
Mimo postępującej w Japonii recesji, rząd premiera Shinzo Abego obronił się w zakończonych właśnie w Kraju Kwitnącej Wiśni przedterminowych wyborach parlamentarnych. Za stylem zarządzania państwem zwanym "abenomiką" opowiedziała się większość Japończyków. Rządząca Partia Liberalno-Demokratyczna i jej koalicjanci z Komeito bez problemu powinni utrzymać niezbędną do swobodnego rządzenia większość dwóch trzecich w japońskiej Izbie Reprezentantów.
REKLAMA
Z pierwszych danych exit poll wynika, że ugrupowanie Shinzo Abego może liczyć nawet na 306, a jego koalicjanci na 36 mandatów w 475-miejscowej izbie niższej japońskiego parlamentu. W ten sposób Abemu udało się potwierdzić zaufanie społeczeństwa i mandat do przeprowadzania niezbędnych reform, które mają uratować osłabioną wciąż gospodarkę Japonii.
Ogłoszenie przedterminowych wyborów parlamentarnych miało być bowiem rozstrzygającym elementem gorącej debaty publicznej na temat kierunku w, którym rozwijać ma się Kraj Kwitnącej Wiśni. W celu pobudzenia tamtejszej gospodarki gabinet Shinzo Abego nie wahał się tymczasem zaproponować tak środków, jak reflacja, która oznacza dla Japończyków wzrosty cen w sklepach.
Japonia wciąż jest jedną z najsilniejszych gospodarek świata, ale od ponad dekady walczy z kolejnymi okresami recesji i stagnacji. Jak tłumaczył jużw listopadzie Michał Wąsowski, PKB tego kraju zmniejsza się z kwartału na kwartał, czego nie spodziewali się nawet najbardziej sceptyczni analitycy. Główną tego przyczyną ma być podwyżka podatków konsumpcyjnych z 5 do 8 proc., przy jednoczesnym spadku realnych płac w ujęciu rok do roku.
Źródło: Bloomberg.com
