Projekt literki C z alfabetu nr 11 i literki U z alfabetu nr 9
Projekt literki C z alfabetu nr 11 i literki U z alfabetu nr 9 Projekty liter otwierających autorstwa Jessiki Hirsche ze strony www.dailydropcap.com

Nudzi wam się blogowanie w formatce, która uwzględnia w najlepszym razie pogrubienia, kursywę i podkreślenia? Mnie czasem marzy się, by blogerzy wykazywali więcej fantazji, jednocześnie trzymając się z dala od rysunkowych gifów z “blogasków” rozmaitych Asiuniek, Kasiulek i Kamilków. Polecamy garść rozwiązań, które sprawią, że wasz blog będzie choć odrobinę się odróżniał od reszty!

REKLAMA
M
arzyłby się wam blog, który bardziej niż sieciowy banał przypominałby prawdziwy dziennik albo książkę? Trzeba zacząć od czcionki, a najlepiej – od pięknej litery otwierającej. Na przykład takiej jak te na początku każdego akapitu. Graficzka i ilustratorka Jessica Hische stworzyła aż dwanaście alfabetów, z których możecie korzystać, przeklejając kod html do "wnętrzności" swojego posta. Choć projekt został już zakończony, z jego efektów można nadal korzystać – przyznajcie, że to efektowne!

Dress-code: przeżytek czy codzienność?
Z
eby wyróżnić się na tle cudzych blogów, część tekstów możemy napisać własnym charakterem pisma. Trzeba w tym celu wgrać napisane własnoręcznie literki z pomocą specjalnego szablonu dostępnego na Writing Fonts, zeskanować i zakupić stworzoną na jego podstawie czcionkę za niecałe 10 dolarów. Ewentualnie można też użyć gotowej “pisanej” czcionki – dostępnej np. tutaj – i wkleić ją na swoją stronę. Albo, jeśli naprawdę macie głowę na karku, stworzyć swój własny font od podstaw!
P
ominęliśmy tło – w popularnych serwisach typu Blogspot, Wordpress czy Blox często jest już z czego wybierać. Blogerzy mają do dyspozycji setki, jeśli nie tysiące dostępnych szablonów. Jeśli i to wam nie wystarcza, bo przecież korzystających z nich blogów też są miliony, w sieci znajdziecie naturalnie jeszcze więcej możliwości. Z takich stron, jak Pimp My Blog Designs ściągniecie tła okolicznościowe, np. bożonarodzeniowe, ale i tło po prostu ładne – np. takie:

A
jeśli treści, które tworzycie sami, wydają wam się niewystarczająco ciekawe, zawsze można podeprzeć się cudzą wiedzą albo stworzyć kompilację różnych danych. Oprócz oczywistości – polecanych w bocznej kolumnie linków do innych stron czy blogów – można dorzucić też kilka widżetów, czyli dodatków ze stron zewnętrznych. Żeby pokazać, co aktualnie czytasz, wystarczy zainstalować widżet LibraryThing, a żeby zaprezentować komuś – chociażby klientom – swoje portfolio giełdowe, trzeba wykupić software do jego obsługi o obiecującej nazwie Stockalicious. Możesz też zamieścić widżet, który pozwoli twoim czytelnikom wyjaśnić wątpliwości z pomocą odpowiedzi z Answers.com (różne wzory) albo pograć w dowolnie dziwaczną grę, dostępną w... Widgipedii!
N
a koniec jeszcze tylko detal, ale jakże istotny. By dopełnić dzieła personalizacji, trzeba mieć też odróżniający się znaczek przy adresie URL waszego bloga. Tam, gdzie my mamy literkę “t” z dwukropkiem, wy możecie mieć dowolny inny obrazek, zaprojektowany przez was w generatorze “favikonek”, bo tak się nazywają po angielsku, albo wybrany spośród gotowych. Potem trzeba je załadować na prominentne miejsce na blogu – jak to zrobić, przeczytacie np. tutaj – i cieszyć się po wsze czasy dobrym czytelnictwem. Czego wam i sobie życzymy!