Jak przez cały sezon, tak i w ostatnich dniach, polskie trio z Borussii jest bez przerwy wychwalane w Niemczech. Eksperci, dziennikarze i kibice nie mają wątpliwości - nasi piłkarze są dla nowego-starego mistrza Niemiec bezcenni. To tym większy sukces, iż ekipa z Dortmundu w Bundeslidze bije kolejne rekordy.
Robert Lewandowski, Jakub Błaszczykowski i Łukasz Piszczek - wszyscy trzej mieli dziś okazję do potwierdzenia swojej wysokiej formy i niebagatelnych umiejętności. W finale Pucharu Niemiec czekał na nich Bayern Monachium. Z jednej strony rywal mógł być już myślami na własnym stadionie, gdzie za niecały tydzień rozegra decydujący bój o Ligę Mistrzów z Chelsea Londyn. Z drugiej zaś strony piłkarze Juppa Heynckesa tego wieczora mieli być szczególnie umotywowani, bo nie szło im w lidze.
O dodatkową mobilizację dla graczy Bayernu postarała się także w pewnym sensie niemiecka prasa. "Kicker", najważniejszy za naszą zachodnią granicą magazyn piłkarski, wybrał bowiem do 11-stki sezonu Bundesligi aż pięciu zawodników z Borussii, z tego trzech naszych zawodników. A z wicemistrza Bayernu? Tylko dwóch: Francka Ribery’ego i Bastiana Schweinsteigera. Nie ma Arjena Robbena, a jest Błaszczykowski. Nie ma Mario Gomeza, a jest Lewandowski. Nie ma Lahma, a jest Piszczek. Jak widać, polscy piłkarze potrafią przyćmić nawet największe gwiazdy europejskiej piłki.
- Dla każdego z trójki Polaków obecny sezon należy chyba do najlepszych w karierze. Jeśli miałbym wybierać, to największy progres zrobił jednak Robert Lewandowski. Kuba jest doceniany w Bundeslidze od kilku lat. Piszczek już w zeszłym sezonie zademonstrował nadzwyczajne umiejętności. A Robert rozwinął się w ostatnim czasie najbardziej. Na tyle, że został wybrany graczem sezonu ligi niemieckiej - podkreśla Andrzej Juskowiak, były reprezentant Polski w piłce nożnej.
Lewandowski w klasyfikacji kanadyjskiej (bramki + asysty) przegrał tylko z Holendrem Huntelaarem. Polski napastnik zaliczył w samej tylko lidze niemieckiej 22 trafienia i miał 10 otwierających podań. Nic więc dziwnego, że na Wyspach media co rusz informują o zainteresowaniu Lewandowskim ze strony największych gigantów tamtejszej piłki – Manchesteru City czy Chelsea.
"Lewy" został także wybrany do jedenastki sezonu stworzonej przez Bilda. Wraz z nim w tym zestawieniu znalazł się także Łukasz Piszczek. Niespotykane statystyki jak na bocznego obrońce, 4 gole i 8 asyst, oraz autentycznie wysoka i równa forma przez cały sezon sprawiły, że Polakiem zainteresował się podobno sam Real Madryt. A jeśli nie hiszpański klub, to może Roman Abramowicz ściągnie go do Londynu? Tegoroczne lato dla polskich kibiców z pewnością zapowiada się niezwykle ciekawie. Nie tylko ze względu na Euro 2012, ale również z powodu okienka transferowego.
Tam bardziej, że swojego pracodawcę może także zmienić Jakub Błaszczykowski. Statystyki także ma przyzwoite: do 6 goli dorzucił aż 10 asyst. Ale nie tym po raz kolejny ujął kibiców z Dortmundów i ekspertów. „Kuba” to prawdziwe serce drużyny, niezmordowany gracz,. Walczy do upadłego przez 90 minut.Mecz z Bayernem może być dla niego pożegnalnym w barwach Borussii. Błaszczykowski ma ważny kontrakt w Dortmundzie do 2013 roku.
Oznacza to, że już zimą mógłby związać się z nowym klubem i odejść za darmo. A w obliczu transferu Japończyka Shinjiego Kagawy do Manchesteru United, włodarze Mistrza Niemiec musieli ostatnio zareagować. Kapitan reprezentacji Polski otrzymał od władz propozycję przedłużenia umowy do 2017 roku, jednak jeszcze nie zdecydował się jej przyjąć. Tak za Piszczka, jak i pomocnika naszej kadry, cena na rynku transferowym powinna sięgać co najmniej 10 milionów euro.
- Jeśli Piszczek rzeczywiście miałby otrzymać ofertę z Realu, to myślę, że nie powinien się długo nad nią zastanawiać. Są takie propozycje, które dostaje się tylko raz w życiu. A większość zawodników nigdy ich nie otrzyma - zauważa Juskowiak
Były gracz m.in Wolfsburga czy Borussii Mönchengladbach przewiduje, że na ewentualne transfery naszych gwiazdorów z Dortmundu musimy jeszcze poczekać.
- Decyzje w tej sprawie zapadną zapewne dopiero po Euro 2012. Tym bardziej, że po mistrzostwach cena każdego z Polaków może jeszcze wzrosnąć. Oczywiście, o ile nasza reprezentacja zajdzie wysoko, a oni indywidualnie wypadną dobrze. A jeśli nawet podopieczni Franciszka Smudy odpadną szybko z turnieju, to i tak o polskich graczach Borussii nikt w Niemczech nie zapomni - przekonuje nasz rozmówca.