
W Polsce jest ponad 70 urzędów centralnych, które można by obsadzić wyłonionymi z konkursu kandydatami. Takimi jak dr Katarzyna Kalata, niedoszła prezes ZUS, czyli młodymi z wizją, ambicjami, niekiedy już sporym doświadczeniem zawodowym. W ciągu kilku lat Polska wyglądałaby inaczej. Bo kto, jeśli nie młodzi, bez układów i kompleksów mogą się brać za bary z problemami?
REKLAMA
– W ciągu godziny komisja udowodniła mi, że jestem młody, niedouczony, nie znam się, mam IQ wynoszące 5. Komisja składała się z samych urzędników, którzy nigdy zajmowali się normalna pracą. Konkurs wygrał typowy polityczny plecak, a kierowana przez niego agencja to skamielina biurokracji – wspomina kandydat na urząd szefa agencji podległej Ministerstwu Skarbu. Naiwniak. Nie wiedział, że posady szefów agencji biorą zazwyczaj polityczni nominaci.
Spadochroniarze
W Urzędzie Regulacji Energetyki rządzi Maciej Bando – mianowany bez konkursu. Teoretycznie powinien kontrolować koncerny energetyczne, pilnować aby nie podwyższały taryf, konkurowały o klienta. Ale Bando nic im nie zrobi, bo 7 lat pracował w PGE. Podczas niedawnej dyskusji o ustawie umożliwiającej budowę przydomowych elektrowni słonecznych bronił stanowiska koncernów "big energy".
W Urzędzie Regulacji Energetyki rządzi Maciej Bando – mianowany bez konkursu. Teoretycznie powinien kontrolować koncerny energetyczne, pilnować aby nie podwyższały taryf, konkurowały o klienta. Ale Bando nic im nie zrobi, bo 7 lat pracował w PGE. Podczas niedawnej dyskusji o ustawie umożliwiającej budowę przydomowych elektrowni słonecznych bronił stanowiska koncernów "big energy".
Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów szefuje Adam Jasser, zastąpił krnąbrną wobec ekipy rządzącej Małgorzatę Krasnodębską-Tomkiel. Jak informowały media, nie spełnia kryteriów na szefa urzędu. Jednym z wymagań jest posiadanie wykształcenia z zakresu spraw należących do kompetencji prezesa tego urzędu. Jasser jest absolwentem filologii angielskiej na UW.
Agencję Nieruchomości Rolnych obstawiają ludzie koalicjanta obecnego rządu PSL. Szefem ANR jest Leszek Świętochowski, zanim został urzędnikiem był nauczycielem na wsi. Lobbuje za tym, aby ziemię sprzedawać tylko rolnikom. Podległych innym ministrom jest też ponad 20 instytutów naukowych i centrów badawczych – szefów mających mniej niż 60 lat można tam policzyć na palcach dwóch rąk. Przeważają wiekowi profesorowie, uczepieni stanowisk pomimo wieku emerytalnego – dlatego książka z ich sylwetkami nosi nieformalną nazwę "atlas grzybów".
Gra o tron
7 lat trwa bezkrólewie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Urzędowi odpowiedzialnemu za realizację przetargów na budowę dróg szefowali tylko urzędnicy pełniący obowiązki: Lech Witecki oraz aktualnie Ewa Tomala-Borucka. Teraz kulisy politycznej rozgrywki. Po odejściu Donalda Tuska do Brukseli dyrekcja przypadła "układowi łódzkiemu" w Platformie Obywatelskiej – Andrzejowi Biernatowi i Cezaremu Grabarczykowi. Już chcieli pożegnać Ewę Tomalę-Borucką – ostatnią wskazaną przez Tuska, a tu do gry wtrąca się jeszcze Maria Wasiak, aktualny minister infrastruktury, kumpelka premier Ewy Kopacz.
7 lat trwa bezkrólewie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Urzędowi odpowiedzialnemu za realizację przetargów na budowę dróg szefowali tylko urzędnicy pełniący obowiązki: Lech Witecki oraz aktualnie Ewa Tomala-Borucka. Teraz kulisy politycznej rozgrywki. Po odejściu Donalda Tuska do Brukseli dyrekcja przypadła "układowi łódzkiemu" w Platformie Obywatelskiej – Andrzejowi Biernatowi i Cezaremu Grabarczykowi. Już chcieli pożegnać Ewę Tomalę-Borucką – ostatnią wskazaną przez Tuska, a tu do gry wtrąca się jeszcze Maria Wasiak, aktualny minister infrastruktury, kumpelka premier Ewy Kopacz.
Wasiak, która jest odpowiedzialna za PKP chciałaby pogonić ze spółek niektórych "bankomatów" – nieformalna grupa współpracowników Jakuba Karnowskiego, prezesa PKP SA, który wcześniej pracował w banku. Szykowała dla nich stanowiska w GDDKiA, tak na otarcie łez, bo zamiast 40 tys. na kontrakcie menedżerskim, musieliby zarabiać 8 tys. netto. Obecna dyrektor o konkursie na swoje stanowisko dowiedziała się z prasy.
