fot. Defence Images / flickr.com / CC BY 2.0

"Śmiech to zdrowie", "wszyscy lubimy się pośmiać" - dla niektórych to tylko frazesy, ale trudno zaprzeczyć, że pozytywne spojrzenie na życie to jeden z lepszych wyborów. Dowcipy - przaśne, kwaśne, prostackie, absurdalne w stylu brytyjskim lub inteligentne w stylu akademickim - to jeden z najlepszych sposobów na dobre samopoczucie. Czasem natknąć się jednak możemy na dowcipy, których nie jesteśmy w stanie zrozumieć, ale inni bawią się przy nich znakomicie.

REKLAMA
Niektórzy po prostu wolniej kojarzą fakty. Jest jednak kategoria dowcipu, którą pojąć może tylko wąska grupa wtajemniczonych. Ostatnio w radiu usłyszałem:
Przychodzi Argon do baru i mówi: poproszę wodę.
Barman na to: przykro mi, ale nie obsługujemy gazów szlachetnych
Co zrobił Argon?
Nie zareagował

Większość domyśli się po chwili o co chodzi (Argon, jako gaz szlachetny nie wchodzi w reakcje chemiczne), ale dowcip na łopatki nie rozkłada. Nie ma za to wątpliwości, że każdy chemik na załapanie żartu nie będzie potrzebował kilku dodatkowych sekund. Gorzej będzie z dowcipem zasłyszanym na wydziale matematyki:
Na plaży siedzą funkcje. Nagle wszystkie wpadają w popłoch:
- Aaa, różniczka idzie, musimy uciekać.
Na plaży siedziało też e^x ... funkcje popędzają ją:
- Uciekaj różniczka idzie.
- Nie boję się, jestem e^x
Tak więc wszystkie funkcje uciekły, oprócz e^x. Przyszła różniczka...
- Czemu nie uciekłaś?, teraz cie zróżniczkuje!
- Bo ja jestem e^x.
- Ale ja różniczkuje po y.

Cóż, do dzisiaj go nie rozumiem. Gdzieś na forum w internecie znalazłem jednak wyjaśnienie:

Chodzi o to, że jak f(x)=e^x Po przekształceniu pochodna, to forma różniczki... często (mylnie) te słowa są używane zamiennie. I teraz tak - możemy każdą funkcje zróżniczkować (policzyć pochodna) po jakiejś zmiennej... f(x)=e^x to funkcja zależna tylko od zmiennej x. dodatkowo - różniczka (pochodna) z e^x liczona po zmiennej x wynosi dokładnie tyle samo, czyli e^x - dlatego różniczkując e^x, po e^x , każda kolejna pochodna jest taka sama jak funkcja f(x). I dlatego e^x nie bało się różniczki... no teraz o co chodzi z tym "y"... Mamy funkcje f(x)=e^x... Jest to funkcja NIEZALEŻNA od zmiennej y... czyli najprościej mówiąc wg zmiennej y jest to stała liczba... dlatego różniczka (pochodna) po zmiennej y = 0..


Ale i po nim czuję się dosyć "ciemny" w tej materii. Znajdzie się też dowcip dla specjalistów z dziedziny fizyki:
Idzie profesor korytarzem, nagle ominął go jeden wektor, potem następny. Profesor zatrzymał się i pomyślał "pewnie maja tu gdzieś swoja bazę".

Haha, bazę… Tak, też nie wiem o co chodzi.
To może coś z dziedziny informatyki. Dzisiaj przecież wszyscy znają się na komputerach.
Na ile rodzajów dzieli się ludzi?
Na 10. Są tacy, którzy rozumieją kod binarny i tacy, którzy go nie rozumieją.

Dobra, to było dosyć proste. Ale następny to nie tylko dla znających tematykę, ale też rezolutnych i szybko "kapujących":
Spotykają się Einstein, Newton i Pascal w niebie i postanawiają pobawić się w chowanego. Einstein kryje pierwszy i zaczyna liczyć: 1,2,3...
Pascal szybko chowa się za chmurką. Newton nie wie jednak gdzie się schować. W końcu rysuje na ziemi kwadrat metr na metr i staje w nim.
Einstein kończy liczyć odwraca się i natychmiast spostrzega Newtona i krzyczy:
- Aha, Newton! Mam Cię!
Na to Newton:
- Wcale nie! Znalazłeś Pascala.

Ci którzy pamiętają zajęcia z fizyki wiedzą przecież, że niuton na metr^2 to paskal. Ciekawe tylko, ile osób pamiętało.
Na szczęście jest jednak wiele dowcipów, które pomimo swojej naukowości rozumieją wszyscy:
Inżynier, fizyk i matematyk dostali taką samą ilość siatki ogrodzeniowej oraz polecenie otoczenia nią jak największego obszaru. Inżynier ogrodził obszar w kształcie kwadratu. Fizyk jako osoba troszkę bardziej inteligentna otoczył obszar w kształcie idealnego koła i stwierdził, iż lepiej się nie da. Matematyk natomiast postawił ogrodzenie byle jak, po czym wszedł do środka i powiedział:
– Jestem na zewnątrz.

Nie każdego jednak taki dowcip śmieszy. Podobnie jest z następnym:
Naprzeciwko domu stoją 3 osoby: biolog, fizyk i matematyk.
Do damo weszły 2 osoby a wyszły 3.
Biolog: Rozmnożyli się
Fizyk: Nie to błąd pomiaru.
Matematyk: Jak do środka wejdzie jeszcze jedna osoba to dom będzie pusty.

Zostawiając jednak dowcipy naukowe, warto wspomnieć o innej kategorii śmiesznych historyjek, które nie każdego bawią. Chodzi totalnie absurdalny i do bólu abstrakcyjny dowcip brytyjski
Siedzą dwie krowy na drzewie i robią piec kaflowy na drutach. Nagle nadlatuje stado imadeł i pytają "którędy do Tokio?". "W prawo" odpowiada jedna. Imadła poleciały dalej. Mija trochę czasu nadlatuje następne stado imadeł. "którędy do Tokio?" pytają. "W lewo" odpowiada krowa. Imadła poleciały w lewo. "Ej, a czemu jednym powiedziałaś, że w prawo a drugim w lewo?" pyta druga krowa. "A na co w Tokio tyle imadeł?"

No i są też "typowe", krótkie frazy, raczej bez większego sensu:
Wchodzi baba do windy, a facet też ma trampki.

Leci gołąb bez głowy i myśli:
na co mi sandały skoro nie mam roweru...
A czy wy znacie takie naukowe rodzynki, albo dowcipy których sens nie każdy rozumie?