Co by było, gdyby słynny filmowy nowojorczyk został sam na święta jako nastolatek? Możecie być pewni, że impreza! „Let's get this party started” śpiewała kilka lat temu Pink i do dziś to zawołanie dla każdego małolata jest jak wezwanie do boju. Jeśli wyjechaliście i zostawiliście dom pod opieką nastoletnich pociech, przeczytajcie, co może się tam dziać właśnie teraz...
„Supersamiec” (Superbad), reż. Greg Mottola, 2007
Może się zdarzyć, że właśnie trwa w nim impreza jak z „Superbad” - oznacza to że dom jest w zagrożeniu! Jeśli bowiem chłopcy tacy jak Seth, Evan i Fogell urządzają już imprezę, to musi ona zostać dobrze zapamiętana! „Tacy” chłopcy oznacza raczej niezbyt popularnych uczniów szkoły średniej, którzy mają ostatnią szansę, by zakosztować wspólnej, nieodpowiedzialnej, wariackiej i chłopięcej rozrywki!
„Złe zachowanie” (Bad Posture), reż. Malcolm Murray, 2011
Może też być tak, że wszyscy goście mają więcej niż 15 lat, więc impreza przebiega raczej bezproblemowo – jeśli nie liczyć koszmarnego bałaganu, jaki zostawia po sobie kilkaset osób, zwiedzionych famą o imprezie w raczej sennym Albuquerque w Nowym Meksyku. Nawiedzają oni dość znudzonych bohaterów „Złego zachowania”, z których jednemu wychodzi to całkiem na dobre – odnajduje dość znów niespieszną, acz obiecującą miłość...
„Projekt: Monster” (Cloverfield), reż. Matt Reeves, 2008
Znacznie gorzej, jeśli pożegnalną imprezę-niespodziankę przerywa inna niespodzianka – np. w środku udanego wieczoru okazuje się, że Manhattan został zaatakowany przez... gigantycznego potwora. Chociaż w Warszawie, Krakowie czy Gdańsku jakoś zdaje się to mniej prawdopodobne niż w LA czy NYC, warto brać na to poprawkę. Bo w takich okolicznościach z mieszkania mogą nie pozostać nawet gruzy, a i sami goście niekoniecznie otrząsną się po takiej imprezie...
„Krzyk” (Scream), reż. Wes Craven, 1996
Nie wszyscy mieli też tyle szczęścia, by przeżyć najlepszą imprezę z całej nowej fali slasherów, czyli horrorów, w których sukcesywnie giną młodzi bohaterowie. Przepis na party wydawał się udany – uczniowie lokalnego liceum korzystają z tego, że szkołę chwilowo zamknięto i wpadają do wolnej chaty kolegów z trunkami i horrorami na wideo. Odwiedza ich nawet telewizyjna gwiazda, która kręci materiał o lokalnych morderstwach nastolatków... Szkoda tylko, że na tę samą imprezę zaproszony jest również zabójca!
Projekt X (Project X), reż. Nima Nourizadeh, 2012
Zdecydowanie najgorzej mają jednak ci, których dzieci mają największe kompleksy i nieograniczone możliwości. Wchodzący do kin 11 maja „Projekt X” dobitnie dowodzi, czego można uniknąć, jeśli miałoby się czas dla swoich dzieci. Pozostawieni sami sobie Costa, JB i Thomas postanawiają wyprawić dla tego ostatniego urodzinową imprezę, jaka nikomu się jeszcze nie śniła. I chociaż nie jesteśmy pewni (jako że filmu jeszcze nie widzieliśmy), czy ta balanga stulecia przysparza chłopakom akurat takiej sławy, o jakiej marzyli, jedno jest pewne: znacznie ciekawiej samemu się na nią wybrać, niż oglądać ją na ekranie! Choć w kinie potrafi wyglądać epicko:
zachęcamy, by samemu zabrać się do dzieła!
PS. Pamiętajcie, (wam-)rodzicom też należy się coś od życia: