebie dbać, tak więc zakupy za granicą w słynnych domach mody nie należą już do rzadkości i powoli stają się normą.
Wygląd to podstawa!
Złośliwcy mogliby powiedzieć: "Nie szata zdobi człowieka", ale, jak się okazuje, zasada ta odchodzi w dzisiejszych czasach do lamusa, bo kiedy chcemy poprawić swój wizerunek, wtedy dobrze skrojona koszula w stonowanych kolorach i odpowiednio dobrany do niej krawat może okazać się niezwykle pomocny. - Strój jest ważny, bo pierwsze wrażenie kształtuje się w nas przez kontakt wzrokowy w ciągu kilkudziesięciu sekund. Dlatego opłaca się politykom, chociażby dla pierwszego wrażenia, zadbać o siebie - mówi w rozmowie z nami, dr Wojciech Jabłoński, specjalista ds. marketingu politycznego.
Stereotyp jest jeden
Bez wątpienia polityk powinien być ubrany estetycznie i z klasą. W stereotypowym myśleniu - mężczyźni muszą posiadać ciemny garnitur, koszulę, najlepiej niebieską, i krawat. Kobiety natomiast: kostium – spodnie i marynarkę, czy też spódnicę za kolana w połączeniu z marynarką lub prostą klasyczną sukienkę i marynarkę. - Polscy politycy
nie pozwalają sobie na strój ekstrawagancki. Ten kto będzie epatował takim stylem, naraża się na zepsucie swojego wizerunku. Poza Palikotem - zauważa dr Wojciech Jabłoński.
Gdy wejdziemy do Sejmu, trudno uwierzyć, że nie jest się na jakimś pokazie mody, choć, jak zauważa Piotr Zachara, redaktor naczelny "In Style" oraz nasz bloger, Sejm nie powinien nim być.
Boss, Gucci, Burberry - czyli co króluje na salonach wśród polityków
- Nigdy mi szyłem garnituru w Hongkongu, ponieważ nie jeżdżę po zakupy za granicę - mówi poseł Łukasz Gibała. - Garnitury, podobnie jak i koszule, szyję na miarę u polskich krawców. Krawaty mam, z kolei, z różnych firm, ale cenię sobie markę Hugo Bossa - dodaje poseł.
Nie tylko poseł Gibała dostrzega wartość dobrych marek. Paweł Zalewski, europoseł, od jakiegoś czasu najczęściej pokazuje się w brązowych butów Lloyda, wartych kilkaset złotych. Na uwagę zasługuje minister sportu, Joanna Mucha, która podkreśla swój styl ekskluzywnymi dodatkami. Pani minister postawiła na jedną, luksusową markę Burberry, w związku z czym często jest widywana chociażby z torebkami tej firmy. - Minister Mucha jest ładną kobietą, więc co by na siebie nie założyła, to i tak będzie ładnie wyglądać - twierdzi Piotr Zachara. Często twarzą prawicowej mody jest, jak się okazuje, Adam Hofman, który nosi koszule z wyhaftowanymi inicjałami wyszytymi prosto u krawca. Trzeba też zwrócić uwagę na posła Zbigniewa Girzyńskiego, który okularami Gucciego przełamał, jako jeden z pierwszych, zwyczaj noszenia niezbyt modnych oprawek okularów.
Tusk, Sikorski i Nowak najlepiej ubranymi mężczyznami w polityce
Jak uważa Piotr Zachara, najlepiej ubranym politykiem jest premier Donald Tusk: - Tusk zyskuje dziesięć lat na dobrze skrojonym garniturze. Wygląda, dzięki temu, na czterdziestolatka.
Nie od dziś wiadomo, że premier Tusk jest miłośnikiem włoskiego butiku Ermenegildo Zegna i tej marce jest wierny od dawna, ceniąc w niej świetną jakość produktów. - Dobrze ubrany jest też Radosław Sikorski, który ceni klasyczny styl. Minister zawsze
wie, jak w każdej sytuacji wyglądać. Ma on wszystko w dobrym rozmiarze, a dobór odpowiedniego rozmiaru jest problemem wielu polskich polityków - dodaje redaktor naczelny i jednocześnie wspomina o ministrze Sławomirze Nowaku, który, dzięki temu, że był kiedyś modelem, ma doskonałe wyczucie w modzie.
I po co to wszystko?
Politycy cenią sobie znane marki. Jak mówi poseł Łukasz Gibała: - Ubiór ma znaczenie dla polityka. Musi on wyglądać elegancko. Strój w jakiś sposób mówi nam o człowieku - twierdzi poseł. Doktor Wojciech Jabłoński jednak zauważa, że jeśli polityk nosi ubrania drogiej marki to wywołuje negatywne odczucia. Czy faktycznie Polacy uważają dobrze ubranych polityków za snobów? Nie zawsze. Przecież dobra prezencja jest ich zaletą. Grunt to wyróżniać się spośród tłumu, a dobrze ubrany polityk zawsze przyciąga uwagę. Problemem jest tylko tzw. granica dobrego smaku, a podstawą jej zachowanie. Ubrania znanych marek mogą poprawić wygląd polskich polityków, ale wcale nie muszą.
W Polsce garnitur u posłów to ich strój roboczy. To stały zestaw szafy polityka. Niektórzy przez wiele lat noszą te same garnitury, nie przywiązując większej wagi do tego, aby modnie wyglądać. Boją się oskarżenia typu "Im mniej masz do powiedzenia, tym lepiej się ubierz".