Wyobrażacie sobie Wojciecha Szczęsnego, który osaczony dźwiękami ludowej przyśpiewki wbiega na murawę? Już niedługo będziecie mieli okazję to zobaczyć. Euro rozpocznie się za 36 dni, a wczoraj poznaliśmy hymn polskiej reprezentacji. Jest nim „Koko Euro Spoko” ludowego zespołu Jarzębina. Czy to oznacza, że Polacy stracili resztki muzycznego gustu? A może po prostu potrafią śmiać się z siebie?
„Cieszą się Polacy,
cieszy Ukraina
Że tu dla nas wszystkich
Euro się zaczyna.”
Tak było do wczoraj. Później w sms-owym głosowaniu wybraliśmy przebój na Euro. Było "Football's coming home", jest "Futbol trafia pod strzechy". Euro 2012 jeszcze się nie zaczęło, a już strzeliliśmy sobie samobója?
Za każdym razem, kiedy Polacy dostają wolna rękę i w telefonicznym głosowaniu mają okazję wybrać przebój, który będzie nas reprezentować przed międzynarodową publicznością, trafiają sobie w kolano. Tak już bywało w przypadku polskiej piosenki, wizytówki naszego kraju podczas wydarzeń sportowych. Każdy chyba pamięta "Polska, Polska. Ole!" w wykonaniu Michała Milowicza.
- Z muzyką w sporcie nigdy nie mieliśmy szczęścia. Proszę przypomnieć sobie wykonanie hymnu przez Edytę Górniak na Mistrzostwach Świata w Korei i Japonii – mówi Marek Dutkiewicz, tekściarz.
Jesteśmy też mistrzami kompromitacji, kiedy wybieramy piosenki na Eurowizję. Ale o ile Eurowizja już od kilku ładnych lat prezentuje poziom jarmarczny, o tyle Mistrzostwa Europy w piłce nożnej wciąż pretendują do rangi wydarzenia na poziomie. – Babuszki, przedstawicielki Rosji na Eurowizji, które do złudzenia przypominają zespół Jarzębina, miały jakiś smak. Poza tym nikt nie wysyłał ich na stadiony. To ma być numer piłkarski, a ja tego słabego i nieudolnego stylistycznie grania na boiskach nie widzę – mówi Zbigniew Man z zespołu ROAN.
Czy to oznacza, że straciliśmy głowę i gust muzyczny?
Wg dziennikarza Jacka Szubrychta, Fryderyki nie pokazują pełnego oblicza polskiej branży muzycznej. Dziennikarz muzyczny Andrzej Cała uważa, że osoby biorące udział w konkursach sms-owych nie mogą uchodzić za sumienie narodu. – Wysyłanie sms-ów w podobnych konkursach nie jest domeną ludzi wykształconych i mających wysublimowany gust muzyczny oraz bogatą płytotekę w domu – tłumaczy.
Tekściarz Marek Dutkiewicz także nie przekreśla Polaków jako muzycznych koneserów. – Odbijamy się od dna. Widać to nawet w talent show. Ale jeśli chodzi o pieśni masowe, mamy tendencje do rozwadniania. Nie jesteśmy zbyt pomysłowi. Budujemy piosenki proste. A jak widać na angielskich stadionach, kibice potrafią zaśpiewać także piękne, skomplikowane pieśni.
Wygląda więc na to, że kto inny głosuje na utwory na Euro, czy Eurowizję, a kto inny się za nie wstydzi. Z drugiej strony, we wczorajszym konkursie Polacy naprawdę nie mieli kogo wybrać. W obliczu wszechobecnej muzycznej miernoty, jaką obdarzyli nas również wykonawcy biorący udział w konkursie na hymn reprezentacji, znów zaśmiewajac się przez łzy postawiliśmy na coś karykaturalnego.
Bo utwór jest karykaturą polskiej tradycji ludowej, którą kochamy. – Wciąż jesteśmy bardzo przywiązani do ludowości. Według badań aż 80% Polaków nienawidzi jazzu. To nie tak, że nie słucha, po prostu nienawidzi. Kondycja muzyczna rodaków jest więc jaka jest i nie ma co się dziwić wyborom na Euro, czy Eurowizję. W końcu Francuzi mogli wysłać na konkurs świetnego artystę, a nam to się nie udaje.
