Przez lata pracowali na markę, teraz odchodzą. Czy istnieją ludzie niezastąpieni?
Michał Mańkowski
27 kwietnia 2012, 14:51·6 minut czytania
Publikacja artykułu: 27 kwietnia 2012, 14:51
Wiadomość, że Ewa Wanat odchodzi z TOK FM zaskoczyła wszystkich. Nie tylko współpracowników, ale przede wszystkim słuchaczy. W komentarzach pojawiały się pytania, dlaczego osoba, która robi "dobrą robotę" i bez której wielu nie wyobraża sobie tej stacji tak nagle z niej znika.
Reklama.
Przed nią, w podobny sposób z firmami rozstało się już kilku kolegów po fachu. Na początku reakcje były podobne do tych teraz, a koniec końców poradzili sobie wszyscy. Firmy, ci, którzy z nich odchodzili i wreszcie odbiorcy. Eksperci mówią naTemat, że w biznesie nie ma ludzi niezastąpionych, jednak w tych przypadkach chodzi zdecydowanie o coś innego.
Komentarze czytelników naTemat
- Radio TOK Fm za czasów Ewy Wanat stało się jednym z niewielu mediów przeznaczonych dla ludzi, których interesuje coś więcej niż infortainment.
- Dzięki Internetowi, TOK-u słucham praktycznie cały dzień. Jeśli zmieni się w muzyczno-celebrycki jarmark - przyjdzie się rozstać.
-Chyba zrezygnuję z tego radia. To nie będzie już to samo radio.
- Szok!!! TOK FM utonie w zalewie szajsu. Pani Ewa Wanat za burtą!!!
To tylko niektóre z komentarzy naszych czytelników pod tekstem o zmianie na stanowisku redaktora naczelnego radia TOK FM. Ich, podobnie jak wielu innych nie przekonają biznesowe tłumaczenia tej decyzji. Odeszła osoba, która nadawała tej stacji kształt, z którą wszyscy ją identyfikowali. Teraz nagle znika i pojawia się pytanie co dalej, bo wszystko wskazuje, że Ewa Wanat była jedną z niewielu niezastąpionych.
W ostatnich latach, zwłaszcza w branży medialnej, mieliśmy kilka mniej lub bardziej spektakularnych odejść. Z Faktów TVN odchodził Tomasz Lis, ich twórca i pierwsza twarz. Z "Gazety Wyborczej" zniknęła zastępczyni Adama Michnika, Helena Łuczywo. W 2006 roku z TVP odeszła Nina Terentiew, dyrektorka programu drugiego. W zeszłym roku z listy aktorów Teatru Narodowego ubyło nazwisko Grażyny Szapołowskiej. Całkiem niedawno z TVN odszedł Tomasz Sekielski, dzisiaj Beata Tadla. Wojciech Mann odchodzi z "Szansy na sukces".
Wszystkie nazwiska znane i bez żadnych wątpliwości powiązane ze swoimi pracodawcami. Ba, nazwiska, które długo pracowały na dobrą markę swojego miejsca pracy.
O każdym odejściu było głośno. Każde bolało i wzbudzało wątpliwości, jak miejsce będzie wyglądało bez tych, które od lat je tworzyli. Bo przecież każdy z nich był "niezastąpiony". Jednak mijał tydzień, miesiąc, potem kolejne. Widzowie, czytelnicy, słuchacze przyzwyczajali. Każdy, zapewne z bólem serca, szedł swoją drogą. Czy w takim razie istnieją ludzie całkowicie niezastąpieni? Rzadko.
Co znaczy niezastąpiony?
- Najprostsza odpowiedź jest taka, że nie istnieją. Co bardzo dobrze widać na powyższych przykładach - mówi naTemat psycholog z UW, dr Ewa Marciniak. Jednak kwestia jest bardziej skomplikowana i nie sprowadza się jedynie do biznesowego aspektu "niezastępowalności". Nie chodzi o to, co kto robił dla firmy, ale to co dla niej znaczył i co firma znaczyła dla niego. - Odbiorcy mediów oswajają się z dziennikarzami. Tworzy się między nimi bardzo silna więź emocjonalna. Jej zerwanie nie jest łatwe, bo trudno zastąpić inną, na początku obcą, osobą kogoś z kim przez wiele lat się utożsamialiśmy - wyjaśnia psycholog.
