
Realne zagrożenie konfliktem o ogólnoeuropejskiej skali, w świetle którego część globalnych graczy próbuje dokonać rozstrzygnięć z pominięciem Polski w Warszawie... nie ma już większego znaczenia. Ważniejsze dla rządu stały się strajki rolników, górników i uspokajanie kolejnych grupy stojących w kolejce po więcej pieniędzy i przywilejów.
Pytanie tylko, czy w imię minimalnej odpowiedzialności za dobro państwa nie powinni oni premier Ewie Kopacz choćby na kilkanaście dni odpuścić? Próbują bowiem zdestabilizować sytuację w kraju, którego położenie geopolityczne jest najmniej stabilne od ćwierćwiecza. Front wojny rosyjsko-ukraińskiej niepostrzeżenie napiera coraz bardziej na zachód, nerwowo robi się na pograniczu Rosji z krajami bałtyckimi i w europejskiej przestrzeni powietrznej, a unijni sojusznicy zaczynają grać z Kremlem na własną rękę.
Jak sam przypomina, w III RP również nie wahał się strajkować, na przykład wówczas, gdy prowadził kilkusettysięczna demonstrację przeciwko rządowi Jana Olszewskiego. Jerzy Borowczak zwraca jednak uwagę, że pionierzy związków zawodowych z jego czasów nawet w okresie PRL-u nie wybierali na strajki takich momentów, w których sytuacja w naszej części świata była najbardziej napięta.
To byłby gest potwierdzający ich patriotyzm i dobrą wolę, bo przez obecne działania związkowców władze naszego kraju nie mają nawet zbyt wiele czasu na zaangażowanie się w rozwiązanie sytuacji na Wschodzie. O takie rozwiązanie może być jednak trudno, szczególnie ze strony protestujących rolników. Przecież przewodzący im Sławomir Izdebski zarabia na imporcie rosyjskiego zboża i węgla. Nie wiem zatem, czy on na pewno walczy o uciśnionych rolników i robotników z Polski. Raczej walczy o swoje interesy, a może i nie tylko. Bo przecież destabilizacja w Polsce nikogo tak nie cieszy, jak właśnie Rosjan.
Trzeba bowiem przyznać, że rolnicy blokujący od kilku dni drogi na wschodzie Polski nie tylko poprzez tę metodę strajku przypominają Samoobronę, z której wywodzi się ich obecny lider Sławomir Izdebski. Duch zaprzyjaźnionego niegdyś z reżimem Wiktora Janukowycza Andrzeja Leppara unosi się na rolniczych protestach także w ich prokremlowskim nastawieniu.
Czasu na rozmowę o wszystkich tych kwestiach w poniedziałek nie znalazł natomiast szef centrali Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, która jest wspólnym mianownikiem w zasadzie każdego z tegorocznych protestów. Jan Guz uznał, że gorące wydarzenia w Polsce i Europie mogą zaczekać z jego komentarzem co najmniej kilka dni. – Ja jestem obecnie na drugiej półkuli, nie mam czasu na komentarze – odparł jedynie, gdy próbowaliśmy się z nim skontaktować.
