Jako goście wkładamy do koperty co najmniej 300-500 zł, a chrzestni 1000 zł. Wręczamy tablety, fundujemy wycieczki do Disneylandu i obozy językowe.
Jako rodzice wydajemy tysiące na knajpy, wyszukane dania, spersonalizowane zaproszenia, balony z hostią i najlepsze wianki z żywych kwiatów. A potem wściekamy się na gigantyczne koszty. „Dla mnie komunia to wręcz horror przed wydatkami” – internetowe fora aż kipią od takich wpisów. Dlaczego tak łatwo tracimy rozum?
Winny ksiądz
Najlepiej zwalać na innych, więc najpierw dostaje się księdzu, który na pierwszym spotkaniu komunijnych rodziców ustala stawkę. Z reguły jest to koszt rzędu 150-250 zł. W cenę wliczone są dewocjonalia dla dzieci: łańcuszek, książeczka do nabożeństwa i różaniec, ale też obsługa fotografa i kamerzysty oraz dekoracja kościoła, nie mówiąc o organiście, dla którego komunia to też dodatkowy zarobek.
Na tym etapie niezadowoleni z reguły są wszyscy. Rodzice z parafii Świątyni Opatrzności Bożej na warszawskim Wilanowie właśnie w tej sprawie zwrócili się do mediów. Bo wyliczyli, że przy grupie 80 dzieci ksiądz zarobi na komunii 20 tysięcy złotych. A może jeszcze coś mu wpadnie do kieszeni przy okazji zamawiania stroju? Przecież większość parafii współpracuje z konkretnymi zakładami krawieckimi, które na wymiar szyją takie samy alby dla wszystkich komunijnych dzieci. Koszt takiego stroju to około 200 zł (przy czym w przypadku chłopców może nawet nie przekroczyć 70 zł).
Tyle narzuconych kosztów. Przy kolejnych wydatkach owe 250 złotych plus 200 zł za albę wydaje się jednak niczym. Teraz zaczyna się prawdziwy wyścig. Oczywiście pod warunkiem, że nie organizujemy przyjęcia w domu.
Od tej chwili wszystko zależy tylko od nas.
Rodzice w akcji
A zatem przyjęcie. Najlepiej w restauracji z ogrodem, w którym można ustawić dmuchaną zjeżdżalnię lub zamek dla dzieci (za każde dziecko dodatkowy koszt 10-20 zł) oraz z dodatkową salą, w której – w razie niepogody – można zatrudnić panie animatorki (od 130 zł w górę za godzinę). Dobrze jest też, gdy na zewnątrz można ustawić stoisko grillowe. Koszt od osoby (średni, bo oczywiście można znaleźć sale i tańsze i droższe) to 100–150 zł.
Przy założeniu, że zapraszamy 30 osób koszt już przekracza trzy tysiące. W większości restauracji w tej cenie wliczone jest dosyć proste menu i w określonej ilości, więc jeśli chcemy hojniej ugościć gości musimy zapłacić extra za wszystkie dodatkowe dania i porcje. Ciasta, tort i ewentualnie alkohol – za to przeważnie płacimy dodatkowo. Koszt co najmniej 500-1000 zł.
Dziękujemy za przybycie
Na stołach chcemy mieć też kwiaty, udekorowane białym materiałem krzesła (to też w wielu miejscach dodatkowy koszt!), a nawet balony dla dzieci z hostią. A może czekoladowa fontanna?
Na koniec miły gest – podarunek w ramach podziękowania za przybycie. Najczęściej jest to pudełeczko z czekoladkami lub migdałami. Kształty i kolory do wyboru. Może być sukienka komunijna, garnitur albo kielich z hostią. Koszt jednego pudełeczka – około 4 zł. Przy 30 gościach to już kolejne 120 zł.
Musi się zwrócić
– Wszystko po to, by rodzina była zadowolona. Żeby nikt potem nie mówił, że nie było co jeść, a dzieci się nudziły – mówi Magda, która w ubiegłym roku urządzała córce komunię w zajeździe niedaleko Warszawy. Za przyjęcie zapłaciła około sześciu tysięcy i nie chce liczyć dodatkowych kosztów. Wianek z żywych kwiatów – 120 zł. Dodatkowy bukiecik („Żeby było ładnie na zdjęciach”) – 70 zł. Buty i inne dodatki do stroju – 200 zł. Kupiła nawet torebkę, choć ksiądz uprzedzał, że nie zgadza się, by dziewczynki w kościele bawiły się torebkami i w ogóle odradzał zakup. Jeszcze fryzjer....
Nic dziwnego, że komunia musi się zwrócić. Dlatego rozum odbiera nie tylko rodzicom, ale i gościom, którzy w większości przypadków też w końcu rodzicami są i wiedzą o co chodzi.
– Byłam przerażona, gdy jako matka chrzestna komunijnego dziecka dowiedziałam się, że muszę włożyć do koperty tysiąc złotych. To był szok. Ale jak tu nie dać tyle, skoro wszyscy wiedzą, że takie są stawki? Nie dasz, obgadają cię w całej rodzinie – wspomina koleżanka Agnieszka.
Fragment dyskusji z internetowego forum:
Pytanie: „Idę na komunię bliźniaków. Nie jestem matką chrzestną. Ile włożyć do koperty?” Odpowiedź: „Nie ma co przesadzać. Myślę, że jak dasz chłopakom między 200 a 400 zł każdemu to będzie ok. Daj oczywiście taką kwotę żeby nie zrujnowała Twojego budżetu. Gdy nie musisz liczyć się z pieniędzmi to maksymalnie 500 zł na jednego bliźniaka”.
Połowa dla rodziców
Kwestia komunijnych prezentów to już bajka bez końca. iPady, laptopy i inne elektroniczne gadżety, nie mówiąc o quadach. Córka Magdy dostała nowy telefon i ponad 8 tysięcy złotych. Rodzice odebrali sobie połowę w ramach zwrotu kosztów. Równie dobrze mogli zrezygnować z tak dużej imprezy. Dziś sama przyznaje, że chyba odebrało jej rozum.
Dlatego nie narzekajmy, że drogo, bo sami ten biznes napędzamy. 500 zł na komunię? To horror. A dzieci i tak najbardziej lubią prezenty. I to wcale niekoniecznie te najdroższe. Znam takie, które najbardziej ucieszył...pluszowy misiek.
Wszystko po to, by rodzina była zadowolona. Żeby nikt potem nie mówił, że nie było co jeść, a dzieci się nudziły.
Jedna z Intenautek
Mnie w 1958 r. chrzestna kupiła piórnik z wyposażeniem tj. obsadką ze stalówką, ołówkiem, gumką i kredką. […] Babcia zrobiła mi jedno amatorskie zdjęcie pod krzakiem porzeczki i to jest jedyna moja pamiątka z komunii. Myślę, że dobrym prezentem byłoby zabrać chrześniaka na wycieczkę lub na biwak pod namiotem. Bo to dzieci pamiętają. A te full wypas imprezy komunijne świadczą o płytkiej kulturze rodzicówCzytaj więcej