
Politycy Prawa i Sprawiedliwości uderzają w Platformę i Bronisława Komorowskiego przy każdej nadarzającej się okazji. Andrzej Duda stroni od ataków i ogranicza się do drobnych złośliwości. Nowa metoda na wejście do II tury – kandydat, który łagodzi przekaz, gasi spory i tym samym próbuje uszczknąć część głosów swojemu największemu rywalowi.
REKLAMA
Stoicki spokój
Mariusz Błaszczak i Joachim Brudziński wraz z chwilą ogłoszenia terminu wyborów prezydenckich ruszyli z ostrą krytyką marszałka Sikorskiego. Zarzucali celowe układanie kalendarza pod kampanię i aktywność obecnego prezydenta. Nie szczędzili mocnych słów, mówili o niegodziwości i celowych politycznych zagrywkach.
Mariusz Błaszczak i Joachim Brudziński wraz z chwilą ogłoszenia terminu wyborów prezydenckich ruszyli z ostrą krytyką marszałka Sikorskiego. Zarzucali celowe układanie kalendarza pod kampanię i aktywność obecnego prezydenta. Nie szczędzili mocnych słów, mówili o niegodziwości i celowych politycznych zagrywkach.
Ich kandydat – wprost przeciwnie. Przyjmując zupełnie inną retorykę, ze stoickim spokojem ogłaszał, że data nie ma znaczenia. – Jeśli mam być prezydentem, wygram już w pierwszej turze – przekonywał w czwartkowych Sygnałach Dnia PR1.
Obraz Andrzeja Dudy zupełnie nie wpisuje się w ramy wytyczane na ogół przez polityków PiS-u. Oni – zdecydowani i bezkompromisowi. On – łagodny, opanowany, budujący retorykę w inny sposób niż jego partyjni współpracownicy. Zamiast krytykowania Komorowskiego, wybiera raczej przywoływanie Lecha Kaczyńskiego i wyraźną deklarację bazowania na jego dorobku. Skupia się na swojej kampanii. W wywiadach opowiada o tym, jak jeździ po kraju i spotyka się z wyborcami. Chętnie publikuje zdjęcia z wyborcami i próbuje swoich sił w mediach społecznościowych.
Wygładzanie wizerunku PiS
Nawet jeśli decyduje się na krytykę, oddaje ją raczej w usta innych polityków. Pytany o to, jak ocenia organizację obchodów 70 rocznicy w ostatnim dniu kampanii odpowiada, że to pomysł typowo wyborczy. Po chwili dodaje jednak standardową formułkę: „Mówię, jak komentują to politycy”.
Nawet jeśli decyduje się na krytykę, oddaje ją raczej w usta innych polityków. Pytany o to, jak ocenia organizację obchodów 70 rocznicy w ostatnim dniu kampanii odpowiada, że to pomysł typowo wyborczy. Po chwili dodaje jednak standardową formułkę: „Mówię, jak komentują to politycy”.
Oddaje czarną robotę w ręce partyjnych „starych wyjadaczy”. Sam czasem trochę zbyt łagodny i sielankowy, koniec końców jednak – do kupienia. To dobra taktyka.
Duda jak Komorowski
Zgoda i budowanie porozumienia to kluczowe argumenty, które dotychczas słyszeliśmy z ust obecnego prezydenta. Nawet podczas wczorajszej krótkiej konferencji mówił o potrzebie dialogu ponad podziałami i zadeklarował, że właśnie to będzie głównym celem jego przyszłej kadencji. Część wyborców i polityków uznaje to za słabość i mocno krytykuje. Jednak są też tacy, którym postawa ta odpowiada. Andrzej Duda słucha jednych, i drugich, i stara się znaleźć w tym wszystkim złoty środek.
Zgoda i budowanie porozumienia to kluczowe argumenty, które dotychczas słyszeliśmy z ust obecnego prezydenta. Nawet podczas wczorajszej krótkiej konferencji mówił o potrzebie dialogu ponad podziałami i zadeklarował, że właśnie to będzie głównym celem jego przyszłej kadencji. Część wyborców i polityków uznaje to za słabość i mocno krytykuje. Jednak są też tacy, którym postawa ta odpowiada. Andrzej Duda słucha jednych, i drugich, i stara się znaleźć w tym wszystkim złoty środek.
In vitro? Nie mówię "nie"
Nawet w kwestii metody in vitro, którą Prawo i Sprawiedliwość jednoznacznie neguje, Andrzej Duda nie mówi stanowczego „nie”. – Nie jestem jej zwolennikiem, ale rozumiem ludzi, którzy się na nią decydują – przekonuje. To jednoznaczne puszczanie oka do bardziej liberalnego elektoratu i warty zauważenia krok.
Nawet w kwestii metody in vitro, którą Prawo i Sprawiedliwość jednoznacznie neguje, Andrzej Duda nie mówi stanowczego „nie”. – Nie jestem jej zwolennikiem, ale rozumiem ludzi, którzy się na nią decydują – przekonuje. To jednoznaczne puszczanie oka do bardziej liberalnego elektoratu i warty zauważenia krok.
Tym sposobem ma szansę przejąć część wyborców Bronisława Komorowskiego. Zwłaszcza tych, którzy nie są przekonani co do jego kandydatury i decydują się na nią ze względu na teoretyczny brak alternatywy. Nawet jeśli ta część nie będzie wielka, w walce o drugą turę liczy się każdy głos. Duda powinien dalej budować wokół siebie taki wizerunek, gdyż dzięki temu jest na dobrej drodze, by ów brak alternatywy dla Komorowskiego wypełnić. A harcownicy z PiS już zadbają o to, by podszczypywać PO i Komorowskiego.
