9 stycznia minie sto dni rządu premier Ewy Kopacz. Od expose minęło sporo czasu, a szefowa rządu pozostaje, jako polityczka, postacią enigmatyczną. Nie udziela politycznych wywiadów, zapytana o górnictwo odpowiada lapidarnie, że "będzie musiała się tym zająć". Nie ma przy tym jednorodnego wizerunku – a to chce uchodzić za "Żelazną Damę", a to jawi nam się jako kochająca swego wnuka babcia, która całe dnie spędza na wysokich obcasach.
Nie wiadomo, co z obiecanymi nowymi kodeksami: podatkowym i budowlanym. Wiemy za to, że premierka zatrudniła pełnomocników do kontroli pracy swoich ministrów, co może oznaczać, że im nie ufa – a jednak nie dymisjonuje – i zrugała marszałka Sikorskiego za zachowanie wobec mediów. Ale to, że premierka charakter ma silny, a w relacjach z ludźmi jest władcza i zdecydowana, wiedzieliśmy już wcześniej – tyle tylko, że na razie na zdecydowane działania polityczne się on nie przekłada.
Czy ktoś pyta Angelę Merkel, czy bolą ją nogi?
Komentatorzy podkreślają, że wizerunek premierki jest niespójny, a za sprawą widocznie mało kompetentnych doradców zalicza ona wpadkę za wpadką. Tak było w przypadku szeroko komentowanego wywiadu w świątecznym wydaniu magazynu „VIVA!” – wywiad niby składny, choć nie porywający, sesja ładna, choć grafików poniosła fantazja przy stosowaniu Photoshopa – i wyemitowanego w drugi dzień świąt wywiadu Agaty Młynarskiej w TVP1. To, zdaniem wielu, była wizerunkowa katastrofa – szefowa rządu zapytana została między innymi o to, czy aby, po całym dniu spędzonych na wysokich obcasach, nie bolą jej nogi. – To pytanie niegodne polityka, ja bym wyszedł – komentował w „Loży prasowej” Jacek Żakowski.
Wyraziste działania polityczne w wykonaniu Ewy Kopacz znamy z czasów, kiedy była ministrem zdrowia – to z powodu jej stanowczości, z jaką stawiła czoła lobby firm farmaceutycznych w sprawie szczepionki na grypę H1N1, na wieść o objęciu przez nią premierowskiego fotela, włoski dziennik „La Repubblica” ochrzcił ją „Żelazną Damą”. Póki co – na wyrost.
"To moja pierwsza sesja"
Bo teraz ta "Żelazna Dama" bezradnie tłumaczy się, kiedy jej i jej kancelarii zarzucono udział w sesji dla "VIVY!", w której wymieniono marki ubrań, w których wystąpiła. – To była moja pierwsza sesja, nie mam w ogóle doświadczenia – powiedziała szefowa polskiego rządu dodając, że "na pewno wyciągnie z tego wnioski". Oby.
Na razie nie wiadomo, jaką ma wizję siebie. Wydaje się raczej, jakby w gronie jej doradców od PR trwał bój o to, która koncepcja wygra – czy miłej pani Ewy (z wywiadów wiemy, że bardzo lubi, żeby się tak do niej zwracać), przyjaciółki swojej córki, matki, która w razie wojny zabiera dzieci i leci do domu, żeby się w nim bezpiecznie zamknąć oraz kochającej babci, czy stanowczej polityczki.
Więcej siły, więcej charyzmy
– Jej wizerunek nie jest spójny. Jej siła wynika obecnie z sondaży i w miarę dobrych dla PO efektów ostatnich wyborów. Ale przyjdą prawdopodobnie porażki i jej pozycja zacznie mocno słabnąć. Nie ma ona także wystarczająco mocnej pozycji w partii, która uchroniłaby ją przed zmianami, jeśli kolejne wybory okażą się dla PO porażką – uważa specjalista ds. wizerunku Dariusz Tworzydło. Dodaje, że Ewa Kopacz nie ma takiej siły i charyzmy jakimi dysponował Donald Tusk.
Każde przywództwo rodzi się w działaniu, na razie jednak tych działań, podjętych przez Ewę Kopacz, jest za mało – chyba że liczymy próby ocieplania wizerunku, w których nie byłoby nic złego, gdyby zostały dobrze zrealizowane, zamiast stawać się kolejnymi przyczynkami do krytyki.
– Na tę chwilę ja nie wiem, co Ewa Kopacz chce osiągnąć w polityce, jaką ma wizję Polski. Pod tym względem Ewa Kopacz jest postacią enigmatyczną, która właściwie nie wypowiada się na temat swoich poglądów –mówiła trzy miesiące temu w rozmowie z naTemat Wanda Nowicka. Kwartał później – wciąż nie wiadomo.
Jasny przekaz, twarde negocjacje
– Nie jest za późno, aby pracować nad jej wizerunkiem. Przede wszystkim powinna określić, jak chce być postrzegana, zbudować swoją tożsamość i wokół niej prowadzić kompleksowe działania komunikacyjne. Według mnie powinna być konsekwentna, spójna w przekazie, charyzmatyczna, a także zdeterminowana i opanowana jak Merkel oraz odważna i z wizją jak Margaret Thatcher. Powinna także dać się poznać jako twardy negocjator, szczególnie w kontekście obrony interesów Polski na arenie międzynarodowej. Powinna także pamiętać, iż tylko jasny i spójny przekaz pozwoli jej na zbudowanie oczekiwanego wizerunku – uważa Dariusz Tworzydło.
A tego lukrowanymi wywiadami w kolorowych pismach i opowiadaniu o ćwiczeniach w skromnym hotelowym pokoju nie osiągnie.
Reklama.
Dariusz Tworzydło, specjalista ds. wizerunku
W jej wizerunku brak spójności, prawdopodobnie nie do końca wie jak chce być postrzegana. Brak jest zatem jasno określonej tożsamości, która pozwoliłaby na konsekwentną pracę nad wizerunkiem. Tusk miał doradcę ds. wizerunku, ale widać było że nie dawał się sterować, miał swoją wizję i wytyczony szlak którym kroczył, czego nie można powiedzieć o Ewie Kopacz. Może się boi, może za bardzo ufa doradcom.