Adam Hofman wraca. Były rzecznik Prawa i Sprawiedliwości coraz częściej gości w mediach. I to nie w roli tłumaczącego się przez całą rozmowę z własnych problemów, ale jako zwykłego uczestnika polityki. Hofman konsekwentnie realizuje plan, który ma mu zapewnić miejsce obok prezesa Kaczyńskiego.
“Generał czas” to hasło, które trzyma przy życiu Adama Hofmana. Od kilkunastu tygodni konsekwentnie powtarza je Jarosław Kaczyński, pytany o perspektywy powrotu swojego byłego rzecznika. A ten realizuje plan, który ma mu pozwolić ponownie zasiąść w biurze przy ul. Nowogrodzkiej. Bo schemat wychodzenia z politycznego niebytu jest prosty.
Żal za grzechy i mocne postanowienie poprawy
Tak jak przy spowiedzi potrzebny jest żal za grzechy, tak potrzeba go i w polityce. Początkowo Hofman i jego dwaj wyrzuceni z Prawa i Sprawiedliwości koledzy próbowali walczyć i przekonywać, że nic złego nie zrobili. Zupełnie inną strategię przyjął Zbigniew Girzyński, który oddał pieniądze, odszedł z partii i przeprosił. Madrycka trójka też ostatecznie to zrobiła, ale niesmak po butnej postawie, którą prezentowali na początku pozostał.
Czekać i nie wyrywać się do przodu
Podobnie jak Jacek Kurski, Hofman chce wrócić do partii-matki i wcale się z tym nie kryje. Ale publicznie jest bardzo wstrzemięźliwy, zapewnia, że brak mandatu na kolejną kadencję to nie koniec świata. – Pójdę robić, wrócę do tego, co robiłem wcześniej, czyli pewnie założę jakąś swoją działalność, będę pracował – mówił w "Gościu Radia ZET".
Wzbudzać litość
Dzisiaj Adam Hofman jest pokorny. W porannej rozmowie z Moniką Olejnik przyznawał się do błędu i do własnej głupoty. – No głupio, no tak, no zostałem symbolem obciachu i głupoty w tym znaczeniu, jak się postępuje w polityce, ale z każdej porażki można wyciągnąć wnioski i naprawdę nauczyłem się sporo pokory i wydaje mi się, że teraz przyszedł czas ciężkie pracy nad sobą – mówił poseł łagodnym głosem. Był spokojny, momentami dowcipny, nie przypominał naburmuszonego krzykacza z czasów rzecznikowania.
Niektórzy oceniają nawet, że efektem tej strategii jest wyraźna przemiana fizyczna Hofmana - poseł przyznał, że jest lżejszy o 12 kg. – Jest pan taki szczupły, czy to jest tęsknota za prezesem Kaczyńskim? – dopytywała go Olejnik. Jutro pewnie tabloidy będą pytały "Co się stało z Hofmanem? Poseł chudnie w oczach" i oznajmiały, że "Hofman usycha z tęsknoty za Kaczyńskim".
Zasłużyć sobie
Ale "generał czas" nie jest na tyle potężny, by pozwolić banicie na powrót. Sam też musi się starać. I Adam Hofman to robi. Coraz częściej gości w mediach. Wywiadów udzielał też kilka tygodni temu, ale wtedy były one poświęcone w całości jego kłopotom. Dzisiaj temat nadal się pojawia, ale były rzecznik PiS funkcjonuje jako zwykły polityk/komentator. I wykorzystuje to, by nabijać sobie punkty u prezesa.
U Olejnik Hofman chwalił kampanię Andrzeja Dudy (choć pewnie trudno przechodziło mu to przez gardło, bo to nie on ją przygotowuje) i atakował konkurencję. – Być może Palikot będzie się domagał badań zdrowotnych prezydenta Bronisława Komorowskiego, bo plotki o jego chorobie i złym stanie zdrowia są mocno zaawansowane. Więc może tego boi się Bronisław Komorowski – mówił. Tym samym wrzucił do obiegu publicznego niewygodny dla prezydenta temat, który z pewnością chętnie podejmą tabloidy i serwisy plotkarskie.
Jeszcze kilkanaście tygodni temu media rozpaliła do czerwoności wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, że w długiej perspektywie czasu Adam Hofman może wrócić do partii. Kiedy powtórzył to kilka dni temu, sprawa nie wzbudziła większych emocji. Generał czas działa. Na korzyść Hofmana.