Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta

Paradoksalne wręcz zawirowania w sprawie śmierci generała Marka Papały rzuciły cień na instytucję świadka koronnego. W całej Polsce jest 107 osób objętych tym statusem. Jednak, jak czytamy w "Rzeczpospolitej", ich życie wcale nie jest takie, jakie mogłoby się wydawać

REKLAMA
Nowy świadek koronny przekonuje, że generała Papałę zabił... stary świadek koronny, który przez 13 lat wodził za nos wymiar sprawiedliwości. Nieprawdopodobne, ale nie niemożliwe, dlatego cała sytuacja wywołała dyskusję o wiarygodności tej instytucji.
"Rzeczpospolita" dotarła do danych, według których w całej Polsce jest obecnie 107 osób objętych tym statusem. Pierwsi świadkowie dostali taki status w 1998 roku. Na początku bardzo chętnie sięgano po rozwiązanie tego typu. Tylko w 2001 roku do grona świadków koronnych dołączyły 23 osoby. Teraz nie jest już tak łatwo, a specjalny status dostają tylko nieliczni. Dla porównania w 2009 roku była to już tylko jedna osoba.
Świadek koronny okazał się zabójcą? Jak to możliwe

Zdecydowana większość, bo aż 85 procent świadków koronnych, to "żołnierze", czyli szeregowi członkowie gangów. Statystyki dotyczące zeznań świadków koronnych prowadzono tylko do 2006 roku. Jak podaje "Rzeczpospolita", do tego czasu dzięki zeznaniom 87 koronnych zrzuty usłyszało około 3 tysiące osób, ujawniono ponad 9 tysięcy przestępstw. Z ich pomocy najchętniej korzysta warszawska prokuratura - 36 świadków.
"Rzeczpospolita" dotarła do jednego ze świadków koronnych, który przekonuje, że ich życie to "życie na beczce prochu". Trudno się dziwić, bo przecież w każdej chwili mogą spodziewać się zemsty dawnych kolegów. Państwo co prawda zapewnia nowe życie, po jakimś czasie nową tożsamość i policyjną ochronę, ale nie jest tak kolorowo, jak wygląda to w filmach. Nie ma mowy o apartamentach czy willach, a nowa tożsamość przyznawana jest też dopiero po tym, jak zapadną ostateczne wyroki. Dotąd program zakończono tylko wobec 10 ze 107 koronnych.
Najbardziej znanym świadkiem koronnym jest "Masa". Jeden z dawnych liderów mafii pruszkowskiej po przejściu na "jasną stronę mocy" zmienił się w biznesmena. Jego majątek wycenia się nawet na 20 milionów złotych.
Cały artykuł przeczytasz tutaj.