Konwencja założycielska partii KORWiN miała być wielkim otwarciem i pokazem „nowej siły”. Była sześćdziesięciominutowym briefingiem prasowym, niewątpliwie atrakcyjnym dla wiernych korwinistów i rozczarowujących dla tych, którzy liczyli na coś więcej.
Target wyborców nowej partii Korwina już w pierwszych minutach spotkania został jasno określony. Spot wyborczy na tle motywu muzycznego ze Star Wars i hasłem przewodnim „Tej siły już nie powstrzymacie” odbiegał znacznie od dobrze nam znanych politycznych klipów, ale po reakcjach sali łatwo można było zauważyć, że w gust zgromadzonych trafił, a jego autor – dziewiętnastoletni sympatyk partii – otrzymał gromkie brawa.
Korwin powtarza znane hasła
Start Janusza Korwin-Mikkego w wyborach prezydenckich to żadne zaskoczenie, gdyż prezes konsekwentnie bierze udział w każdych wyborach. Dziś oficjalnie rozpoczęła się jego kampania, lecz on sam na kluczowym w całej kampanii wydarzeniu pozostał w cieniu. Zabrał głos na końcu, a większość swojego wystąpienia oparł na cytatach czytanych z kartki. Mówił to, co konsekwentnie od dwudziestu lat. To, za co jedni go kochają, a inni uważają za wariata. Przekonywał, że rząd jest problemem, który manipuluje ludźmi, a obecną klasę polityczną porównywał – jak zawsze – do zdrajców i pasożytów.
Był nieco łagodniejszy w swych ocenach niż zawsze. Nie odnosił się bezpośrednio do konkurentów. Zadeklarował, że jako prezydent będzie chciał zbudować nowy i oparty na silnej partii ustrój oraz rozwijać takie wartości, jak honor, prawda i tradycja.
Konwencja bez pomysłu
Wystąpienie było krótkie (dziesięciominutowe) i nieszczególnie porywające. Podobnie jak cała partyjna konwencja. Większość spotkania poświęcono liderom regionalnych struktur partii. Kolejno wychodzili na mównicę i mówili o potrzebie wprowadzenia wolności gospodarczej, zniszczeniu Unii Europejskiej i zbudowaniu nowego systemu. Powtarzali dobrze znane w środowisku korwinistów hasła.
Najlepsze wystąpienie miał poseł Przemysław Wipler, którego zadaniem było zrobienie odpowiedniego wstępu samemu prezesowi. Zareklamował Korwin-Mikkego krótko i niekonwencjonalnie. Przekonywał, że JKM jest wizjonerem, który ma rację i nie boi się mówić Polakom, czego potrzebują naprawdę. – Prezydent musi być taranem, który pozwoli młodemu pokoleniu zbudować nowe państwo – mówił.
Młode pokolenie stanowiło na sali mocną reprezentację. Dla nich JKM to bezwzględnie najlepszy kandydat i prywatne przygody prezesa, o których donosiły media, nie mają dla nich żadnego znaczenia.
Siła powstrzymuje się sama
Jednak główne hasło konwencji mówiące o tym, iż nowa młoda siła jest już nie do powstrzymania mija się z tym, co można było dziś zobaczyć. Niedzielna konwencja KORWiN-a to duży krok w tył w porównaniu do kongresów i zjazdów, jakie partia organizowała przed majowymi wyborami. Największym jej minusem był paradoksalnie brak samego Janusza Korwin-Mikkego, który powinien być kluczowym bohaterem całego spotkania. Na domiar złego, w klapie marynarki prezesa widniał... feniks – symbol Kongresu Nowej Prawicy – partii, z której Korwin odszedł.
To nie był udany początek kampanii. Niespójna, niedopracowana konwencja pokazuje, że partia musi się jeszcze dużo nauczyć, bo w przeciwnym razie „siła zatrzyma się sama”, szybciej niż zakładano.