Zdobycie tej popularności i stworzenie więzi do łatwych nie należy. - Nabywanie dziennikarskich i kierowniczych umiejętności to długi proces uczenia się i zdobywania pozycji - słyszymy. Dzięki temu widzowie identyfikują się z dziennikarzami. - Słuchamy audycji, oglądamy program, albo czytamy czasopisma właśnie dla tej konkretnej osoby - dodaje psycholog.
Rzeczywistość pokazuje jednak, że zastąpić można każdego. - Niektórych łatwiej, niektórych ciężej. Ewa Wanat bez wątpienia należy do tych drugich - mówi Adrian Łaźniewski, ekspert z agencji Dot PR, zajmującej się wizerunkiem. Budowanie marki firmy i danej osoby często idzie w parze. - Firmy szkolą swoich pracowników, dzięki czemu mają bardzo wykwalifikowaną kadrę. To dobre w krótkiej perspektywie, ale w dłuższej może być zdradliwe, bo firmy tworzą sobie problem nie do rozwiązania. Co jeżeli taka ekipa nagle odejdzie - pyta retorycznie specjalista.
Stara ekipa odchodzi i przychodzi nowa. Oczekiwania wobec "nowych" są wprost proporcjonalne do szumu, jaki wywołało odejście "starych". Dlatego przejęcie schedy, bo "niezastąpionych" jest naprawdę trudne. - Następcy muszą liczyć się z tym, że w swoim stylu pracy będą porównywani na każdym kroku do tego co robił ich poprzednik - wyjaśnia dr Marciniak. Jak to bywa z porównaniami, mogą być pozytywne, ale na początku będą zazwyczaj negatywne. - Oni na starcie są przegrani, bo muszą wkładać wiele wysiłku, żeby sprostać oczekiwaniom - słyszymy. A oczekiwania są duże: pracodawcy, współpracownicy, widzowie czy czytelnicy.
Ciężka dola "nowych"
Zastępujący "niezastąpionych" stają przed dylematem, bo mają dwa wyjścia. Pierwszy to iść tropem swojego poprzednika. - Takie naśladownictwo. Dopasowanie się do pewnych wizji, które już były realizowane - mówi psycholog. Jednak nowe kierownictwo przychodzi zazwyczaj, żeby zmienić coś na lepsze. - Trzeba pamiętać, że są to osoby, które mają jakieś własne doświadczenia i wizję na funkcjonowanie danej firmy. Najrozsądniejsza wydaje się kompozycja pomiędzy naśladownictwem a innowacyjnością - mówi dr Ewa Marciniak.
Osoby, które w firmę wkładają serce są bez wątpienia niezastąpione, ale właśnie z tego, wręcz psychologicznego punktu widzenia. Patrząc pod kątem biznesu nie jest już tak różowo, bo jak mówią specjaliści i pokazują dalsze losy "niezastąpiony" - zastąpić da się każdego. - Generalnie każdego da się zastąpić. Jest naprawdę garstka osób, bez których wielkie firmy by sobie nie poradziły - mówi Lidia Król z Human Resources Poland.
Każdy przypadek jest indywidualny i ciężko generalizować. - Naprawdę myślę, że każdego można zastąpić. Codziennie setki firm zastępują często "niezastąpionych" menadżerów i żyją dalej - mówi Adrian Łaźniewski. W krótkim okresie na pewno wpływa to na wyniki, ale jeżeli dana marka przetrwa ten ciężki początek to potem będzie już tylko lepiej. Pulitzer dla HuffPosta. Początek dominacji mediów internetowych? Niekoniecznie
Odejście mniej lub bardziej "niezastąpionych" zawsze wiąże się jednak z lekkim chaosem w firmie. Dlatego jeżeli zmienia się ludzi na strategicznych stanowiskach powinno się wcześniej odpowiednio do takiej zmiany przygotować. - Przeanalizować wszystkie za i przeciw takiej decyzji, a firmę przygotować na sprawną reorganizację i zmianę warty - dodaje ekspertka HR.
Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego
Nie wolno jednak zapominać, że firmę tworzą ludzie, nie jednostki. - Na pewno są osoby, które zawsze bardzo blisko współpracowały z liderem. Istnieje szansa, że część z nich odejdzie razem ze swoim szefem, a to może wpłynąć negatywnie, bo z kadr zniknie masa osób, które znają firmę od środka - wyjaśnia Lidia Król.
Nasza rozmówczyni zaznacza, że umowy kluczowych osób powinny być skonstruowane w taki sposób, aby ich odejście nie było dla firmy "destrukcyjne". - Kilkumiesięczny okres wypowiedzenia jest rozsądnym wyjściem - mówi. Zdarza się jednak, że ktoś rzuca pracę z dnia na dzień. Wtedy powinno się przynajmniej pomóc w znalezieniu kogoś na zastępstwo.
Co sprawia, że strata jednych boli pracodawców bardziej niż drugich? - Najważniejsze są osoby, które mają wizję i charyzmę. Takie, które stawiają sobie cele i krok po kroku budują swoją karierę. To właśnie jest marka sama w sobie - mówi naTemat Lidia Król. I podaje przykład… Jarosława Kaczyńskiego. - Niezależnie od tego czy on się nam podoba, czy nie jedno jest pewne. Niesamowicie trudno byłoby go zastąpić - mówi specjalista. I trudno się z tym nie zgodzić. Wystarczy przypomnieć sobie, jak panicznie politycy Prawa i Sprawiedliwości zareagowali na deklaracje ich prezesa o rezygnacji ze startu w następnych wyborach prezydenckich.
Zobacz, jak współpracownicy pożegnali Ewę Wanat
Człowiek-program
Wracając jednak do przestrzeni medialnej. Niezależnie od tego co mówią specjaliści, trudno oprzeć się wrażeniu, że niektóre programy bez swoich prowadzących po prostu by nie istniały. Całkiem niedawno Wojciech Mann ogłosił, że odchodzi z "Szansy na sukces". Razem z Mannem "Szansa…" odeszła z TVP.
Podobnie trudno wyobrazić sobie "Familiadę" bez Karola Strasburgera czy "Sprawę dla reportera" bez siedzącej w jedynie sobie znany sposób, Elżbiety Jaworowicz. - Czasami nazwisko faktycznie może okazać się zbyt wielkie. Wszystkim wydawało się, że tak jest też w przypadku Rysia z "Klanu". Wielu nie wyobrażało sobie bez niego serialu a tu proszę. Zniknął, a seria trwa w najlepsze - ripostuje Adrian Łaźniewski z agencji Dot PR.
Z biznesowego punktu widzenia zastąpić się da każdego, ale jak pokazuje doświadczenie "niezastąpienie" przejawia się na zupełnie innych płaszczyznach. Bo to, że ktoś zajął czyjeś miejsce, wcale nie znaczy, że go zastąpił. Zwłaszcza dla osób, które z poprzednikiem łączyło coś więcej niż zwykłe "dzień dobry".
A Wy, bez kogo nie wyobrażacie sobie swoich ulubionych programów?
Odbiorcy mediów oswajają się z dziennikarzami. Tworzy się między nimi bardzo silna więź emocjonalna. Jej zerwanie nie jest łatwe, bo trudno zastąpić inną, na początku obcą, osobą kogoś z kim przez wiele lat się utożsamialiśmy.
Adrian Łaźniewski
ekspert z agencji Dot PR
Naprawdę myślę, że każdego można zastąpić. Codziennie setki firm zastępują często "niezastąpionych" menadżerów i żyją dalej.
dr Ewa Marciniak
psycholog
Następcy muszą liczyć się z tym, że w swoim stylu pracy będą porównywani na każdym kroku do tego co robił ich poprzednik.