Rafal Gawel prezentuje ulotki akcji " Zamaluj Zlo " organizowanej przez Teatr TrzyRzecze.
Rafal Gawel prezentuje ulotki akcji " Zamaluj Zlo " organizowanej przez Teatr TrzyRzecze. Fot. Jedrzej Wojnar / Agencja Gazeta

Kontrole policji, przepytywanie współpracowników, niechęć władz miasta i wezwania do prokuratury. Białostocki teatr TrzyRzecze ściągnął na siebie całą uwagę śledczych po tym, jak ujawnił oczyszczające neofaszystów decyzje prokuratury.

REKLAMA
Policja przesłuchuje ludzi współpracujących z teatrem. Miasto cofnęło dotację na działalność placówki. Prokuratura zajęła już konto bankowe teatru i przeszukała budynek.
Od pół roku prokuratura Białystok-Północ (ta od stwierdzenia, że swastyka to "symbol szczęścia") próbuje postawić twórcę TrzyRzecza w stan oskarżenia. Szef teatru Rafał Gaweł dowiedział się o toczącym się śledztwie przypadkiem.

Rafał Gaweł poprosił w urzędzie miasta o dokumentację dotyczącą kontroli.

- Nie ma - słyszą.

- Jeśli nie ma, to stąd nie wyjdziemy. Mamy prawo do wglądu.

Dokumenty znajdują się po kwadransie. Teczki pełne fiszek z uwagami: "Sprawdzić dokładniej; jeśli jest podstawa, wszcząć sprawę".

Jest też korespondencja z prokuraturą Białystok-Północ. Asesor Adam Białas z tej prokuratury pyta prezydenta miasta, czy teatr na pewno jest autorem swoich sztuk.
Czytaj więcej

W czerwcu 2013 roku prokurator z Białegostoku odrzucił zgłoszenie o popełnieniu przestępstwa, bo uznał, że namalowana na ścianie swastyka to hinduistyczny symbol szczęścia i z propagowaniem nazizmu nie ma nic wspólnego. Później szef tej prokuratury podał się do dymisji, którą przyjęto.
Źródło:wyborcza.pl