Zadziobać
Jeśli ktoś spoza układu złożyłby dokumenty to zadaniem komisji jest utrącić mu łeb podczas ustnego sprawdzianu z "zagadnień należących do właściwości dyrektora/prezesa". Mechanizm zadziała tak jak u Kalaty. Choć przeszła obiektywne testy i procedury, poległa na rozmowie, gdzie decyduje subiektywne wrażenie komisji konkursowej. Okazała się medialną celebrytką, głoszącą groźne tezy, że ZUS nie powinien przyczyniać się do upadku firm. Kalatę zmasakrował Marek Bucior, wiceminister Pracy i Polityki Społecznej i szef komisji mającej wyłonić szefa ZUS z wykształcenia jest... historykiem.
Jeśli ktoś spoza układu złożyłby dokumenty to zadaniem komisji jest utrącić mu łeb podczas ustnego sprawdzianu z "zagadnień należących do właściwości dyrektora/prezesa". Mechanizm zadziała tak jak u Kalaty. Choć przeszła obiektywne testy i procedury, poległa na rozmowie, gdzie decyduje subiektywne wrażenie komisji konkursowej. Okazała się medialną celebrytką, głoszącą groźne tezy, że ZUS nie powinien przyczyniać się do upadku firm. Kalatę zmasakrował Marek Bucior, wiceminister Pracy i Polityki Społecznej i szef komisji mającej wyłonić szefa ZUS z wykształcenia jest... historykiem.
W GDDKiA też będzie wesoło. Papiery na szefa instytucji złożył Jarosław Duszewski, niegdyś menedżer i przedstawiciel upadłej firmy Alpine Bau. To ta firmą, która spór o miliardy na kontraktach dróg doprowadził do bankructwa. – Będę jak Kalata. Chcę totalnie zreformować GDDKiA, aby przyspieszyła budowę dróg, a w szczególności obwodnic w miastach – deklaruje w rozmowie z NaTemat. Ma wprawdzie 55 lat, ale i to ma swoje zalety. – Swoje już w życiu zarobiłem, pracując dla największych polskich i europejskich koncernów budowlanych. Popracuję dla dobra ogółu – mówi.
Trudno się dziwić wojnom o stołki, kiedy kryteria naboru na stanowiska urzędnicze wyglądają tak: studia wyższe, najlepiej kierunkowe, 6 lat pracy zawodowej, w tym 3 na stanowisku kierowniczym. To warunki jakie musi spełniać szef GDDKiA w trwającym właśnie konkursie. Spełniają je przecież setki tysięcy Polaków, w tym autor tego tekstu (pisałem sporo tekstów o autostradach).
Cuda się dzieją
Biurokracja oddaje stołki tylko w nielicznych przypadkach. Andrzej Klesyk dwukrotnie wygrywał konkurs na prezesa PKO BP i dwukrotnie nim nie został. Plotka głosi, że po raz pierwszy stanowisko miało przypaść dla Kazimierzowi Marcinkiewiczowi. Później był podejrzewany przez działaczy PiS o współpracę z wywiadem brytyjskim. Aż przyszła trwoga i polskiemu rządowi groziło zapłacenie miliardowego odszkodowania za spór z Eureko o kontrolę PZU. To Klesykowi powierzono misję dogadania się. Fachowiec, rozwiązał problem podczas 15 minutowej kawy z szefem holenderskiej firmy podczas Forum Ekonomicznego w Davos.
Biurokracja oddaje stołki tylko w nielicznych przypadkach. Andrzej Klesyk dwukrotnie wygrywał konkurs na prezesa PKO BP i dwukrotnie nim nie został. Plotka głosi, że po raz pierwszy stanowisko miało przypaść dla Kazimierzowi Marcinkiewiczowi. Później był podejrzewany przez działaczy PiS o współpracę z wywiadem brytyjskim. Aż przyszła trwoga i polskiemu rządowi groziło zapłacenie miliardowego odszkodowania za spór z Eureko o kontrolę PZU. To Klesykowi powierzono misję dogadania się. Fachowiec, rozwiązał problem podczas 15 minutowej kawy z szefem holenderskiej firmy podczas Forum Ekonomicznego w Davos.
Podobnie było w Polskich Liniach Lotniczych LOT – tylko wyjątkowi desperados chcieli przejąć stery upadającej firmy. Wybrany w konkursie w 2009 roku Sebastian Mikosz zasłynął radykalnymi cięciami kosztów i walką firmową lotniczą mafią. Po intrygach pracowników został usunięty ze stanowiska w 2010 roku. Powrócił po dwóch latach, kiedy LOT, aby przetrwać musiał pożyczyć z kasy rządu 400 mln.Mikosz właśnie ogłosił że firma pierwszy raz od lat ma zysk. Takie rzeczy tylko po konkursach.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