Wtóruje mu Zbigniew Man z zespołu ROAN. – Polska kocha fast – foody, a ta piosenka jest jak fast food, łatwa i prosta. Ale dla mnie, muzyka rockowego, nie do strawienia. Nic nie poradzę na to, że rodacy kochają disco – polo. Chcieli być tradycyjni, ale im nie wyszło. Jestem pewny, że pomimo krytycznych głosów, za chwilę wystawią radioodbiorniki na parapety i będą do bólu wałkować „Koko Euro Spoko”.
Musimy się więc liczyć, że tak jak w każde wakacje, znów będziemy katowani. W zeszłym roku góralskim „Boso”, teraz pochodzącym z Lubelszczyzny, pseudoludowym kurzym pianiem. Ale czy to na pewno my, odbiorcy jesteśmy w najgorszym położeniu?
„Nasi dzielni chłopcy
to biało-czerwoni
Wygrać im się uda,
ucieszy się? Smuda.”
Nasi chłopcy z reprezentacji naprawdę będą musieli wykazać się wysokim poziomem odwagi, wychodząc na boisko przy dźwiękach takiej piosenki.
I nie chodzi o to, że mamy wstydzić się swojej ludowości. Ta piosenka jest po prostu słaba. Traktujący nas jeszcze jako zaścianek mieszkańcy Europy, będą mieli tylko potwierdzenie swojej teorii. – Razem z zespołem często koncertuję za granicą. Mam wielu przyjaciół obcokrajowców. Boję się, że zasypią mnie pytaniami, co to w ogóle jest? – mówi Zbigniew Man.
Módlmy się, żeby nikt nie chciał przetłumaczyć piosenki na obcy język. Myślicie, że „Coco, coco, Euro is o.k.” miałoby szansę na sukces?
Ale piosence "Koko Euro Spoko" nie można ująć tego, że nie spełnia warunków hitu na Euro 2012. Utwór wwierca się w ucho niczym ścieżka dźwiękowa do reklam dyskontu sponsorującego naszą reprezentację. W tekście pojawiają się wszystkie słowa niezbędne, futbolowe słowa. Jest gol, biało-czerwoni i Smuda. Są też zaskakujące frazy. Jak widać Polacy nie gęsi, ale kury… - Mieszkam koło fermy sprzedającej kurczaki. Słuchając tej piosenki mam przed oczami stada biegającego drobiu. Brzmi ona jak reklama tej firmy, a nie hymn na Euro. Jestem zażenowany – mówi Zbigniew Man z zespołu ROAN.
- Koko kojarzy mi się jednoznacznie. I nie chodzi mi tu o piosenkę „Coco Jumbo” – mówi Andrzej Cała.
Co możemy więc zrobić? Zainwestować w muzyczne kształcenie rodaków? Pocieszać się, że „Koko, koko”, brzmi prawie jak „Waka waka”? Kary od głosujących wyegzekwować się nie da. Tak jak w internecie, anonimowe głosowanie daje pole do popisu. Konsekwencje powinna za to ponieść TVP, która na pewno miała dużo do powiedzenia w tej sprawie. Uczona doświadczeniami sprzed lat, znów dopuściła do wystawienia w konkursie piosenek na najwyższym poziomie żenady i sprowokowała Polaków do głosowania właśnie na nie. To musiało się tak skończyć. A teraz nic już zrobić się nie da. Gratulujmy więc zespołowi Jarzębina. Niełatwo jest zrobić karierę w tak trudnym wieku. Panie pokazują, że da się pracować po 60. Parlamentarzyści powinni być z nich dumni. A my, Polacy, „Coco Jambo” i do przodu! Na mecze z „Koko Euro Spoko”.
Reklama.
Udostępnij: 330
Pablopavo
muzyk, członek zespołu Vavamuffin
Nie mam bezpośredniej recepty na hit stadionowy. Ale ważne jest, żeby twórcy byli utalentowani i wiedzieli, o co chodzi w piłce nożnej. Niech nie będą kibicami w kapciach, którzy ostatni raz na stadionie byli 20 lat temu.