Zmiana sposobu mówienia o Kościele, sprawy równościowe, wykreowanie politycznych talentów – takie sukcesy Twojego Ruchu wyliczył na blogu Janusz Palikot. I znowu, jak to on, zaklął rzeczywistość. Bo lista zasług szefa TR zaczyna się i kończy na stworzeniu partii, która przekroczyła próg wyborczy. Potem wszystko, czego dotknął, obracało ten najważniejszy sukces w niwecz.
Palikot na koniec roku pokusił się o podsumowanie swojej działalności w tej kadencji – wymienił błędy, które jego zdaniem podcięły skrzydła Twojemu Ruchowi, a potem przedstawił listę "sukcesów". Znalazło się na niej pięć punktów. Wszystkie nie wytrzymują próby zderzenia z rzeczywistością.
Sukces nr 1 - "Całkowita zmiana sposobu mówienia o Kościele"
Logika lidera TR jest taka: partia okazała się pierwszą, która weszła do Sejmu z antyklerykalnymi hasłami na sztandarach. Sprawiła, że Kościół katolicki przestał być "świętą krową", bo nagle pojawił się ktoś, kto głośno mówił o nadużyciach i domagał się realizacji zasady rozdziału kościoła od państwa.
To prawda, ale tylko do pewnego stopnia. Wyborczy sukces Ruchu Palikota, a zatem również sukces antyklerykalnej retoryki, rzeczywiście jest fenomenem, ale został bardzo szybko zaprzepaszczony. Ruch nie przełożył go na "zmianę sposobu mówienia o Kościele", bo już na starcie ośmieszył. Polski antyklerykalizm zyskał twarz Armanda Ryfińskiego, który paradował po Warszawie przebrany za biskupa i mówił o obrazie z Jasnej Góry jako o "bohomazie".
To, co Palikot uznaje za sukces, wiele osób ma za druzgocącą porażkę. Mowa także o ateistach. "Bycie ateistą nie oznacza, że skoro tamci mają Pawłowicz, to my cieszmy się Ryfińskim. Bycie ateistą nie oznacza, że masz mieć wizerunek opętanego oszołoma, zatrutego własną żółcią i obsesjami" – pisał w "Newsweeku" Marcin Meller.
I to powinno najbardziej boleć Palikota – że przyniósł nadzieję dla zwolenników rozdziału państwa i kościoła, a potem im ją odebrał. To żadna zasługa. A jeśli zmienił sposób mówienia o Kościele, to na gorsze.
Sukces nr 2 - "Sprawy równościowe. W szczególności prawa gejów do bycia równymi"
Ten punkt zaskakuje szczególnie, jeśli wziąć pod uwagę, że z samych środowisk LGBT płynie przekaz o "zdradzie Palikota". Tutaj historia była podobna jak z Kościołem. Najpierw wielkie oczekiwania, głównie za sprawą wyborczych sukcesów Anny Grodzkiej i Roberta Biedronia, potem wielkie rozczarowanie, które wynikało głównie z nieprzewidywalności lidera. Palikot bardzo szybko stracił rolę rzecznika LGBT, czym nie powinien się chwalić, ale za co powinien bić się w piersi.
Warto przypomnieć chociażby jego wypowiedź sprzed kilku miesięcy - o tym, że jego partia nie chce adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Fakt – dla większości społeczeństwa to postulat zbyt daleko idący, ale w kontekście poparcia środowisk LGBT taka deklaracja to jak strzał w stopę.
Ktoś, kto wtedy poznał się na Palikocie, dziś zareaguje śmiechem na jego stwierdzenie, że walkę o "sprawy równościowe" wpisał sobie na listę sukcesów. Śmiechem zareagować też mogą Grodzka i Biedroń – osoby, które Palikot przedstawia jako żywe dowody na sukces "równościowej polityki", a których historie mówią zupełnie co innego. Grodzka już decyzją o odejściu z partii zaświadczyła o klęsce lidera na tym polu, a Biedroń wygrał wybory na prezydenta Słupska mimo związku z TR, a nie dzięki niemu.
Jest jeszcze jeden ważny czynnik, dla którego słowa o sukcesie są na wyrost. To niesprzyjające okoliczności polityczne. Twój Ruch przygotował projekt ustawy o związkach partnerskich, który nie wszedł nawet pod obrady Sejmu. Żadna w tym wina Palikota, co nie zmienia faktu, że w "sprawach równościowych" mamy impas, którego TR nie przełamał.
Sukces nr 3 - Wykreowanie wielu bardzo utalentowanych i nowych polityków
Palikotowi trzeba oddać, że umożliwił wejście do parlamentu nowym osobom (obok Biedronia wymienia Andrzeja Rozenka, Wandę Nowicką, Michała Kabacińskiego i Marka Poznańskiego). To konsekwencja tego jedynego sukcesu – 10 proc. w wyborach sprzed trzech lat. Tylko znów powraca pytanie – "wybory i co dalej?". Nowicka – wystąpiła z klubu TR po wewnętrznym konflikcie. Kabaciński i Poznański – prawdopodobnie to ich ostatnia kadencja. Rozenek – podobnie.
Nadziejami, nawet na budowę nowego ugrupowania na lewicy, są Biedroń i Barbara Nowacka. Ale ich historie nie są historiami sukcesu TR. Partyjny szyld jest dla tych polityków balastem, a Palikot zdaje się o tym zapominać.
Sukces nr 4 - "Dorobek ponad 100 projektów ustaw"
W dziedzinie ustawodawczej Twój Ruch na pewno zostanie zapamiętany z jednego – poparcia dla rządowej reformy podnoszącej wiek emerytalny (Palikot dziś uznaje to za błąd). Poza tym może imponować chyba tylko liczbą ("dorobek ponad stu projektów"), bo na tworzonym prawie nie odcisnął piętna. W tym zakresie skuteczność polityków TR jest zerowa. Nikt nie odbiera im ciężkiej pracy nad ustawami, ale sztandarowe pomysły partii nie wyszły poza fazę projektowania (jak np. "firma na próbę").
Co więcej, nie udało się wokół nich zainicjować dyskusji. Dobrym przykładem jest tutaj postulat legalizacji marihuany. Ruch Palikota przyciągnął zwolenników takiego rozwiązania, przygotował nawet projekt ustawy, ale temat umarł śmiercią naturalną i pewnie długo nie wróci. Nie pomogło nawet palenie w Sejmie kadzidełek.
Sukces nr 5 - "Pokazanie, że wszystko jest możliwe"
Palikot rzeczywiście pokazał, ale tylko jedno – że wie, jak zamienić złoto w próchno. Dobrze podsumował to Andrzej Celiński, mówiąc, że nie wykorzystał olbrzymiej szansy. W 2011 roku miał hit, z którego w 2014 wyszedł kit.